czwartek, 25 lutego 2016

17. Jo Nesbo "Krew na śniegu"


Jo Nesbo chyba nie muszę nikomu przedstawiać, każdy szanujący się czytelnik kryminałów doskonale zna to nazwisko. Ja też lubię czytać sensację, lecz wcześniej nie miałam okazji poznać twórczości tego norweskiego pisarza, a szkoda, bo nie mam teraz odnośnika i mam mieszane uczucia, jeśli chodzi o "Krew na śniegu".

Olav pracuje jako płatny morderca. Nie ma znajomych, bo nietypowa praca sprawia, że nie zawiera z nikim żadnych bliższych znajomości. Olav uważa, że najlepiej będzie, gdy nikt nie będzie o nim nic wiedział, nawet gdzie mieszka. Pewnego dnia dostaje wyjątkowe zlecenie od szefa, musi zabić żonę swojego przełożonego. Problem w tym, że Corina wzbudza w nim coraz silniejsze uczucia, a zabicie jej po raz pierwszy wydaje się dla Olava trudniejsze, niż przypuszczał.

No cóż, nie mogę za bardzo opisać Wam fabuły o książeczce liczącej 160 stron, bo właściwie nie ma co opisywać. Autor skrócił treść chyba maksymalnie, bo już krócej naprawdę się nie dało. Czuję ogromny niedosyt, bo sama fabuła wydawała się dość ciekawa i uważam, że można było zrobić z niej ciekawy i mocny kryminał. tymczasem "Krew na śniegu" to zaledwie nieco dłuższe opowiadanie o zabarwieniu kryminalnym, w którym dość szybko zaczyna się coś dziać i równie szybko kończy. Niestety na tak niewielu stronach sami się domyślacie, że poszaleć się nie dało. Myślę, że nie ja jedna poczułam, że to zdecydowanie za mało jak na słynnego Nesbo. Fakt, że całość czyta się wyjątkowo szybko, jest to historia dosłownie na jeden wieczór. Nesbo stworzył postać płatnego mordercy, który zakochuje się w swojej ofierze. Na domiar złego kobieta, którą pokochał Olav jest żoną szefa i właściwie każdy ruch jaki zrobi Olav będzie błędem. Jak w takim razie się zachowa, czy pozostanie bezwzględny, czy uczucie wygra? Jestem pewna, że gdy zasiądziecie do lektury skończycie ją tego samego dnia.

Sam bohater irytował mnie strasznie, zresztą chyba płatny morderca nigdy nie może wydawać się normalny, prawda? Ten stworzony przez Jo Nesbo również stwarzał pozory wyjątkowego durnia. Ciekawym elementem książki było wprowadzenie elementu miłosnego, jednak tak jak wcześniej napisałam, szkoda, że tak krótko trwała przygoda z bohaterami tej książki. Zapowiadało się dość dobrze i myślę, że sięgnę po inne książki autora, by bardziej wyrobić sobie zdanie na temat jego twórczości. Tego tytułu ani nie polecam, ani nie odradzam. Sami zdecydujcie, czy warto.

Za możliwość przeczytania dziękuję księgarni Matras.

Moja ocena: -4/6




niedziela, 21 lutego 2016

16. Agnieszka Krawczyk "Siostry"- przedpremierowo



"Siostry" to powieść rozpoczynająca cykl Czary Codzienności. Niedługo będzie miała swoją premierę a ja już dziś zachęcę Was do zapoznania się z uroczymi bohaterkami najnowszej książki Agnieszki Krawczyk. Zdradzę Wam jedno, gdy wkroczycie w świat Agaty, Danieli i Tosi zatracicie się w nim po same uszy!

Agata Niemirska dostaje wiadomość i nagłej śmierci swej biologicznej matki, której nie znała. Wychowana przez ojca i macochę, razem z przyrodnią siostrą Danielą tworzy szczęśliwą rodzinę. O mamie słuch zaginął wiele lat temu, dlatego trudno teraz Agacie zdobyć się na odwagę, by uczestniczyć w mszy pożegnalnej. Razem z Danielą jedzie do zmysłowa, małej górskiej miejscowości, by odpowiedzieć sobie na trudne pytania dotyczące jej matki. Na miejscu okazuje się, że na Agatę czeka kolejna niespodzianka o imieniu Tosia. Dziewięcioletnia dziewczynka jest siostrą przyrodnią Agaty, a tym samym kolejnym zaskoczeniem. Agata znów stanie przed wieloma niewiadomymi, kto jest ojcem Tosi? Kto teraz się nią zajmie? Jak będzie wyglądała ich wspólna przyszłość? Na szczęście wokół znajdą się chętni do pomocy ludzie, malownicze Zmysłowo przyciągnie siostry na dłuższy pobyt, a dobrzy ludzie sprawią, że siostry powoli zaczną odpowiadać sobie na zadane pytania.

