piątek, 29 sierpnia 2014
Heather Graham "Noc śmierci"
Pierwsza część trylogii "Dziedzictwo braci Flyyn". Dla mnie to pierwsze spotkanie z ta autorką, ale niestety trochę sobie na ten nasz "pierwszy raz" ponarzekam.
Spodziewałam się mrożącego krew w żyłach dreszczowca,wartkiej akcji i tajemniczej zagadki. Niestety autorka postanowiła w intrygę wplątać elementy paranormalne tj duchy, zjawy, tarot, wróżby... co zupełnie popsuło mi przyjemność czytania.
Książka opowiada o losach trzech braci - Aidan, Jeremi i Zach właśnie odziedziczyli po ciotce Amelii starą nawiedzoną posiadłość w Nowym Orleanie.Bracia zawodowo zajmują się prowadzeniem agencji detektywistycznej, niegdyś byli związani z policją.
Już pierwszego dnia pobytu na odziedziczonej ziemi poznają Kendal, dziewczynę, która opiekowała się ich starą, schorowaną ciotką kiedy oni nie mieli pojęcia o jej istnieniu. dodatkowo prowadzi ona sklepik z pamiątkami i zajmuje się wróżbiarstwem. Między nią a Aidanem rodzi się uczucie, ale duchy zamieszkujące posiadłość nie pozwalają im cieszyć się sobą.
Na domiar złego na farmie zostają odkryte ludzkie szczątki co prowadzi detektywów do odkrycia tajemnicy sprzed lat.
Nic więcej nie napiszę o treści.
Teraz trochę o moich odczuciach po lekturze...pomysł autorki może był i fajny i pewnie wyszedł by z tego niezły kryminał (elementy romansu, stara posiadłość, ludzkie szczątki) gdyby nie te zjawy. Mnie to nie rusza i niestety jestem do takich książek mocno sceptycznie nastawiona.
Czytając kryminał/thriller lubię wczuć się w akcję, lubię wyobrazić sobie daną sytuację ,strach bohaterów i elementy zagadki prowadzącej do mordercy. Niestety kiedy akcja jest mocno naciągana od razu czuję pismo nosem, ze to fikcja i tyle. Dlatego "Noc śmierci" jest dla osób lubiących elementy paranormalne. Poza tym czytało się szybko i lekko, ciekawe jak ocenię kolejną książke pani Graham, którą niebawem przeczytam. Oby wypadła lepiej :-)
Za egzemplarz dziekuję wydawnictwu Mira Harlequin.
Moja ocena 3/6
poniedziałek, 25 sierpnia 2014
Agnieszka Krakowiak- Kondracka "Jajko z niespodzianką"
Lubię obyczajówki i tak się składa od jakiegoś czasu, że jak czegoś nie kupię to dostanę od Iwonki do poczytania. "Jajko z niespodzianką" pochłonęłam w jedno smętne niedzielne popołudnie. Czytało się szybko i przyjemnie...taka lektura na szybko, ale z przesłaniem.
Ada to trzydziestolatka samotnie wychowująca trzyletnią córkę. Julka ma chore serduszko oraz niesprawną dłoń, a konkretnie zrośnięte palce, przez co jest obiektem drwin rówieśników. Tata Julki "dał nogę" tuz po porodzie pozostawiając Adę tak naprawdę samą sobie. Jak ja "uwielbiam" takich facetów, szczyt odwagi...
Zabieg korygujący rękę Julki jest możliwy, ale Ada boi się takiego kroku i odkłada decyzję o operacji. By urozmaicić córce życie zapisuje ją do bardzo drogiego przedszkola.Tam poznaje bardzo zadufanych w sobie ( i w swoich pociechach) rodziców z którymi ciężko znależć wspólny język. Pojawia się też postać Adama, szefa Ady. Czy zostanie kimś więcej dla naszej bohaterki?
