niedziela, 30 listopada 2014

Magdalena Żelazowska "Zachłanni"





Debiutancka powieść autorki o pokoleniu "Słoików" czyli młodych ludziach, którzy w celach zarobkowych przenieśli się z rodzinnych miejscowości do stolicy.Byłam ciekawa co takiego autorka chce nam przekazać poprzez tą książkę, jak się okazało, bardzo wiele.

Historia trzech osób bardzo ze sobą powiązanych. Na wstępie poznajemy Pawła, trzydziestolatka mieszkającego w wynajętej kawalerce z narzeczoną Asią. Ten typ nie dał się lubić od początku, do granic możliwości zapatrzony w czubek własnego nosa, nie liczący się z nikim i niczym....no przepraszam, poza pieniędzmi.Pragnienie posiadania własnego mieszkania przesłoniło mu chyba resztki godności i jak to mówią "po trupach do celu".To, co zrobił żeby ten cel osiągnąć wzbudziło we mnie odrazę do jego osoby i zdania nie zmienię. Zostałam inaczej wychowana, dążenie do celu robiąc krzywdę ludziom jest mi zupełnie obca. Podczas czytania miałam ochotę wcisnąć się w strony i palnąć Pawła w głowę patelnią by się trochę opamiętał.Irytujący typ i tyle.
Prawda jest w powiedzeniu że zarówno dobre, jak i złe uczynki z czasem do nas powracają. I dobrze, bo Paweł dostał za swoje od losu.Tak po cichu liczyłam na to, że kiedyś życie utrze mu nosa za swoje postępki.

W kolejnej części poznajemy Ewę, ta dla odmiany ma to czego nie miał Paweł- dobrą pracę, zaplecze finansowe i ładne mieszkanie.Nie ma tylko drugiej połówki, by móc to szczęście z kimś dzielić. Trochę uparcie i na siłę szuka mężczyzny w sieci. Trafia różnie, raz lepiej raz gorzej, na ogół nie angażując się.Niestety jej historia kończy się tragicznie, na swoje własne życzenie dziewczyna wpakowała się w bagno z którego nie było ucieczki. smutny los ją spotkał, ale też swoim zachowaniem straciła sporo w moich oczach.

Aśka - narzeczona Pawła z pierwszej części książki pojawia się na końcu.Losy bohaterów niespodziewanie łączą się tworząc spójną i smutną historię zagubionych w stolicy i w życiu młodych ludzi.

Książka daje do myślenia nad sensem naszego życia. Co jest tak naprawdę ważne, czy dobro materialne to jedyne czego potrzebujemy i pragniemy? Mnie cały czas podczas lektury nasuwał się myśl ...Jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma. Te słowa powtórzyłabym każdemu z bohaterów "Zachłannych".Nie można mieć od razu wszystkiego, postępując zgodnie z naszym sumieniem możemy osiągnąć więcej niż idąc przez życie na oślep, nie licząc się z nikim.
Ciekawa opowieść, tu nie znajdziemy mega dynamicznej akcji, ale życiową historię którą dobrze się czyta, chociaż porusza trudne i smutne tematy. Nie kończy się happy-endem, to nie ta bajka ;-)

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Mira Harlequin.

Moja ocena 5/6

piątek, 28 listopada 2014

Maria Ulatowska, Jacek Skowroński "Autorka"



Jak to czasem w życiu bywa....mówi się żeby nie oceniać książki po okładce. A w tym konkretnym przypadku tak właśnie zrobiłam, przeczytałam opis, zerknęłam na okładkę i stwierdziłam, że na pewno po nią nigdy nie sięgnę. I tak sobie trwałabym w przekonaniu, że będzie nudna, nie w moim stylu, gdyby nie opinie dziewczyn z klubu Kobiety to Czytają. Chwała im za to, że zamiast "Jamnika z Kluskami" kupiłam "Autorkę" i jako swój pierwszy ebook przeczytała od deski do deski.

Na cóż...muszę wszem i wobec ogłosić, że to była jedna z najlepszych książek polskich autorów jakie przeczytałam. Wciągnęła mnie od pierwszej strony i trzymała w napięciu do końca.
Historia jaką napisała para autorów - Skowroński i Ulatowska jest godna polecenia. Wyrażnie czuć podczas lektury które fragmenty są autorstwa pani Marii a które pana Jacka. Świetne połączenie powieści obyczajowej z kryminałem.