Wiecie co mnie najbardziej urzeka w takich powieściach? To, że mogę się w ich treści dosłownie zatracić, spędzić kilka ładnych godzin na czytaniu, odrywając się kompletnie od szarej rzeczywistości. Agnieszka Krawczyk napisała barwną i mądrą historię trzech sióstr, które w obliczu niepowodzenia próbują odnaleźć sens życia i stworzyć rodzinę. To bardzo piękna opowieść, pełna ciepła, humoru i ludzkich, zwyczajnych problemów dnia codziennego.
W "Siostrach" nie ma zawrotnej akcji, ale i tak bardzo dużo się dzieje. Autorka stworzyła także ciekawych bohaterów, niektórych polubiłam bardzo, inni wydali mi się mniej interesujący, przez co czytanie sprawiło mi jeszcze większą przyjemność. Daniela to mój numer jeden, od początku książki bardzo kibicowałam jej w utracie wagi i doceniałam za pracowitość i chęć pomocy siostrom. Na uwagę zasługuje także mała Tosia, która z dnia na dzień została pozbawiona poczucia bezpieczeństwa, jaki dawała jej ukochana mama. To prawdziwy cios, dla tak małego dziecka, na szczęście w porę wokół niej zjawiła się Agata i pomogła Tosi odzyskać spokój.
Oczywiście to nie koniec pozytywnych postaci, Jurek Wilk to miejscowy weterynarz, uznany przez ludzi za dziwaka okaże się osobą godną zaufania i zawsze chętną do pomocy.

"Siostry" to niezwykle urokliwa opowieść o więzach rodzinnych, poszukiwaniu odpowiedzi na trudne pytania i siostrzanej, bezinteresownej miłości. To także historia o wybaczaniu, o dążeniu do celu i odnajdywaniu swojego miejsca, które daje szczęście. Ta powieść wręcz emanuje ciepłem i pozytywnymi uczuciami. "Siostry" nadają się idealnie do tego, by zapaść się głęboko w fotelu, przykryć ciepłym kocem i przepaść na kilka długich godzin. Plastyczny język autorki, oraz barwni bohaterowie zapewnią rozrywkę dla fanów dobrej literatury obyczajowej. Ja nie nudziłam się ani przez moment czytając książkę pani Krawczyk. Jestem zauroczona losami sióstr i z niecierpliwością czekam na kolejny tom serii. Zakończenie zaintrygowało mnie na tyle, że z pewnością sięgnę po kontynuację Czarów Codzienności.

Jeżeli lubicie sagi rodzinne, które przenoszą wasze myśli w świat swoich bohaterów, to jest to dobra książka dla Was. Zachęcam do przeczytania, bo w mojej ocenie autorka porusza problemy bliskie każdemu, czyta się ją szybko i płynnie, pomimo, że ma ponad 500 stron.

Za egzemplarz bardzo dziękuję Wydawnictwu Filia!

Moja ocena: 5/6



piątek, 19 lutego 2016

15. Kinga Dębska "Moje córki krowy"



Film o tym samym tytule można oglądać w polskich kinach od 15 stycznia. Ja mam tak, że wolę najpierw przeczytać książkę, dlatego też jeszcze nie oglądałam filmu. Dzięki uprzejmości Wydawnictwa Świat Książki miałam okazję przekonać się, czy historia Kasi i Marty faktycznie mnie poruszy, tak jak zapowiada pani Dębska - autorka i reżyserka.

Fabuła nie jest skomplikowana. Marta i Kasia to siostry, są bardzo od siebie różne, ale zbliża je choroba rodziców. Najpierw mamy, która choruje na złośliwy nowotwór mózgu i można rzec, że jej życie już lada chwila się skończy i ojca, którego zdrowie nagle też podupada.
Marta to starsza z sióstr, jest zapracowaną aktorką. Robienie kariery musi pogodzić z samotnym wychowaniem córki. Jest absolutną faworytką ojca.
Kasia ma ciągły żal o wszystko do siostry. Swoje pretensje zapija alkoholem, mąż  nie może znaleźć pracy a problemy narastają jak grzyby po deszczu.
Obie zaskakuje choroba rodziców i chociaż są momentami dla siebie bardzo obce, będą musiały stoczyć walkę o zdrowie rodziców razem. Czy to się uda i znajdą w sobie trochę oparcia?