Adę polubiłam od razu i ręczę, że polubi ją każda czytelniczka. Jest takim wzorem samotnej matki.Zaradna, błyskotliwa, odpowiedzialna, no i co najważniejsze..zakochana po uszy w Julce. Bardzo chce poznać kogoś, kto da im odrobinę szczęścia. Taka przyjemna, ciepła postać.
Sama książka treścią i formą może nie powala na kolana, ale przyjemnie jest spędzić z nią czas. Zabawne dialogi przeplatają się z historią miłosną oraz dawką wzruszeń. Typowo kobieca kombinacja.
Polecam!
Moja ocena +4/6
piątek, 22 sierpnia 2014
Diane Chamberlain "Dobry ojciec"
Kocham miłością bezwarunkową książki Diane Chamberlain i mogę śmiało brać je w ciemno, bo wiem, że spełnią moje oczekiwania czytelnicze w 100 %.
Na mojej półce wciąż czekają "Tajemnica Noelle" i "Kłamstwa". Prędzej czy póżniej po nie sięgnę i znów zakocham się w jej twórczości.
"Dobry ojciec" to najnowsza powieść pani Diane oraz klubu Kobiety to Czytają. Tajemniczy opis oraz piękna, poruszająca okładka sprawiły, że ta pozycja nie czekała długo na swoją kolej.
Travis to młody, samotny ojciec 4- leniej Belli. Jego ścieżka życiowa potoczyła się w taki a nie inny sposób...musiał sam wychowywać swoją córeczkę i podołać obowiązkom związanym z jej wychowaniem oraz utrzymaniem.
Biologiczną mamą Belli jest Robin. Ze względu na chorobę serca dziewczyna tuz po porodzie zrzekła się praw do córeczki, oddając tym samym ją pod opiekę Travisa. Od tamtego zdarzenia Robin i Bella nie miały ze sobą żadnego kontaktu. Ojciec Robin po pewnym czasie poinformował córkę, ze Travis juz ułożył sobie życie z inna kobietą (co było bzdurą!) a to spowodowało, że dziewczyna tym bardziej chciała zapomnieć o córce i byłym chłopaku.
Robin próbuje żyć swoim życiem,ma narzeczonego oraz przyszłą szwagierkę, która jest w podobnej sytuacji co Robin przed laty...spodziewa się dziecka z mężczyzną, którego rodzina nie akceptuje. Fala wydarzeń wywołuje u Robin wspomnienia i tęsknotę za córką, której przecież nie poznała.
W tym czasie Travis przeżywa kryzys finansowy, bezskutecznie poszukuje pracy i jest zmuszony mieszkać z Bellą w przyczepie kempingowej. Pewnego dnia los "uśmiecha" się do Travisa , dostaje propozycję pracy zarobkowej, jak się potem okazuje bardzo niebezpiecznej i wiążącej się z ryzykiem. Dylemat przed jakiem staje młody ojciec jest nie do pozazdroszczenia...musi zdecydować czy ważniejsze jest dobro dziecka czy złamanie prawa?
Uwielbiam w książkach Diane te trudne decyzje, które przedstawia w swoich powieściach. dodatkowym atutem jest prowadzenie narracji z punktu widzenia kilku osób, przez co czytelnik może wczuć się w dowolnego bohatera. Ja od razu polubiłam Travisa, młody, zaradny i odpowiedzialny. Bezgranicznie zakochany w małej Belli. Taki powinien być dobry ojciec, prawda? Dla córki jest w stanie poświęcić wszystko, nawet swoje życie...byleby tylko Jej było w życiu dobrze.
Czy Travis podjął ryzyko? Jakie miało to konsekwencje dla niego i córki? Czy los da Robin poznać córkę?
Na te pytanie odpowie powieść.
Muszę jeszcze wspomnieć o postaci Erin, która opłakiwała zmarłą córeczkę. Jej małżeństwo przechodzi kryzys z powodu różnic w postrzeganiu sposobu żałoby. Erin miała żal do męża o zbyt oschłe podejście do tematu, który był dla niej tak trudny.
