piątek, 21 września 2018

ChillBox - czyli pudełko pełne relaxu :-) Wrzesień

Kochani, dziś po raz pierwszy na kartach tego bloga pokażę Wam pudełko subskrypcyjne, czyli tzw. box. Nie bez powodu będę Was dziś zachęcać do zerknięcia sobie na ofertę ChillBoxa. Box ten bowiem w każdym pudełku zawiera książkę! Muszę się Wam przyznać, że to właśnie owa książka sprawiła, że zamówiłam swoje pierwsze pudełko (w czerwcu???). Nie martwcie się, że zaczynam tu na bloga wprowadzać elementy kosmetyczne, pudełko ChillBox pojawia się raz w miesiącu i za każdym razem dodawana jest właśnie jakaś ciekawa książka, ale o tym za chwilę.


Lubicie niespodzianki? Kto ich nie lubi, prawda? Jeśli dodatkowo są to trafione w gust niespodzianki, to tym bardziej się na nie czeka. Ja tak czekam co miesiąc na ChillBoxa. Uwielbiam to oczekiwanie na kuriera i moment niepewności, co też znajdę w środku pudełka.
Chillbox z założenia ma być pudełkiem "dla relaksu", stąd też opcja książki, gadżetu oraz drobnej przekąski. Do tego zawsze jest dodawany jakiś kosmetyk (albo dwa, albo trzy :D ), wszystko po to, by wprawić nas w prawdziwy błogostan. Jest więc takim pudełkiem dobroci, jak ja to mówię. Każdy znajdzie coś dla siebie. Co najważniejsze, każdy box jest świetnie przemyślany, a produkty w nim zawarte nie są absolutnie dobierane przypadkowo. Wrześniowe wydanie, które Wam zaprezentuje było pod hasłem powrotu do aktywności. Dlatego w środku znalazłam m.in. skakankę z licznikiem, herbatkę Fitness, oraz żel pod prysznic i antyperspirant. Widzicie jak wszystko pięknie się za sobą łączy?  W trakcie ćwiczeń ( i nie tylko) obowiązkowe jest zabezpieczenie się przed przykrym zapachem potu. Po wysiłku fizycznym potrzebny będzie prysznic, który umilimy sobie pachnącym żelem, a cały organizm nawodnimy ziołową herbatką. Zestaw idealny :-)

Oczywiście na Facebooku i Instagramie ChillBoxa dodawane są podpowiedzi, i można się zorientować jaki charakter będzie miało kolejne pudełko. Są też podpowiedzi co do produktów kosmetycznych, które znajdziemy w środku. Nie jest więc to pudełko kupowane, tak całkiem w ciemno :-)


Do rzeczy. Zerknijcie sami, co znalazłam w edycji wrześniowej:



1. Herbatka Dary Natury Fitnes.


Ekologiczna herbatka pochodzenia podlaskiego, w składzie ma m.in. owoc róży, liść jeżyny, mięty, koper włoski. Bardzo orzeźwiająca, fajna, lekko ziołowa. Każda torebka herbaty jest osobno zapakowana, co bardzo cenię.  Lubię tego typu dodatki w boxach, uwielbiam wszelkiego rodzaju herbaty, więc dla mnie strzał w dziesiątkę. Przyjemna w smaku, ekologiczna, czego chcieć więcej?


2.VisPlantis Żel pod prysznic.
Żel z dodatkiem olejku kameliowego, oraz ekstraktu z wiśni. Duża pojemność 400 ml, świetny sposób otwierania, bardzo miły zapach. Póki co mam duży zapas żeli, więc oceniam produkt tylko na sucho, ale żel zawsze się przyda i tego nigdy za wiele.  Tej marki nie miałam jeszcze nigdy u siebie, także wypróbuję z przyjemnością.



3. Basic Lab Antyperspirant w kulce

Tego również nigdy dość, przyda się mnie albo córce. Nowa marka, również z chęcią użyję i sprawdzę jak na mnie działa. Pachnie świeżo, wygląda ładnie, dla mnie trafiony produkt.


4. IDunn Cosmetics Złoty krem do ciała.
Opakowanie 40g, produkt w sam raz na wypróbowanie i sprawdzenie, czy się pokocha, czy nie. Użyłam raz i przyznam się, że wywołał efekt "wow". Po pierwsze ma konsystencję musu, gładko i bezproblemowo rozprowadza się na skórze. niesamowicie lekki musik!
Po drugie zawiera drobinki złota, ale na tyle delikatne, że skóra nabiera zdrowego połysku, a nie chamsko świeci się jakby posypana brokatem. Po trzecie pozostawia subtelny film na skórze, idealny na wieczorne wyjścia lub na lato, nałożony na ramiona i dekolt będzie świetnie podkreślał wakacyjną opaleniznę. Jestem na TAK!