Niby normalna historia rodzinna jakich wiele. Przecież takich opowieści o rodzinnych dramatach, chorobach, umieraniu było mnóstwo. Co jednak wyróżnia tę książkę spośród innych, że warto akurat po nią sięgnąć? Tak jak pisałam, fabuła to jedno a sposób jej przedstawienia to drugie. Kinga Dębska stworzyła powieść tak fantastycznie szczerą i realną, że podbiła moje serce od samego początku. Jej bohaterki są jak każda z nas, mają przede wszystkim wady, dopiero później jakieś zalety. Ich życie nie jest usłane różami i głośno o tym mówią. Czytając miałam wrażenie, że śledzę film oparty na faktach, a przecież jeszcze w kinie nie byłam. Kasia i Marta to kobiety, takie jak wszystkie, szczere i realistycznie przedstawione. W obliczu tragedii nie zawsze i nie od razu jesteśmy w stanie zjednoczyć się z rodziną, często mamy do siebie wzajemne pretensje, zrzucamy na druga osobę winę i analizujemy co można było jeszcze zrobić. "Moje córki krowy" pokazuje, że właśnie tak jest, że życie nie jest szczęśliwą bajką, z zapewnionym szczęśliwym zakończeniem. Ta powieść nie jest w najmniejszym stopniu przesłodzona, dlatego czeka Was zarówno uśmiech, jak i łzy wzruszenia.
Dębska obroniła się realnością powieści i wyszło jej to na dobre, bo gdyby historia Marty i Kasi była mdła, jestem pewna, że zostałaby negatywnie odebrana. W końcu wiele podobnych książek na rynku.
Ja jestem zadowolona z książki, która potrafi poruszyć, ukazując wartości naprawdę ważne. Jestem przekonana, że odnajdziecie w niej iskierkę nadziei, ogrom miłości i poświęcenia.

Przyznam się jeszcze, że miałam sporą zagwozdkę nad tytułem książki. Nawet moje dzieci wielokrotnie pytały, czemu taki głupi tytuł. Tak się wydaje tym, którzy nie czytali, ale dziś Wam zdradzę, że tytuł ma swoje znaczenie- piękne i smutne. Warto przeczytać, bo wbrew sugestiom jest to trudna i mądra książka o zwykłej polskiej rodzinie. Rozbawi, wzruszy, sprawi, że spojrzycie na codzienność trochę z innej strony. Być może po lekturze docenicie to, co wydaje się takie oczywiste.

Warto jeszcze wspomnieć, że film na postawie książki zdobył Nagrodę Publiczności i Nagrodę Dziennikarzy na tegorocznym Festiwalu Filmowym w Gdyni oraz Nagrodę Sieci Kin Studyjnych i Lokalnych.

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Świat Książki!
Moja ocena: 5/6

niedziela, 14 lutego 2016

14. Marcin Grygier "Nie patrz w tamtą stronę"



Ostatnio mam wyjątkowe szczęście do udanych debiutów literackich. Cieszy mnie fakt, że nasi autorzy rozwijają się i piszą coraz lepiej i ciekawiej. "Nie patrz w tamtą stronę" to pierwszy kryminał w dorobku Marcina Grygiera ja ja już nie mogę doczekać się jego kolejnej książki. Ta nowość, jaką wydał Prószyński i S-ka, mogę śmiało zaliczyć do ulubionych dreszczowców jakie czytałam.

W puszczy Kampinowskiej znaleziono zmasakrowane zwłoki nastolatki. Na miejsce zbrodni zostaje wezwany Roman Walter. Nadkomisarz od tej chwili musi zmierzyć się nie tylko z bestialskim mordercą, ale i demonami własnej przeszłości, które dopadną go w najmniej oczekiwanym momencie.

Walter gra w książce kluczową role, ale nie obawiajcie się, ciekawych bohaterów będzie znacznie więcej. Razem z chociażby Alicją Danysz spróbuje rozwikłać zagadkę morderstwa dziewczyny.  Nadkomisarz nie jest wyidealizowany przez autora, dzięki czemu jest postacią z krwi i kości, a sekrety z jego przeszłości dają jeszcze bardziej rzeczywisty obraz jego osoby. Przyznam, że czytałam z zapartym tchem wątki poruszone w książce Grygiera.

"Czy zdarzyło ci się świadomie odwrócić wzrok od ludzkiej krzywdy? A może lubisz patrzeć?"