Diane Chamberlain świetnie połączyła losy wszystkich bohaterów powieści. Ich problemy są bliskie czytelnikowi i łatwo sobie wyobrazić "co bym zrobił/ zrobiła na ich miejscu". Ale już chyba dużo trudniej na takie pytanie odpowiedzieć.
Książka napisana tak, że się ją "łyka" w całości i chce się jeszcze....i jeszcze... :-)
moja ocena 6/6
środa, 20 sierpnia 2014
Sierpniowy zbiór książek...
Znów mało kupiłam a mam i tak całkiem sporo.Trzy od góry to mój zakup własny, wszystkie z opisów bardzo w moim stylu, więc oprzeć się nie mogłam i mam.
Pozostałe trzy to sierpniowy prezent od Miry, tym razem dostałam aż tyle książek do recenzji.
Dwie z tego stosiku już za mną, wkrótce też na blogu...
Pozostałe trzy to sierpniowy prezent od Miry, tym razem dostałam aż tyle książek do recenzji.
Dwie z tego stosiku już za mną, wkrótce też na blogu...
poniedziałek, 18 sierpnia 2014
Lisa Scottoline "Wracajmy do domu"
Lisa Scottoline należy do moich ulubionych autorek, chociaż ma swój specyficzny styl pisania, który nie każdemu odpowiada. Dotychczas przeczytałam wszystkie jej powieści jakie ukazały się nakładem wydawnictwa Prószyński i S-ka. Najbardziej ukochana przeze mnie to 'Spójrz mi w oczy" (bohaterem jest dziecko, a ja kocham takie klimaty).
Wszystkim powieściom Lisy można przypisać jedno- autorka łączy historię obyczajową z wątkiem kryminalnym, bardziej, lub mniej dopracowanym. Każdy kto lubi odrobinę sensacji w powieści powinien być zadowolony. Nie mniej jednak, żadnych specjalnych dreszczy na ciele podczas czytania się nie spodziewajmy.
Jill jest pediatrą z zawodu i powołania. Ogromnym sercem obdarza swych małych pacjentów, starając się dać im fachową pomoc i komfort leczenia. W życiu prywatnym jest matką Megan (córki z pierwszego małżeństwa) oraz Abby i Victorii (pasierbic z drugiego związku). Z treści książki dowiadujemy się, że stosunki Jill z pasierbicami zostały mocno ograniczone (ba, wręcz zakazane) przez byłego męża.
Akcja książki rozpoczyna się gdy zapłakana i bardzo wystraszona Abby trafia do obecnego domu Jill z wiadomością, że jej ociec, a tym samych były mąż Jill nie żyje. Dziewczyna ma podejrzenia, że William został zamordowany, a nie jak twierdzi policja było to samobójstwo.
Abby błaga macochę o pomoc w odnalezieniu prawdy na temat śmierci ojca, co spotyka się z dezaprobatą Sama- obecnego partnera Jill.
Ze względu na łączące uczucie Jill z pasierbicami postanawia pomóc. Nie ma pojęcia, że węsząc obok sprawy śmierci Williama narazi swój związek z Samem oraz spowoduje niechęć u Victorii.
Wątek obyczajowy bardzo wciągający i ciekawy. Postaci Jill nie dało się nie polubić, całym sercem strała się pomagać swoim małym pacjentom i posklejać swoją rodzinę. gotowa do poświęceń nawet dla dziewczynek, z którymi nie łączyły ją żadne więzy krwi. Być dobrą matką, co to właściwie znaczy? Czy przekładając dobro dzieci nad losy naszego związku to bycie dobrym rodzicem? Myślę, że odpowiedzi znajdziemy w książce "Wracajmy do domu".
