niedziela, 29 listopada 2015

81. M.J. Arlidge "Ene due śmierć"




"Ene due rabe, złapał Chińczyk żabę..." każdy z nas zna tą dziecięcą wyliczankę. Mordercy jednak daleko do dziecięcych zabaw a zamiast wspomnień z beztroskiego dzieciństwa rozpoczyna swą bezlitosną grę, śmiertelną wyliczankę...raz,dwa, trzy umrzesz ty. Ten kogo dopadnie w swoje sidła musi podjąć najtrudniejszą decyzję w życiu, zginie on albo ktoś mu bliski. Brzmi groźnie? Nie chcielibyście znaleźć się w takiej sytuacji!

Helen Grace musi zmierzyć się z serią zagadkowych morderstw. Za każdym razem scenariusz jest ten sam, zostaje porwanych dwoje ludzi, dostają telefon, którym możliwy jest jedynie odbiór połączenia oraz pistolet z jedną kulą. Wyjście jest tylko jedno- zginie jedna osoba, albo Ty, albo Twój współwięzień. Kiedy już dokonasz wyboru, jesteś wolny! Ot tak zwyczajnie porywacz rzuca Ci ratunkową linę i wychodzisz z ukrycia jak gdyby nic się nie stało.
Porwani, Ci co dokonali makabrycznego wyboru zgodnie twierdzą, że psychopatką jest kobieta. Kim jest i dlaczego gra w tak okrutny sposób?

"Ene due śmierć" to pierwszy kryminał z serii o policjantce Helen Grace. Nakładem wydawnictwa Czwarta Strona już ukazal się kolejny tom pt. "Powiedz panno, gdzie ty śpisz". Żeby być w "temacie" postanowiłam zabrać się najpierw za część pierwszą i muszę przyznać, że bardzo fajnie mi się czytało ten kryminał. Krótkie rozdziały powodują, że kartki migiem przelatują czytelnikowi przed oczami. Bardzo ważna w dobrym dreszczowcu jest dynamiczna akcja i tu jej nam nie zbrakło. Przeciwnie, w książce ciągle się coś dzieje, przez co jest ciekawa i nie nudzi. Porwanie goni kolejne porwanie, liczba ofiar powieksza się z dnia na dzień a motyw porywaczki wciąż pozostaje nie znany.
Taka jest do końca książki, możecie się więc spodziewać zaskakującego zakończenia i ciekawie poprowadzonej fabuły, która doprowadzi do...bezwzględnej psychopatki.

Najbardziej istotnym elementem tego thrillera (kryminału?) jest sposób jaki autor ukazał relacje uwięzionych osób. Ile jest się w stanie wytrzymać, by przeżyć? Czy doprowadzając drugą osobę do ostateczności mozna ją uznać za winną śmierci? Na ile można być pewnym drugiego człowieka, nawet jeśli wydawał się bliski? Zadawałam sobie te pytania niemal bez przerwy i uff...jak dobrze, że nie musiałam podejmować tak dramatycznych decyzji.
M.J.Arlidge stworzył pełną grozy i napięcia książkę o trudnych wyborach a także o tym, że nawet wsród najbliższych trzeba ciągle liczyć na siebie i mieć się na baczności. Gdy w grę wchodzi walka o własne życie nic tak naprawdę nie można uznać za pewnik.
Polecam fanom kryminałów a także wielbicielom książek z wątkiem przeszości, która znacznie wpływa na psychikę bohaterów.

Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu:




Moja ocena: 5/6


wtorek, 24 listopada 2015

80. Vanessa Greene "Sekretna herbaciarnia"




Wydawnictwo Świat Książki wydało kolejną nowość z serii Leniwa Niedziela. "Sekretna herbaciarnia" to następna pięknie wydana powieść obyczajowa, którą czyta się jednym tchem. Nie ma nic lepszego od wieczoru spędzonego z kubkiem gorącej, aromatycznej herbaty i dobrą obyczajówką w ręce.