Nie chcę za dużo pisać, dlatego pominę szczegóły fabuły. skupię się bardziej na moich odczuciach wobec książki, bo jak się pewnie domyślacie, jestem zafascynowana jej treścią. Właściwie muszę zdradzić, że dawno nie czytałam tak świetnego kryminału, a jeśli dodać, że to debiut, to nie pozostaje mi nic innego, jak serdecznie pogratulować autorowi. Przede wszystkim należy pochwalić, nie tyle pomysł na fabułę, ale sposób jej przedstawienia. Niezwykle plastyczny język autora i lekki styl sprawia, że czytanie "Nie patrz w tamta stronę" jest czystą przyjemnością. Od samego początku wpadłam w wir wydarzeń, zostałam włączona w grę bohaterów, zapominając o bożym świecie.
Marcin Grygier stworzył niesamowity klimat, który można poczuć od pierwszej strony i który nie odpuszcza aż do końca. Intryga w jego kryminale jest bardzo przemyślana, a stopniowanie napięcia podnosi ciekawość czytelnika. Całość zawarta w kilkudziesięciu króciutkich rozdziałach, sprawia, że wręcz nie można odłożyć książki. Jeszcze jeden rozdział, myślałam i skończyło się na tym, że literacki debiut Grygiera pochłonęłam w kilka godzin.

Życzyłabym sobie, by było na polskim rynku więcej tak zdolnych pisarzy i tak intrygujących książek. Z całą pewnością warto sięgnąć po tę książkę, bo jestem pewna, że nie zawiedziecie się na niej.
Jeśli szukacie mocnego, wyrazistego kryminału z dobrze skonstruowaną intrygą, to pędźcie szybko do księgarni po "Nie patrz w tamtą stronę".

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka!

Moja ocena: 6/6

czwartek, 11 lutego 2016

Carl - Johan Forrsen Ehrlin "O Króliku, który chce zasnąć"



Jeśli Wasze dzieci chodzą wcześnie spać i nie mają problemów z zasypianiem, możecie przejść obok tej książki obojętnie. Jeżeli jednak, tak jak ja, macie dzieci, które robią wszystko, by tylko odwlec moment pójścia do łóżka to polecam zapoznanie się z tą specyficzną nowością Wydawnictwa Sonia Draga.

Zastanawiacie się dlaczego napisałam, że to specyficzna książka? To nie jest zwykła bajka o zwierzątku, który chce zasnąć. Opowieść, którą dziś przedstawiam to pełna psychologicznych sztuczek lektura, która podświadomie pomoże dziecku się wyciszyć i odpłynąć w sen. Nie wierzycie? Ja też byłam bardzo sceptycznie nastawiona, bo moje dzieci nigdy nie zasypiały przed 22:00. Zawsze późno i z oporem. Fakt, że potem rano jest to wygodne, szczególnie w wolne od szkoły dni, bo nie wybudzają mnie.
Przede wszystkim muszę napisać, że książka jest inna niż wszystkie bajki i opowieści, bo nie ma w niej ciekawej akcji, ani interesujących dialogów. Autor sugeruje też, by dzieci nie oglądały podczas czytania ilustracji, żeby się nie rozpraszać. Cały fenomen polega na absolutnym wyciszeniu pociechy i uspokojeniu jego myśl.


Na wstępie trzeba zapoznać się ze wskazówkami autora. Sugeruje on by zaznaczony tłustym drukiem tekst odpowiednio intonować, a napisany kursywą - przeciągać. W zaznaczone miejsca w druku należy wstawiać tez imię dziecka, co sprawi, ze będzie ono w myślach uczestniczyło w wyprawie Królika po sen. Czasem będziemy też poproszeni o ziewanie :-)

A o czym jest książka? Jest to bardzo spokojna historia królika Romka który chce zasnąć, ale nie może.Kładzie się w łóżku, ale sen nie przychodzi, szuka więc pomocy u Mamy i Wujka Ziewko. Na swej drodze spotyka także Sówkę Snówkę i Ślimaka Ospałka, którzy pomagają mu zasnąć.



Nic więcej nie wydarza się w książce, bo ma być to swojego rodzaju terapia relaksująca i nudząca dziecko. Denerwujące było wszechobecne w tekście słowo "już", które często pojawiało się, ale autor twierdzi, że jest to zabieg celowy, mający podłoże psychologiczne.