Czytałam opinie, że wątek kryminalny, jaki pojawił się w powieści jest naciągany i mogło go wcale nie być. Trochę muszę tu przyznać racji. Pani Scottoline za bardzo przerysowuje swoje historie wtrącając elementy "grozy", które nie są ani straszne, ani zbyt ciekawe. Powinna trzymać się elementów obyczajówki, bo w tym jest na prawdę dobra.Taka moja skromna uwaga :-)
Za egzemplarz dziękuję klubowi Kobiety To Czytają oraz wyd. Prószyński :-)
Moja ocena -5/6
czwartek, 14 sierpnia 2014
Sara Connell "Surogatka. Jak moja mama urodziła mi syna"
Przy każdej możliwej okazji piszę, że uwielbiam książki pisane przez życie, tym lepiej jeśli są o tematyce macierzyństwa, problemów,rodziny.
"Surogatkę" miałam na oku już od jakiegoś czasu. Dzięki Iwonce miałam możliwość jej szybkiego przeczytania. Czułam, że to poycja literacka wprost stworzona dla mnie.
Sara i Bill to małżeństwo szczęśliwe i kochające.Bardzo chcą mieć dziecko, dlatego wykorzystują wszelkie metody mecycyny by osiągnąć upragniony cel. Po serii akupunktury i bolesnych zastzyków Sara zachodzi w wymarzoną ciążę. Wszystko jest w najlepszym porządku, dlatego małżonkowie nie posiadają się ze szczęścia. Niestety...w piątym miesiącu ciąży kobieta rodzi martwe bliżnięta.To straszne przeżycie dla nich obojga ale dzięki wzajemnemu wsparciu i ogromnej sile miłości decydują się na kolejne próby.Tym razem pada na in vitro. Ich radość znów nie trwa długo, ponieważ Sara roni w piątym tygodniu ciąży.Zdecydowanie małżonków jest tak silne, że wciąż nie poddają się. Pragnienie dziecka jest tym czego chcą najbardziej na świecie i ja, jako mama, doskonale to rozumiem.
Po latach Sara nawiązuje bliską relację ze swoją matką. Nic tak nie zbliża dwóch kobiet jak rozterki macierzyńskie. Kiedy mama Sary wychodzi z propozycją zostania surogatką na początku jest to wielki szok a potem ogromna szansa by mieć ukochane maleństwo.Bill i Sara przystają na propozycję i tym sposobem Kristine zachodzi w ciążę w wieku prawie sześćdziesięciu lat!
Ciąża jest wynikiem zapłodnienia In Vitro i wywołuje u Kristine sporo niedogodności. Ale czego się nie zrobi by uszczęśliwić córkę? Przez całą książkę zadawałam sobie to pytanie...czy ja zdobyłabym się na taki krok?
Niesamowita historia! Wzrusza, zaskakuje i sprawia, że zaczynamy wierzyć w niemożliwe. Mnóstwo w niej miłości, nie tylko matki do córki i matki do nienarodzonego dziecka ale też kobiety i mężczyzny. Bill i Sara to przykład świetnego związku gdzie wzajemny szacunek i uczucie jest ponad wszystkie przeciwności losu. Czyż nie na tym polega prawdziwa miłość?
Polecam!
Moja ocena +5/6
I jeszcze mój nowiuteńki nabytek:
Długo się zapierałam, że nie kupię, nie lubię, nie będę czytać...a jednak mam i nie mogę się doczekać kiedy zacznę :-)
Dzięki wsparciu finansowym mężuśka jestem posiadaczką Kindle 5.Jego zakup był spowodowany wieloma dobrymi opiniami oraz brakiem miejsca na półce na kolejne zbiory. Będę nadal kupowała papierowe wersje ale tylko to, co muszę koniecznie mieć. Reszta na czytnik :-))))
wtorek, 12 sierpnia 2014
Pożyczone...
Trochę od Iwonki a trochę z biblioteki, z którą ostatnio miałam mało wspólnego.Jakoś na pewien czas przestałam wypożyczać książki z powodu ogromnej ilości tego co mam w domu nieprzeczytane. Będąc w pobliżu okazało się że są 3 książki które od jakiegoś czasu miałam na uwadze...i się skusiłam.