Herbaciarnia Nadmorska to miejsce wyjątkowe, dzięki różnorodnej herbacie oraz stałej grupie klientów nie może narzekać na brak powodzenia. To miejsce, gdzie można odpocząć, spotkać się z przyjaciółki delektując się przeróżnymi smakami herbaty. tu każdy wielbiciel pobudzającego napoju znajdzie swojego ulubieńca.
Charlie przybywa do Wielkiej Brytanii by w swoim artykule opisać najlepsze herbaciarnie w kraju. Gdy jej uwagę zwraca Nadmorska, okazuje się, że opisanie tego miejsca wcale nie będzie takie proste i oczywiste. Kat, mama małego Leo prosi Charlie by odpuściła opisywanie herbaciarni, w zamiar proponuje jej pomoc szukać innych równie dobrych miejsc. Do podróży w poszukiwaniu idealnych miejsc związanych z herbatą dołącza francuska opiekunka Séraphine. Przyjaźń jaka połączy wszystkie kobiety spowoduje zmiany z którymi będą musiały się zmierzyć. Tajemnice z przeszłości będą musiały ujrzeć światło dzienne a życie trzech bohaterek zmieni barwę i kierunek.

Wiecie za co lubię serię Leniwa niedziela? Właśnie za to, że idealnie się do tego nadaje, do spędzenia całego dnia (niekoniecznie niedzieli) z książką w ręce. I do całkowitego lenistwa. "Sekreta harbaciarnia" jest kolejnym przykłądem książki, z którą się wręcz odpoczywa. Tematyka nie jest ani skomplikowana, ani męcząca. Język prosty a bohaterowie sympatyczni. Cała historia urzeka swą prostotą i lekkością fabuły.
Autorka zafundowała nam opowieść o sile kobiecej przyjaźni, tej na zawsze,bez względu na to co się wydarzy. Fajnie czytać o uczuciu, którego czasem tak brak w życiu codziennym. Charlie, Séraphine i Kat to trzy bohaterki, które kochały herbatę i wypieki. Nadmorska knajpka połączyła je w szczególny sposób dając możliwość zapoznania się ze sobą. Czas, kiedy razem osiągały kolejne cele był okresem rozwoju sympatii między nimi a problemy osobiste każdej z nich okazją do wspólnych pogawędek. Trzy różne charaktery połączyła pasja wypieków i herbacianego naparu.

"Sekretna herbaciarnia"  to spokojna, płynąca swoim tempem lektura dla kobiet, które pragną zrelaksować się w towarzystwie książki. Z tą nowością Świata Książki nie sposób się nudzić i jestem pewna, że nie poczujecie się zawiedzione. Pod warunkiem jednak, że nie oczekujecie od tej książki dynamicznej akcji i wielu emocji. Nie oznacza to, że jest nich całkowicie pozbawiona, a czytanie przychodzi samo...wzruszyłam się w kilku momentach, uśmiechałam ciepło przez większość czytania a sympatia do bohaterek trwała do samego końca.Polecam serdecznie!


Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję wydawnictwu :
Moja ocena: 5/6

środa, 18 listopada 2015

Kevin sam w domu - z okazji 25 rocznicy filmu


Wyobrażacie sobie święta bez Kevina? Ja też nie. chociaż każdy chyba zna na pamięć przygody słodkiego blondaska samego w domu i tak chętnie oglądamy znów i śmiejemy się do rozpuku. Tak to już jest z kultowymi filmami, że bawią nas niezależnie od tego ile razy się je oglądało.
Tym razem nie o filmie, lecz o książce, którą z okazji 25 lecia filmu  wydało wydawnictwo Znak Emotikon. Dostałam egzemplarz i przepadłam z dziećmi na dobre, poczułam magię zbliżających się świąt Bożego Narodzenia a czytana książka wywołała lawinę śmiechu i dzieci.