Jesteście ciekawi, czy moje dzieci usnęły? Usiadłam tyłem do ich łóżka piętrowego, przy minimalnym świetle lampki bocznej czytałam odpowiednio intonując, ziewając i wstawiając ich imiona przez ponad 20 minut. Kiedy się odwróciłam synek już spał (hurra!!!!) a córcia była wyciszona i zmęczona. Uważam więc działanie usypiającej książeczki za udane i chętnie znów ją wypróbuję, a może tym razem usną oboje?
Polecam!

Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu Sonia Draga!

Nasza ocena : 5/6

środa, 10 lutego 2016

13. Jean Sasson "Wybór Jasminy.Prawdziwa opowieść o niewolnicy, która wywalczyła sobie życie"



Już po samym tytule można stwierdzić, że będzie to "mocna" książka. historia Jasminy jest zbiorem autentycznych wspomnień, które nie pozostawiają czytelnika obojętnym. To opowieść o niezwykłej dziewczynie, która pokonała strach i nie poddała się. Dzięki swojej urodzie i wrodzonemu sprytowi pokonała swojego oprawcę.

Jasmina od zawsze odznaczała się nieprzeciętną urodą, którą czarowała każdego wkoło. Była ulubienicą ojca, chociaż muzułmańscy mężczyźni raczej cieszyli się z synów niż z córek. Jasmina była oczkiem w głowie ojca, nie przeszkadzało mu zupełnie, że jego pierwszy potomek jest płci żeńskiej. Jasmina została wychowana w tradycyjnej rodzinie, ale nie chciała od razu wyjść za mąż i stać się służącą swojego męża jak wiele jej koleżanek. Wybrała karierę, lecz pewnego dnia znalazła się w niewłaściwym miejscu, o niewłaściwym czasie. Jako stewardessa leciała samolotem do Kuwejtu, nieświadoma tego, że wkrótce wybuchnie tam wojna a iraccy żołnierze zaatakują też kobiety. Jasmina została niewolnicą seksualną, zamkniętą w więzieniu, zdana na łaskę swojego oprawcy. Tam nikt nie liczył się z jej przekonaniami religijnymi, uczuciami czy lekiem. Bita i gwałcona przeżywała istne piekło, którego doświadczyło wiele kobiet podczas tej wojny.

Jean Sasson opowiedziała w swojej książce historię nie tylko młodej Libanki, ale też mnóstwa istnych torturowanych kobiet i ogromu ich cierpienia. Ciężko się czyta takie opowieści, bo nie dość, że są trudne do wyobrażenia to jeszcze napisało je samo życie. Autorka starał się pisać lekkim językiem, dlatego "Wybór Jasminy" czyta się szybko, ale tak naprawdę jest to kawał ciężkiej lektury, właśnie ze względu na podjęty w książce temat. Muzułmańska kobieta w rękach irackiego żołnierza była traktowana gorzej, niż możemy sobie to wyobrazić. Mężczyźni znęcający się nad nimi spełniali swoje wszelkie bestialskie fantazje seksualne, oczekując bezwzględnego posłuszeństwa. Tylko niezwykła inteligencja oraz urok osobisty mogły spowodować zakończenie tej dramatycznej sytuacji. Jasmina dała przykład na to, że nawet w chwilach całkowitego załamania, gdy nie widać szansy na poprawę swojej sytuacji, należy mieć nadzieję.

Polecam Wam lekturę tej książki jeśli lubicie mocne wrażenia w książce, oraz gdy cierpienie i sadyzm nie są dla Was za trudnym tematem. Warto pamiętać, że wojna zawsze odciska piętno na ludziach, w mniejszym lub większym stopniu. "Wybór Jasminy" to mądra i przejmująca pozycja literacka, która otwiera oczy na to, co dzieje się w krajach islamskich.

Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Znak.

