Agahta Christie to królowa kryminału i nie ma chyba czytelnika lubiącego ten gatunek literacki, który chociaż raz nie słyszał jej nazwiska. Mnie dawno temu kilka książek Agathy wpadło w ręce i przepadłam. Czytało mi się wybornie, ale to nie o pani Christie chcę napisać. Dziś pierwszą rolę w mojej recenzji zagra Joanna Szwechłowicz i jej najnowsza książka pt. "Ostatnia wola".
Starsza pani niespodziewanie zostaje zamordowana. w wielkiej posiadłości znajdują się zwłoki oraz sześcioro podejrzanych. Wszystkich łączą więzy krwi a dzieli praktycznie cała reszta. Każdy ze zgromadzonych może być mordercą, zaczyna się wzajemne oskarżanie i typowanie zbrodniarza
.Brzmi znajomo? Właśnie dlatego wspomniałam wcześniej o słynnej królowej kryminału. Oto bowiem idealna książka dla fanów pisarki, napisana przez naszą rodzimą Joannę Szwechłowicz.
Baronowa Wirydianna Korzycka jest chora na nowotwór, bojąc się umierania w bólu postanawia sama zakończyć swoje życie. Staruszka pisze listy do swoich krewnych zapraszając ich ich na odczytanie testamentu. To, czym się kierowała baronowa przy selekcji potencjalnych spadkobierców pozostaje tylko jej tajemnicą. Faktem jest, że właściwie żadna z osób, które dostały zaproszenie na czuje się pewna dostania majątku Wirydianny Jej ostry język i przykre komentarze na temat każdego z krewnych nie pozostawiają wątpliwości...ktoś, nawet nielubiany, dostanie ten spadek lub staruszka zagra na nosie rodzinie.
W pałacu pojawiają się prawie wszyscy zaproszeni, by zjeść z ciotką ostatnią kolację. Ostatnią przed planowanym samobójstwem baronowej. Niestety sytuacja wymyka się spod kontroli gdy w noc przed planowanym odebraniem sobie życia, ciotka zostaje brutalnie uduszona. do niej dołącza też uduszony Tadeusz - jeden z krewnych mających nadzieję na pieniądze ciotki.
W pałacu brakuje prądu z powodu szalejącej zamieci śnieżnej. Teraz każdy jest podejrzany. Rozpoczyna się poszukiwanie mordercy we własnym gronie i walka o własne przetrwanie. Czy zabójcą ciotki i Tadeusza okaże się czterdziestoletni zakonnik, czy może Urszula- pisarka literatury niskich lotów? A może ktoś z reszty rodziny? Zapraszam do lektury książki!
"Ostatnia wola" to kryminał retro. Cała fabuła została osadzona w sylwestrową noc 1938 roku. Czy ja kiedyś wspominałam, że lubię książki, których akcja dzieje się we współczesności? Na pewno wspominałam. Gubię się i nie odnajduję w dawnych czasach, ale...od teraz zmieniam zdanie! Jeśli obawiacie się, że kryminał retro nie jest Waszym ulubionym gatunkiem, zwłaszcza przez słowo "retro", nie obawiajcie się. Autorka tak sprawnie i z lekkością przenosi czytelnika w czasie, że zanim się zorientujemy, zostajemy zatraceni w latach trzydziestych na dobre.
"Ostatnia wola" to świetnie napisany kryminał, taka klasyka gatunku. Bohaterowie prawdziwi i wyraziści oraz bardzo od siebie różni, sprawiają, że będziecie świetnie się bawić typując mordercę oraz zgadując motywy zbrodni. Akcja cały czas utrzymana jest w swoim tempie, nie zwalnia i nie pozwala na nudę. Książkę zwyczajnie trudno jest odłożyć na bok, ciągle chce się ją czytać dalej i dalej. Ja pochłonęłam ją w jedno popołudnie.
Książka pani Szwechłowicz jest odskocznią od współczesnych, przesyconych agresją i ociekających krwią kryminałów. Napisana pięknym, bogatym językiem, doprawiona szczyptą czarnego humoru będzie wyzwaniem i gratką dla czytelników i z pewnością sprawi im przyjemność. Warto sięgnąć po tą nowość, nawet jeśli tak jak ja, do tej pory odnajdywaliście się tylko we współczesności. Być może ta odmiana wniesie odrobinę świeżości w literaturę jaką czytacie. Serdecznie polecam!
Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka.
Data premiery: 2.06.2015r.
Moja ocena 5/6