5. Purederm - Koreańska maseczka peel-off z ogórkiem

Lubię maseczki, ale nie te peel-off, więc produkt powędruje najprawdopodobniej do mojej Mamy. Czekam na jakąś maseczkę w płachcie, lub po prostu w kremie. W dodatku ta jest ogórkowa, a ja nie lubię zapachu ogórka w kosmetykach. Mama będzie zadowolona :-D


6. Skakanka z licznikiem.
Produkt, który miał wywołać wspomnienia z dzieciństwa i zachęcić do wrześniowej aktywności fizycznej. Pogoda iście letnie, więc myślę, że rzecz jak najbardziej trafiona. U mnie z pewnością najbardziej będzie jej używać córka, która kiedyś mi wspominała, że chciałaby taką skakankę. Nie twierdzę że i ja czasem sobie nie poskakam :-)



7. Scrub do twarzy Beauty Jar

Peeling do twarzy z wiórkami kokosa, 120 g. Pachnie pięknie, wygląda zachęcająco, ale działa bardzo delikatnie. Wg mnie jest to scrub dla osób o bardzo wrażliwej skórze, lub dla tych, którzy poszukują takiego codziennego złuszczacza.  Dodatek cukru pudru i płatków kokosowych daje bardzo przyjemny w stosowaniu kosmetyk. Skóra jest miękka, gładka i wygląda na zadbaną. Nie jest to jednak peeling, który bardzo złuszczy nam martwe komórki naskórka. Do codziennego stosowania  jest idealny. Polubimy się :-)



8. Gwiazda pudełka, czyli książka!!!
Mój wybór padł tym razem na lekturę z działu: przygodowa. Macie bowiem możliwość wyboru książki z działu literatury, jaki Wam najbardziej odpowiada. Ja zazwyczaj brałam kryminał, ale opis wrześniowego kryminału mnie nie przekonał i wybrałam przygodową. Trafił mi się bardzo wdzięczny tytuł "Mieć wszystko" M.Haran. Jestem ciekawa, czy mnie wciągnie, opis wydaje się bardzo ciekawy.


 Podlinkuję Wam  stronę gdzie możecie dokonać zamówienia i cieszyć się np październikowym pudełkiem :-)
Do wyboru są opcje o różnej wielkości i różnej cenie :-)



 Tu zamówisz swojego ChillBoxa :-)

Zachęceni? Znacie te boxy? Dajcie znać w komentarzach. Buziaki :-)

poniedziałek, 10 września 2018

Magdalena Stachula "W pułapce"




To moje drugie spotkanie z twórczością Magdy Stachuli. Chociaż „Idealną” czytałam już spory kawałek temu, to nadal pamiętam emocje jakie towarzyszyły mi podczas czytania. Egzemplarz tej książki nadal stoi na mojej półce, a to oznacza, że była ona wyjątkowo dobra. Tym razem również nabrałam dużej ochoty na thriller w wykonaniu Stachuli,  jakie wrażenia na mnie wywarła jej nowa książka? Zapraszam do poczytania.

Klara budzi się na klatce schodowej. Nie pamięta niczego z poprzedniego wieczoru, nie wie skąd wzięła się na schodach we własnym bloku, co robiła wczoraj, ani z kim przebywała. Czarna dziura. Kiedy dostaje się do mieszkania z przerażeniem odkrywa, że dziś jest wtorek, a więc nie tylko nie pamięta nic z sobotniej nocy, ale także zupełnie z jej pamięci uciekła niedziela i poniedziałek.  Zszokowana próbuje ustalić co się stało, ale jedyne czego się dowiaduje od koleżanek, to fakt, że w sobotę w nocy opuściła imprezę z pewnym mężczyzną, wsiadła z nim do taksówki i…tyle. Klara jest w ogromnym stresie, boi się, że ktoś ją wykorzystał a ona tego nawet nie pamięta. Na domiar złego Klara odnajduje informacje, że kiedyś podoba sytuacja przydarzyła się innej dziewczynie. Klara postanawia ją odnaleźć i dowiedzieć się co stało się im obu i czy za tym wszystkim stoi jedna osoba, czy to zwykły przypadek?

Wciąga, wciąga, wciąga. Już od pierwszej strony, od pierwszego rozdziału. Nie da się odłożyć spokojnie tej książki i iść do swoich obowiązków. Ona wbija się w mózg czytelnika i nie pozwala o sobie zapomnieć. Świetna historia. Brawo dla autorki za trzymający w napięciu psychologiczny thriller, który czytałam z wypiekami na twarzy. Brawo za trzyosobową narrację, która potęguje uczucie napięcia i wywołuje skrajne emocje. Czytało się rewelacyjnie, szybko, z ciekawością i milionem własnych rozwiązań zagadki. Kto i dlaczego chce skrzywdzić bohaterki? Kim jest sprawca, i dlaczego to robi?  Tysiąc pytań zadawałam sobie podczas czytania. Im bliżej byłam rozwiązania sprawy, tym więcej hipotez kłębiło się w mojej głowie, a emocje sięgały zenitu. Na takie książki czekam, takie thrillery z przyjemnością polecam i po takie najchętniej sięgam. Jest tylko jedna wada „W pułapce”, po jej przeczytaniu miałam problem, by wczuć się w kolejną historię.  Magdalena Stachula sprawiła, że bohaterowie jej książki na długo pozostali  w mojej pamięci, a po skończeniu miałam czytelniczeg  Bardzo się cieszę, że miałam możliwość przeczytania „W pułapce” i z niecierpliwością czekam na kolejne książki  pani Stachuli.
o kaca. Lubię to uczucie, lubię gdy z wielką przyjemnością czytam książkę polskiej autorki i okazuje się, że jest ona godna polecenia.

Moja ocena: 6/6

Za egzemplarz bardzo dziękuję Wydawnictwu Znak!