moja ocena: +4/6

wtorek, 9 lutego 2016

12. Diane Chamberlain "Chcę Cię usłyszeć" - premierowo





Dziś wiem, że mogę śmiało Wam ogłosić, że Diane Chamberlain to  moja ulubiona zagraniczna pisarka. Jej obyczajówki bywają rewelacyjne, ale tez są po prostu zwyczajnie dobre. Nowość jaką dziś wydaje Prószyński i S-ka jest niewątpliwie perełką wśród dotychczas wydanych książek autorki. Jestem nią tak oczarowana, że będziecie musieli mi wybaczyć monotonną recenzję otoczoną wyłącznie pochwałami.
Ojciec Laury Brandon umiera, ale chwile przed śmiercią ma nietypową prośbę. Chce by córka odnalazła i zaopiekowała się pewną kobietą o której Laura nigdy nie słyszała. Sarah Tolley jest podopieczną domu spokojnej starości, ma także zaawansowanego Alzheimera i nie jest w stanie przypomnieć sobie kim dla niej był ojciec Laury. Mąż Laury przeciwstawia się temu, by żona odwiedzała staruszkę, lecz ona stawia na swoim. Za wszelką cenę pragnie dowiedzieć się kim była Sarah w życiu jej ojca. Niedługo po tym mąż Laury popełnia samobójstwo, którego jednym świadkiem była ich córeczka Emma. Dziewczynka w wyniku traumy przestaje mówić i jedyne co przychodzi wówczas do głowy załamanej Laurze to odszukanie biologicznego ojca dziewczynki. Odkryta prawda o rodzinnych tajemnicach okaże się bardziej szokująca, niż mogłoby się wydawać.

Nie wiem jak mam opisać wszystkie moje uczucia po skończonej lekturze. Diane Chamberlain tym razem sprawiła, że nie jestem w stanie przestać myśleć o "Chcę Cię usłyszeć". Ta powieść jest mi tak bliska, że chyba bardziej być nie mogła a to wszystko za sprawą poruszającej historii Sarah. Moja babcia też ma zaniki pamięci a jej zachowanie jest często niemal identyczne jak u bohaterki Diane. To sprawiło, że czytałam powieść z ściśniętym gardłem i łzami w oczach. Pomijając aspekt osobisty to właśnie opowiedziana dramatyczna historia Sarah Tolley wywarła na mnie największe wrażenia i przyczyniła się do ogólnej ceny książki. Rzuciłam wszystkie obowiązki, by poznać dalsze losy byłej pielęgniarki szpitala psychiatrycznego. Z niedowierzaniem czytałam o zabiegach lobotomii i innych okrutnych metodach leczenia pacjentów z zaburzeniami psychiki. Czytałam do 2 w nocy, bo nie mogłam się skupić na niczym innych a ciekawość i gonitwa myśli kazały mi ciągle zaglądać do czytnika. Kiedy Sarah opowiadała o tym jak straciła męża czas dosłownie przeciekał mi przez palce, nie istotne było to, że zarwałam kawał nocy a rano ledwie wstałam do dzieci. Zwyczajnie książka mną zawładnęła na te dwa dni i nie było takiej siły, która zmusiłaby mnie do porzucenia tej pięknej powieści.

Chamberlain ma to do siebie, że porusza czytelnika do głębi. Swoimi książkami fascynuje i z lekkością wprowadza w świat bohaterów, by za chwilę dosłownie złamać serce. Potrafi po mistrzowsku stopniować napięcie, robi to perfekcyjnie, pomału odkrywając kolejne karty. Zaskakuje w najmniej spodziewany sposób, wzrusza i sprawa, że od książki nie można się oderwać.
"Chcę Cię usłyszeć" spowodowała, że mam czytelniczego kaca, nie wiem co mam teraz czytać, nie wiem czy jakakolwiek inna książka tak bardzo skradnie moje serce.



Jestem zachwycona. Inaczej tego nie mogę ująć, autorka dała mi wszystko to czego oczekuję od doskonałej obyczajówki. Jestem zła, że już ją skończyłam, bo mam nieodpartą ochotę czytać jeszcze raz. Jest mi takiej Diane ciągle mało, dla powieści napisanych w taki sposób jestem w stanie czekać długo, bo wiem że warto. Mogę Wam  napisać, że "Chcę Cię usłyszeć" jest moją ulubioną książką autorki i nie wiem czy znajdzie się jeszcze lepsza.


Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Prószyński i S-ka.


Moja ocena: +6/6

niedziela, 7 lutego 2016

11. Gail McHugh "Amber"



 Miłość na wiele twarzy i o tym się przekonamy biorąc do ręki "Amber"- opowieść o miłosnym trójkącie, który zaskoczy nie tylko czytelników, ale też samą bohaterkę. Chcąc poznać historię Amber musicie być świadomi tego, że czeka Was spotkanie z wielką namiętnością i bólem jednocześnie. Jesteście gotowi?

 Amber Moretti to młoda osoba rozpoczynająca właśnie nowy etap w swoim życiu jakim są studia. Pierwszego dnia na uniwersytecie wzrok Amber przyciąga przystojny Ryder, wytatuowany łobuz, któremu nie sposób się oprzeć. Krótkie spotkanie sprawia, że w obojgu zapala się iskierka pożądania. Jednak Ryder nie jest jedynym chłopakiem na którego zwraca uwagę młoda studentka. Brock też wzbudza w niej całą gamę emocji, jest przystojny, dobrze wychowany i czarujący. Brock prywatnie jest przyjacielem Rydera, a sama Amber nie może zdecydować się do którego z nich jej serce mocniej bije.