Justyna Sobolewska jest znaną i rozpoznawaną autorką czterech powieści. Mam fanów, którzy chętnie kupują jej książki a także przyjeżdżają na spotkania autorskie, by choć na chwilę móc spotkać ulubiona pisarkę. O ile kariera Justyny rozkwita, o tyle życie prywatne mocno jest zagmatwane. Były mąż wciąż nie daje jej spokoju, były kochanek pojawia się w nieodpowiednim czasie i miejscu a najlepsza przyjaciółka wdaje się w romans z podejrzanym typkiem, który skończy się tragicznie.Na domiar złego zaczyna się seria dziwnych morderstw- giną fanki twórczości Sobolewskiej.
Sprawę dochodzeniową przejmuje nadkomisarz Piotr Zawada przy czynnym udziale policyjnej profilerki. Para próbuje odgadnąć motyw oraz sprawcę zbrodni, ale sprawy komplikują się na tyle, ze nawet para policjantów zaczyna rzucać sobie wzajemne oskarżenia.
Zakończenie mocno zaskakujące, ale wyjaśnione w bardzo logiczną i spójną całość. Wywarło na mnie wrażenie, bo nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy. Brawo dla autorów za tak świetną intrygę.

Książka na piątkę z plusem, dostałam dokładnie to czego oczekuję od dobrego kryminału: wartką akcję, wielowątkowość, tajemniczą historię z zaskakującym zakończeniem.Wszystko splecione z ciekawą obyczajówką, napisaną w prostej ale interesującej formie. Czego chcieć więcej?

Moja ocena +5/6

sobota, 15 listopada 2014

Mark Lamprell "Czysty obłęd"



Dziś króciutko, bo nawał obowiązków i wyjątkowo męczący jutrzejszy dzień nie pozwalają mi na pisanie długiej recenzji.
Książkę "Czysty obłęd" pożyczyła mi Iwonka.Nie bardzo wiedziałam czego się spodziewać po tej historii, ale byłam pewna, że chcę to sprawdzić.
"Czysty obłęd" zaczyna się w trudnym dla Michaela momencie, wpada pod samochód i chociaż nie odnosi wielkich obrażeń to trafia do szpitala, jest w szoku, ale może liczyć na wsparcie swojej rodziny. Niestety wypadek to nie jedyny powód do zmartwień dla Michaela, okazuje się że w pokoju jego syna znajdują się narkotyki niewiadomego pochodzenia a córka wdała się w bójkę ze szkolna koleżanką i też z tego  są same kłopoty.Nic nie jest łatwe i proste w życiu, a przecież jak mówi słynne przysłowie "nieszczęścia chodzą parami".
Autor postawił na humor poruszając trudne i życiowe tematy. Przy tej książce naprawdę można się uśmiechnąć, jest napisana lekko i przyjemnie, ale też skupia się na rzeczach ważnych, tj jak wsparcie rodziny czy pomoc w trudnych sytuacjach .
Mam jedno "ale" które bardzo skutecznie obniży moją końcową ocenę...narracja.Po raz pierwszy czytałam książkę napisaną w drugiej osobie liczny pojedynczej. Przyznam, że zepsuło mi to cały "smak" powieści. nie wiem dlaczego autor wpadł na taki pomysł, ale przeszkadzało mi to bardzo.A szkoda, bo książka ogólnie godna przeczytania :-)

Moja ocena -4/6

sobota, 8 listopada 2014

Jodi Picoult "Już czas"