"Kevin sam w domu" to historia napisana na podstawie słynnego filmu, ilustracje wykonała Kim Smith. Książka w twardej oprawie, starannie wydana będzie cieszyć oko zarówno najmłodszych jak i rodziców. Z zaciekawieniem zagłębiłam się wraz z córką i synem w treść i muszę przyznać, że forma przekazania przygód małego McCallister'a jest godna polecenia. Samej treści nie jest za wiele, można rzec, że to bardzo okrojona wersja filmu, ale rekompensują to świetne ilustracje i plan Kevina umieszczony w książce. Tak naprawdę każdy, zna fabułę a książka jest jego skróconą wersją, dostosowaną nawet dla najmłodszych dzieci. Trudno przecież, by cały film streszczać, jeśli chodzi tylko o zarys głównej fabuły. Myślę,że to właśnie piękne rysunki, zabawne i przyciągające wzrok dziecka będą ważniejsze niż literki. Trzeba poruszyć wyobraźnię i gotowe!

Przyszło mi też do głowy, że lektura tej książki będzie dobrym pomysłem dla tych rodziców, którzy nie pozwalają swoim pociechom na długie oglądanie telewizji. Uważam, że czytanie jest o wiele lepszą formą spędzania czasu i zamiast kolejnej bajki czy serialu warto podsunąć dziecku pod nos książkę, w której odnajdzie ulubionych bohaterów znanych z ekranu telewizora. Czytanie "Kevina samego w domu" będzie idealne jako rozrywka w deszczowe dni, gdy nastrajamy się powoli do świąt i chcemy poczuć grudniową atmosferę.



Zbliża się Mikołaj, Gwiazdka...podsuwam Wam pomysł na to co być może znajdzie się w paczuszce dla dziecka. Zabawna, pełna kolorowych obrazków książka z przygodami Kevina na pewno nie będzie kurzyć się na półce pociechy. Warto zwrócić na nią uwagę przy wybieraniu prezentu świątecznego dla dziecka. U nas będzie to hit zimy 2015!Polecamy.


Za egzemplarz ślicznie dziękujemy wydawnictwu:
Nasza ocena: +5/6

poniedziałek, 16 listopada 2015

79. Diane Chamberlain "Dar morza"



Diane Chamberlain, Jodi Picoult, Lisa Genova...to nazwiska ulubionych moich pisarek powieści obyczajowych. Za każdym razem jak wychodzi jakaś nowość spod ich pióra stawiam bardzo wysokie wymagania co do lektury. Od tych nazwisk oczekuję nie tylko dobrej i przemyślanej fabuły, ale także całego wachlarza emocji i wzruszeń.  Czy najnowsza książka Diane Chamberialn sprostała tym wymogom?

Jedenastoletnia Daria Cato znajduje na plaży w Karolinie Północnej noworodka. Z początku jest przerażona, ale przezwycięża swój strach i zabiera maleństwo do domu. Nikt nie wie kim jest matka noworodka, dlatego rodzice Darii postanawiają zaopiekować się malutką dziewczynką. Dają jej imię Shelly, ponieważ była znaleziona w muszli. Miejscowi nazywają Darię "Superdziewczyną" za bohaterski czyn jakim było uratowanie dziecka.
Dziś Shelly jest dwudziestodwuletnią młoda kobietą, która po śmierci adopcyjnych rodziców mieszka z Darią. Przybrana siostra ma duży wpływ na nią, ponieważ Shelly ma lekkie uszkodzenie mózgu. Kiedy do miasteczka przyjeżdża Rory, dawny przyjaciel Darii, całe życie znów zaczyna kręcić się w koło wydarzenia sprzed lat. Shelly bowiem poprosiła Rory'ego, który jest producentem telewizyjnym, żeby pomógł jej odnaleźć biologiczną matkę. Tymczasem do Kill Devil Hills trafia Grace...kobieta z pewną tajemnicą z przeszłości, która za bardzo interesuje się Shelly. Dlaczego? Zapraszam do czytania!