"Amber" zbiera wśród czytelników same dobre opinie, trudno się temu dziwić mając na uwadze fakt, jak ciepło czytelniczki przyjęły poprzednie książki autorki. "Collide" i "Pulse" wywołały masę emocji, więc i tym razem nie mogło być inaczej. Jeśli polubiłyście poprzednie powieści McHugh to jestem przekonana, że także na lekturze "Amber" się nie zawiedziecie.

Autorka napisała powieść kipiącą emocjami, tak różnymi, jak tylko można sobie to wyobrazić. Książka wciąga już od pierwszych stron, mając niemal magiczną moc przyciągania czytelnika. Wyraziści bohaterowie, interesująca fabuła doprawiona erotycznymi wstawkami jest łakomym kąskiem dla miłosników tak ostatnio modnego gatunku New Adult. Mc Hugh napisała opowieść o dziewczynie, którą targały emocje, bo w pewnym momencie swego życia zdała sobie sprawę, że zakochała się w dwóch chłopakach na raz. Miłość w tym przypadku, to nie jedyny temat który porusza autorka. Amber to dziewczyna z bolesnym bagażem wspomnień, trudno jej odnaleźć się w obecnej sytuacji a spotkanie Brocka i Rydera jeszcze potęguje zdezorientowanie dziewczyny. Trudno jest bowiem zdecydować się na jednego chłopca, gdy serce rwie się do obu, ale jeszcze trudniej otworzyć się na nowe doznania, gdy przeszłość daje się we znaki.

Tak naprawdę "Amber" nie jest kolejnym erotykiem na miarę Greya, który zrobi furorę wsród nastolatek. To powieść zacznie bardziej skomplikowana i naszpikowana emocjami od początku do końca. Czytaniu towarzyszy nie tylko ciekawość, ale i napięcie, złość, podniecenie, uśmiech, wzruszenie. Owszem, uważam, że książka jest dobra dla ludzi młodych, ale na tyle dojrzałych emocjonalnie, by mogli czerpać z lektury garściami wszystko to, co chciała przekazać autorka.
Warto też wspomnieć, że nowa książka Gail McHugh jest dla autorki szczególna, bowiem tylko niewielka jej część to fikcja. Reszta pochodzi z jej własnych wspomnień i doświadczeń. Tym bardziej uważam, ze to lektura godna uwagi, ciekawa i intrygująca.

Jeśli macie ochotę na książkę, która zawładnie waszymi umysłami na dobrych kilka godzin a przy tym lubicie takie gatunki jak romans i New Adult, to zapewniam, że jest to doskonały wybór. Dajcie wciągnąć się do zmysłowego świata Amber, Rydera i Brocka i odkryjcie tajemnice tego nietypowego związku. Polecam!

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Akurat oraz Bussines & Culture.

Moja ocena: 5/6

czwartek, 4 lutego 2016

10. Joanna Szarańska " i że ci nie odpuszczę"




 Lubię debiuty literackie, bo często dużo mówią o autorze. Zazwyczaj jest tak, że po pierwszej książce wyrabiamy sobie konkretne zdanie na temat tego, czy chcemy poznać kolejne dzieła pisarza czy nie. Tym razem w moje ręce wpadła pierwsza powieść Joanny Szarańskiej, prywatnie mojej blogowej koleżanki. Jestem zachwycona jej książką, która wczoraj miała swoją premierę.

Miało być tak pięknie, biała suknia, welon i ukochany u boku. Miało być, gdyby nie fakt, że tuż przed wypowiedzeniem przysięgi okazuje się, że narzeczony ma na sumieniu zdradę i w dodatku zostanie ojcem! A to wszystko z najlepszą przyjaciółką Kaliny -  Jolą. Tego już dla niedoszłej panny młodej za wiele, ucieka z hukiem z kościoła, porzucając za sobą niewiernego Patryka, fałszywą przyjaciółkę i całe swoje dotychczasowe marzenia i plany. Kalina postanawia za to skorzystać z vouchera do spa, który mieli wykorzystać razem z Patrykiem, jako podróż poślubną. Zamiast luksusowego kurortu trafia do zniszczonego dworku, który w niczym nie przypomina miejsca wypoczynku. Kalina nie ma pojęcia, że czeka ją tu o wiele więcej przygód, niż gdyby leżała cały czas z maseczkami na twarzy.