Nie ukrywam jednak, że te najbardziej wyczekiwane przysłała mi do czytania Iwonka. Dziękuję!!!
"Surogatce" wprost nie mogłam się oprzeć i lada dzień będzie recenzja na blogu.
Reszta wkrótce...:-)
Nie ukrywam jednak, że te najbardziej wyczekiwane przysłała mi do czytania Iwonka. Dziękuję!!!
"Surogatce" wprost nie mogłam się oprzeć i lada dzień będzie recenzja na blogu.
Reszta wkrótce...:-)
środa, 6 sierpnia 2014
Amanda Coplin "Morelowy sad"
Biorąc do ręki debiutancką powieść Amandy Coplin "Morelowy sad" czułam, że będzie to książka lekka, przyjemna, pachnąca owocami, taka typowa opowieść na lato...Tak nie było. Każdy kto czytała, bądż ma zamiar zabrać się za tą pozycje literacką musi nastawić się na jedno - ta książka sprawia, że po jej skończeniu nasuwają nam się refleksje...o rodzinie,przyjażni, samotności. Wcale nie jest to banalna opowieść. to książka która ma przesłanie. Warto się jej przyjrzeć z bliska.
Tamalage kiedy był małym chłopcem stracił ojca w wypadku w kopalni. Razem z matką i młodszą siostrą Elsbeth przeprowadzili się do starej chatki nad strumieniem gdzie zaczęli uprawiać sady owocowe. Całe mnóstwo drzewek moreli, jabłoni i grusz stanowiły ich dobytek. Po pewnym czasie matka zmarła i rodzeństwo zostało samo. Nie było dane długo cieszyć się Tamalage'owi obecnością siostry. Elsbeth pewnego dnia zniknęła bez śladu, w lesie nieopodal sadu Tamalage znalazł jej czepek. Tajemnicze zniknięcie nigdy nie zostało wyjaśnione ale wystarczyło by bardzo odbiło się na psychice mężczyzny. Od tamtej pory wiódł życie samotnika. Jedynymi przyjaciółmi jacy go od czasu do czasu odwiedzali byli koniarze.
Życie Tamalage odebrałam jako pełne żalu i smutku. Przeszłość go nie rozpieszczała, a uczucie pustki było wyrażnie czuć przewracając każdą czytaną kartkę.Ten mężczyzna zdecydowanie potrzebował bliskiej osoby, jak zresztą każdy z nas, prawda? Jakie to uczucie nie mieć się do kogo zwrócić po pomoc, czy zwyczajnie porozmawiać? Ja jestem z tych lubiących kontakty z ludżmi, nie dziwię się bohaterowi "Morelowego sadu" że pragnął mieć kogoś przy sobie.
Pewnego dnia zdarzyła się okazja by Tamalage nie był sam. W okolicy pojawiają się dwie młodziutkie dziewczyny, brudne, głodne i bardzo wystraszone. Obie są w ciąży. Na początku mężczyzna zostawia posiłki dziewczętom na ganku by nie powodować u nich większego niepokoju. Widać bowiem ,że czują one ogromny strach przed ludżmi. Co się wydarzyło w przeszłości dziewcząt? Tego dowiecie się z książki.
Po pewnym czasie okazuje się, że Della i Jane to siostry. Uciekają przed pewnym dręczycielem. Schronieniem okazuje się sad Tamalage, ale co będzie kiedy oprawca dziewczyn powróci i zapuka do domu Tamalage?
Nie chcę zdradzać całej fabuły książki, to jest tylko początek tego co czeka czytelnika w "Morelowym sadzie". Zaskoczyła mnie trochę forma napisania powieści.Sporo w niej opisów a akcja w pewnym momencie zaczyna skakać bardzo szybko po rozdziałach. Dopiero co wczuwałam się w to co tu i teraz a już zaczynałam rozdział o tym co było za dwa czy pięć lat. Dzięki temu autorka przedstawiła historię całego życia naszego bohatera. Na niespełna 500 stronach zostały opisane najważniejsze wydarzenia opisujące cały proces tworzenia nowej rodziny.To chciała przekazać nam, czytelnikom, pani Coplin.