"Dar morza" to kolejna dobra powieść. Dobra, to nie znaczy, że wybitna. Właściwie trudno się do czegoś przyczepić, ale brakło mi "tego czegoś", czym zachwyciłam się na przykład przy "Sekretnym życiu CeeCee Wilkes". Najnowsze literackie dziecko Diane to książka z początku nie zaskakująca czytelnika, ma swój rytm i trzyma się go niemal do końca. Mozna powiedzieć, że dopiero zakończenie wywołało we mnie większe emocje, chociaż od mniej więcej połowy przypuszczałam kim będzie matka Shelly. Za plus daję to, że nie zgadłam kto jest jej ojcem. Autorka wymyśliła zaskakujące zakończenie i dobrze, bo powieść przez to trzymała w napięciu do końca.
Autorka postanowiła przybliżyć problem odnalezienia biologicznych rodziców a także skutki nadopiekuńczości Darii względem adopcyjnej siostry. Shlelly za wszelką cenę chciała poznać prawdę, trudno się temu dziwić, chyba każdy z nas byłby jej ciekawy zwłaszcza w takich okolicznościach. Cóż takiego mogło popchnąć kobietę do zostawienia swojego dziecka na plaży na pewną śmierć? Czy jest jakieś sensowne wytłumaczenie? Przez zostawienie Shelly na plaży dziewczyna ma teraz uszczerbek na zdrowiu, jest naiwna i wierzy zbyt łatwo. Poniekąd nadmierna opieka Darii wynika z tego, że chce uchronić siostrę przed złem tego świata. Ale czy można mieć absolutną kontrolę nad czyimś życiem? Daria przekona się, że niestety nie.

"Dar morza" to dobrze napisana i przemyślana obyczajówka. Autorka znów serwuje nam bohaterów, którzy zapadają w pamięć a fabuła jest tak skonstruowana, że czyta się jednym tchem. Trochę za mało emocji jak dla mnie, ale przecież nie każdą powieść muszę odbierać podobnie. Raz jest u Diane świetnie, innym razem bardzo dobrze, ale nigdy jeszcze jej książki mnie nie zawiodły.
Najnowsza powieść klubu Kobiety To Czytają  to dobra lektura dla fanek stylu pisarki.Tajemnice rodzinne i sekrety z przeszłości grają w niej pierwsze skrzypce, więc jesli lubicie takie klimaty, to ja serdecznie polecam!

Za egzemplarz serdecznie dziękuję :


Moja ocena : 5/6

wtorek, 10 listopada 2015

78. Agnieszka Olejnik "A potem przyszła wiosna"



Nowa powieść Agnieszki Olejnik to było moje jesienne "Must have". Za każdym razem gdy biorę w ręce książki autorki mam wrażenie, że są coraz lepsze i coraz bardziej dopracowane. "Zabłądziłam" była bardzo fajna, potem świetny "Dante na tropie", ukochana "Dziewczyna z porcelany" a teraz ta nowość. Olejnik nabiera wprawy i pisze coraz lepsze powieści! Autorka jest w szczytowej formie i czego można chcieć więcej? Chyba tylko tego, by pisała dalej, bo właśnie na takie powieści z utęsknieniem czekam.

Pola Gajda jest słynną aktorką i celebrytką. Wydaje się, że nie brakuje jej dosłownie niczego.Ma mieszkanie w centrum Warszawy, ukochanego przy boku i wiedzie dostatnie życie. Jej jedynym problemem jest to, czy buty i torebka pasują do stroju. Pewnego dnia Pola znajduje w Internecie zdjęcie swojego faceta z inną kobietą. Życie jak z bajki legnie w gruzach a kariera Poli wydaje się teraz mało ważnym epizodem. Cały świat zawalił się jej na głowę i tylko ucieczka od demonów przeszłości może uratowac dziewczynę. Przed Polą dluga i trudna droga do wyjścia na prostą. W jej życiu nieoczekiwanie pojawia się nielubiany paparazzo, ten który zrobił feralne zdjęcie jej ukochanemu i przez którego wszystko się zaczęło. Tylko czy napewno to Konrad zawinił? A może pomógł Poli otworzyć oczy i dostrzec, to co jest naprawdę w życiu istotne? A potem...a potem przyszła wiosna.