Najnowsza książka klubu Kobiety to Czytają. Jak zwykle powieści klubowe przekładam nade wszystko inne i czytam w pierwszej kolejności. Przyznaję bez bicia, że tym razem okładka nie przemówiła do mnie wcale, napiszę wręcz, że uznałam ją za jedną z najgorszych  okładek Picoult. Jednak opis, jak zwykle nieco tajemniczy sprawił, że moja niechęć do okładki została przyćmiona skutecznie.
Wśród powieści Jodi są takie które kocham całym serduchem i takie, które męczyłam dość długo i zachwytu nie miałam nad nimi. Tym razem autorka pod koniec czytania zaskoczyła mnie tak, że nie mogłam zasnąć, ciągle zadawałam sobie pytanie...jak mogłam tego nie przewidzieć, czy było coś czego nie doczytałam, że dałam się TAK zaskoczyć?
Autorka w "Już czas" przenosi nas w świat słoni.Niewiele wiedziałam o ich życiu, zwyczajach i zachowaniu, dlatego lektura tej książki jak najbardziej przybliżyła mnie do wiedzy o tych zwierzętach. W bardzo precyzyjny i interesujący sposób Jodi dokłada nam informację o życiu słoni, o tym jak bardzo przywiązują się do siebie, jak bardzo potrafią kochać swoje młode i jak przezywają żałobę. Wszystko jasno i zrozumiale opisane. Bardzo duży plus za to dla autorki.
Ale czy "Już czas" jest tylko o słoniach? Nie...przecież jak zwykle musi być ciekawy wątek obyczajowy, a tym razem wręcz nawet kryminalny. Jenny Metcalf od lat poszukuje swojej matki Alice. Kobieta doznała wypadku w rezerwacie w którym pracowała i zniknęła bez śladu, gdy Jenna miała 3 lata.Od tego czasu mija 10 lat i dziewczyna za wszelką cenę próbuje zebrać jakiekolwiek informacje o zaginionej matce szukając osób , które mogą coś na ten temat wiedzieć.Babcia Jenny, która do tej pory zajmowała się nią, nabiera wody w usta, gdy chodzi o Alice. Jenna na własna rękę próbuje wszystkiego...szuka pomocy u jasnowidzki Serenity oraz u byłego detektywa Virgila.
Tato Jenny również niewiele może pomóc córce, ponieważ na skutek traumy jaką przeżył po zniknięciu żony trafił do szpitala psychiatrycznego.
Karty zostają odkryte bardzo powoli, ale w książce cały czas coś się dzieje. Mylne tropy jakie funduje nam autorka sprawiają, że powieść jest jeszcze ciekawsza i bardzo zaskakuje. Kiedy dobrniemy do końca to takie wielkie Wow nas czeka...Ja nie przewidziałam sytuacji, Nie spodziewałam się nic a nic takiego obrotu sprawy. Tym bardziej podziwiam twórczość Jodi , że nie dała nam czytelnikom żadnych znaków by naprowadzić na jej tok myślenia.
Mamy motyw morderstwa oraz niezwykłej więzi łączącej matkę z córką, wszystko zgrabnie ze sobą połączone.
Książka trochę inna niż reszta z dorobku autorki, ale nadal wspaniała i pełna emocji.Własnie na takie książki czekam i takie polecam!

Moja ocena +5/6

środa, 5 listopada 2014

Sarah Cornwell "Co było przed Tobą"



Nigdy wcześniej nie słyszałam nic o tej autorce, ani nie widziałam żadnych wzmianek o zapowiedziach tej książki. Wypatrzyłam ją w nowościach na Aros.pl . Zerknęłam na okładkę, która przyciągnęła moją uwagę i na dość tajemniczy opis...zniknięcie chłopca, tajemnice rodzinne matki...musiałam ją mieć i przeczytać.

Fabuła taka jak się spodziewałam, wciągnęłą mnie bez reszty i nie żałuję czasu z nią spędzonego. Olivia jest świeżo po rozstaniu z mężem, razem z nastoletnią córką oraz dziewięcioletnim synkiem wyrusza do Ocean Vista -  miasteczka w którym sama się wychowywała.Niestety krótki pobyt na plaży kończy się tragicznie...nagle bez śladu znika synek Olivii. Chłopczyk ma stwierdzoną chorobę afektywną dwubiegunową i tak naprawdę nie wiadomo czy ktoś go porwał, czy chłopiec sam się gdzieś schował (co się dość często zdarzało, testując cierpliwość matki). Olivia z córką rozpoczynają poszukiwania dziecka.