I to własnie takie myśli nachodzą mnie po skończeniu książki. W którym momencie ludzie tworzą jedność, przyjaciół, rodzinę? Czy muszą być ze sobą związani nazwiskiem? Czy całkiem obcy dla siebie ludzie mogą stać się tak bardzo bliscy?
Czasem chyba jest tak, że ktoś kogo zupełnie się nie spodziewamy odmieni nasze życie o 180 stopni.
Za egzemplarz recenzyjny dziękuję Wydawnictwu Black Publishing.
Moja ocena 5/6
sobota, 2 sierpnia 2014
Tami Hoag "Dziewczyna # 9"
Spośród kilku propozycji od Miry wybrałam własnie ją na wakacyjne czytanie. Dlaczego? Jakoś mam tak, że latem lubię poczytać dobry kryminał czy zwyczajnie razem z bohaterami trochę pogłówkować kto stoi za morderstwem.
Minneapolis. Jest początek Nowego Roku. Z bagażnika samochodu wypada ciało młodej dziewczyny. Nie wiadomo czy wypadając z samochodu jeszcze żyła czy tez już była martwa. Jedno jest pewne....ktoś musiał jej bardzo nienawidzić by wyrządzić taką krzywdę. Twarz denatki była do połowy polana kwasem, przez co prawie nie nadawała się do identyfikacji.
Sprawą zabójstwa zajmują się detektywi Kovac i Liska. Jako czytelniczka odbierałam ich jako świetną parę. Nie można zarzucić tej parze detektywów że są nudni. Zaskoczą czytelnika niejednym humorystycznym podejściem do pracy co niewątpliwie sprawia, że książka jest dobrą rozrywką dla czytającego.
Policja podejrzewa, że za sprawą zabójstwa stoi niejaki Doc Holiday. Byłaby to jego dziewiąta ofiara a sposób traktowania zwłok wskazuje na kontynuacje jego morderstw.Prasa zmarłą dziewczynę, której nazwiska nie ustalono, nazywa Zombi. Jest domniemana kolejna ofiarą Doc'a, ale czy na pewno?
W między czasie trochę zagłębiamy się w życie osobiste sierżant Liski. Pani detektyw ma dwóch dorastających synów, przy czym starszy Kyle sprawia trudności wychowawcze. Jego znajomi ze szkoły to banda rozkapryszonych nastolatków, w dodatku pragnących sławy i dowództwa szkolnej młodzieży. Kyle nie odnajduje się wśród nich i staje się obiektem drwin i ogólnej niechęci młodych ludzi. sprowadza na siebie kłopoty, z których niejednokrotnie będzie go musiała ratować sierżant Liska.
Kiedy okazuje się, że jedna z dziewcząt z paczki Kyla zaginęła prowadzi to detektywów na pewien trop. Czy zaginiona okaże się dziewczyną wyrzuconą z bagażnika?
Autorka od początku książki sugerowała kto może stać za zbrodnią. Warto jednak dobrze przyjrzeć się wszystkim postaciom by odgadnąć sprawcę oraz jego motyw. Ja miałam kilka przypuszczeń, jednak przyznam i tu daje plusa pani Hoah, że nie do końca trafnie określiłam kim jest poszukiwany morderca.
Książka wciąga i trzyma w napięciu. Nie jest to może kryminał w górnej półki, ale dostałam to, czego się spodziewałam...wartką akcję i zaskakujące zakończenie. Wszystko to sprawiło, że "Dziewczynę # 9" czyta się szybko i przyjemnie. Zachęcam do lektury!
Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Mira.
Moja ocena 5/6
Subskrybuj:
Posty (Atom)