"i że ci nie odpuszczę" to doskonała forma rozrywki w najlepszym wydaniu. Książka Asi Szarańskiej potrafi rozbawić nietuzinkowymi bohaterami i fabułą, która nie zwalnia tempa ani na moment. Kalinę polubiłam już od pierwszej strony, bohaterka debiutanckiej książki Asi jest osobą wyjątkowo sympatyczną i błyskotliwą. Kalina radzi sobie doskonale w każdej sytuacji, nawet takiej, gdzie potrzeba zachować zimną krew. Przy jej boku towarzyszy kolejna świetnie wykreowana postac jaką jest Szparka, możecie być pewni, że obu dziewczyn nie zapomnicie długo! Całość jest doprawiona doskonałym humorem, który rozbawi każdego. Jestem pod wrażeniem debiutu Asi i gratuluję jej sukcsu, jaki niewątpliwie odniesie jej pierwsza książka.

Oczywiście książka Joanny to nie tylko czysta forma dobrego humoru, ale też historia z przesłaniem, która podniesie na duchu kobiety w podobnej sytuacji i sprawi, że być może spojrzą na swoją sytuację z innej perspektywy? Wszak każdy kij ma dwa końce a po burzy zawsze wychodzi słonce. Asia udowadnia, że nawet z  beznadziejnej sytuacji, jest jakieś wyjście.Wystarczy otworzyć się na nowe doznania.

Historia zdradzonej Kaliny to komedia z domieszką kryminału. Jestem przekonana, że będziecie się przy niej doskonale bawić. Wielowymiarowi bohaterowie i świetnie skonstruowana fabuła to zapowiedź bardzo przyjemnej lektury, a jeśli do tego dołączymy świetny humor sytuacyjny to mamy pewność, że książka będzie źródłem uśmiechu na długi czas!
Serdecznie polecam.

Za egzemplarz dziękuje Wydawnictwu Czwarta Strona!


Moja ocena: +5/6

poniedziałek, 1 lutego 2016

Astrid Lindgren & Kitty Crowther "Skrzat nie śpi"



Są takie książeczki, które wprawiają mnie w typowo zimowy nastrój. W zbiorze moich dzieci mamy kilka takich, które czytamy zawsze zimą, bo idealnie się do tego nadają. Rozgrzewają serce i wprowadzają w specyficzny klimat typowy dla zimowych długich wieczorów.
"Skrzat nie śpi" to kolejna pozycja wydawnictwa Zakamarki, którą pokochaliśmy od pierwszego wejrzenia.

Wyobraźcie sobie skrzata, starego skrzata, który mieszka na strychu i wychodzi tylko wtedy, gdy cała reszta zagrody śpi. Tylko on nie śpi, czuwa nad wszystkim, przechadzając się po cichutku wśród zwierząt w oborze i stajni, zagląda do spiżarni, do kurnika i zerka też na śpiących ludzi. Zostawia małe ślady na śniegu, jedyny dowód na to, że istnieje. Skrzat wychodzi tylko nocą, wtedy, gdy cała rodzina śpi a mróz maluje na oknach rysunki. I będzie tak chodził dopóki ludzie mieszkają w starej zagrodzie.


Autorką "Skrzat nie śpi" jest Astrid Lindgren, jednak tekst jest parafrazą wiersza Viktora Rydberga. Ilustrację do książki zrobiła Kitty Crowther. Jestem pod ogromnym wrażeniem całości i muszę przyznać, że pomimo tego, iż książeczka ma niewiele stron jest niesamowicie klimatyczna i po prostu piękna.

Cudowne, ciepłe i kojące nadają jej wyjątkowego charakteru a sama opowieść o skrzacie oddaje typowo zimowy nastrój. Czytałam książkę kilka razy dzieciom przed snem, bo uważam, że idealnie się do tego nadaje. Wprowadza dzieci w świat marzeń, wzrusza i sprawia, że dzieci szybko i łatwo się wyciszają. Niewielka ilość stron doskonale sprawdzi się dla rodziców zabieganych, którzy jednak chcą chwilę przed snem poświęcić  na czytanie bajki. "Skrzat nie śpi" to także dobra propozycja dla dzieci, które rozpoczynają przygodę z samodzielnym czytaniem, może to być taka pierwsza historia, którą kilkulatek  sam przeczyta.
Bardzo polecamy!



Za egzemplarz bardzo dziękujemy Wydawnictwu Zakamarki!

Nasza ocena: 6/6