W między czasie autorka zgrabnie wplata nam wspomnienia Olivii z przeszłości. w wieku piętnastu lat dziewczyna przeżywała prawdziwy bunt młodzieńczy. Nie mogła dogadać się z zaborczą matką, a to spowodowało że była zmuszona do opuszczenia rodzinnego domu i życia na własny rachunek. Bolesne wspomnienia wracają ze zdwojoną siłą i Olivia musi stawić im czoła.nie będzie to łatwe ani przyjemne, poszukiwania dziecka trwają a przecież trzeba zmierzyć się też ze samym sobą i zaakceptować kim się jest, czy tego chcemy czy nie.
Powieść przypadła mi do gustu, taka życiowa, ale nie lekka. trzeba się mocno skupić podczas czytania, by nie pomylić osób i rozróżnić terażniejszośc ze wspomnieniami bohaterki.na szczęście tym razem nie miałam z tym problemu. Fajnie opowiedziana historia o relacjach matki z córką, o buncie jaki przeżyła młoda dziewczyna i zrozumieniu drugiego człowieka.Bardzo duży plus za świetne wykreowanie portretów psychologicznych postaci, można wczuć się zarówno w osobę matki Olivii jaki samej bohaterki.Polecam!

Moja ocena +5/6

sobota, 1 listopada 2014

Sue Monk Kidd "Czarne skrzydła"




Pierwsze co rzuca się w oczy po wzięciu w ręce "Czarnych skrzydeł" to przepięknie dopracowana okładka. byłam nią na tyle oczarowana, że musiałam swoje zachwyty przekazać Wydawnictwu Literackiemu, od którego dostałam egzemplarz recenzyjny. Piękny dobór kolorów, cudowne zdjęcie idealne pasujące do tematu książki a nawet lakierowane litery stworzyły jedną z najpiękniejszych okładek jakie widziałam.
Treść nie jest w klimatach, które czytuję na co dzień, ale niewątpliwie muszę przyznać, że czytało mi się bardzo dobrze za sprawą prostego języka jakim została napisana powieść. Tym bardziej polecam ją każdemu, nawet osobom których temat niewolnictwa jest całkiem obcy.

Bohaterki powieść Sue Monk Kidd są dwie i to ich losy będziemy śledzić przez całą książkę. Sara w dniu jedenastych urodzin dostaje czarnoskórą Hetty w prezencie, na "własność" jako swoją prywatna niewolnicę. Sara nie kryje oburzenia i stara się za wszelką cenę nie przyjąć podarunku co powoduje oburzenie rodziny. Szczególnie ojciec Sary który był Sędzią Najwyższym Karoliny Południowej twardo trzymał się zasad i nie popuścił córce. Sara starała się za wszelką cenę wynagrodzić Hetty niewolnictwo. Powoli między dziewczynami rodzi się przyjażń. Sara potajemnie uczy służącą alfabety, co było surowo zakazane, ponieważ w owych czasach czarnoskórzy mieli pełnić funkcję wyłącznie niewolników, nie wolno im było umieć niczego poza służeniem białym. Bestialskie kary cielesne czekały na każdego, kto wyjdzie poza jakiekolwiek granice dla niewolników. Włos się na głowie jeżył, tym bardziej, że nie była to fikcja literacka a prawdziwe wspomnienia z tamtych czasów.
Sara Grimke to na pewno dziewczyna bardzo odważna, przeciwstawiała się niewolnictwu  i chciała by kobiety miały większe prawo głosu, nie bacząc, że przeciwko niej stał nawet sam Kościół.
Hetty, zwana Szelmą to bardzo dobrze zarysowana postać "Czarnych skrzydeł".to ona  według mnie grała tu pierwsze skrzypce. Ona jako jena wykazała się ogromną determinacją w dążeniu do celu, chciała wykazać, że niewolnik nie musi być głupi, uczyła się przy pomocy Sary pisać i czytać, za wszelką cenę chciała dla świata cokolwiek znaczyć. Bardzo polubiłam jej postać, za ogromną szczerość, chęć działania oraz odwagę.

Dwie kobiety, tak bardzo różne a dążące do wspólnego celu. Bardzo barwnie opowiedziana historia, którą czyta się jednym tchem. Bałam się, że to nie moje klimaty i książka będzie mnie nudzić.Nic z tego...chociaż "tamte" czasy znam tylko z nielicznych filmów i książek to miło spędziłam czas w towarzystwie "Czarnych skrzydeł". Nie jest to książka lekka, ale ukazująca nam, że niezależnie od tego z jakiej warstwy społecznej się wywodzimy oraz jaki kolor skóry mamy nie można nas traktować jak rzecz. nigdy i pod żadnym pozorem. Każdy człowiek zasługuje na szacunek. O tym na pewno nas przekonuje Sue Monk Kidd.

Moja ocena +4/6