Pola i Konrad trochę przypominali mi bohaterów "Dziewczyny z porcelany", oboje po przejściach, próbowali na nowo jakoś wszystko sobie poukładać. Podobnie jak w poprzedniej powieści bardzo zżyłam się z nimi. Pola to dziewczyna, która za skorupą gwiazdy skrywała swoją zlęknioną i pełną goryczy Kasię. Kiedyś była Kasią, tą co wiele przeszła i koniecznie chciała zapomnieć, teraz była sławną Polą- aktorką rozchwytywaną przez media. Blask fleszy pozwolił jej na chwilę zapomnieć o tamtych złych zdarzeniach, oderwać się od rzeczywistości i uwierzyć, że można żyć normalnie. W momencie gdy zdradził ją Grzegorz wróciły wszystkie wspomnienia. Dla Poli był to punkt zapalny, załamana, nie chciała dłużej żyć, bo zwyczajnie nie miała dla kogo.
Konrad był chyba moim ulubieńcem w tej powieści. Wścibski paparazzo jednak miał serce i potrafił myśleć! Jego przemianę możemy stopniowo odkrywać na kartkach powieści. Z bezdusznego fotoreportera stał się mężczyzną, któremu warto zaufać. Jego pomoc okazała się dla Poli światełkiem w tunelu, a może czymś więcej?

Agnieszka Olejnik stworzyła przepiękną powieść o świecie show-biznesu, o skutkach życia na szczycie i o tym, że nadzieja umiera ostatnia. Bohaterowie książki to postacie z krwi i kości a cała fabuła jakby wyjęta z życia. Znów czułam się bardzo blisko związana z Polą i Konradem a ich problemy przeżywałam całą sobą. Emocje jakie towarzyszyły mi podczas czytania to przede wszystkim ciekawość, smutek, współczucie i nadzieja, że jakoś przecież to musi się ułożyć. "A potem przyszła wiosna" zachwyciła mnie lekkością słowa a jednocześnie tak życiową i przejmującą historią.

Autorka postawiła na powieść, która ma za zadanie przekazać czytelnikowi prawdę o życiu, o jego wartościach, radościach i smutkach. Niezależnie od tego co stało się kiedyś, czym naznaczyła nas przeszłość życie toczy się dalej, trzeba iść ciągle do przodu.Zawsze przecież jest nadzieja, że znów zaświeci słońce, po zimie przyjdzie wiosna a po burzy - spokój.

Jestem zachwycona tą nowością wydawnictwa Czwarta Strona. Kolejny raz nie zawiodłam się czytając twórczość Agnieszki Olejnik. To kolejna perełka literacka tej jesieni, koniecznie ją przeczytajcie.Czyta się bardzo szybko, bo historia napisana przez autorkę przyciąga czytelnika jak magnes. Co się zresztą dziwić, tak mądra i życiowa książka musi znaleźć swoich zwolenników. W moim sercu dla książek Olejnik jest wyjątkowe miejsce.

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu:




Moja ocena: 6/6

poniedziałek, 9 listopada 2015

Agnieszka Budzicz-Marchlewska "Dwie siostry i wiedźma"



Dominika i Patrycja to dwie sympatyczne siostry, które uwielbiają bawić się w lesie. Pewnego dnia, razem ze swoim pupilem Miłkiem, postanawiają zbudować domek na drzewie. Ku ich ogromnemu zaskoczeniu pomysł ten nie podoba się pewnej wiedźmie...ubranej na czarno, tajemniczej i z pozoru bardzo strasznej. Okazuje się jednak, że Jaga wcale nie jest taka zła i nie ma zamiaru zrobić dziewczynkom krzywdy, wręcz przeciwnie, ostrzega je by nie robiły domku na drzewie, bo w ten sposób przyczyniają się do zniszczenia jego kory i gałęzi. Rady wiedźmy są bardzo pomocne i pozwalają Dominice i Patrycji spojrzeć zupełnie inaczej na las i jego roślinność. Ludzie uwielbiają wyrzucać śmieci do lasu, polować na zwierzęta i zachowywać się głośno, a przecież dzieci należy uczyć, że tak robić nie wolno.

Znajomość z wiedźmą owocuje też w mnóstwo informacji na temat słowiańskich wierzeń, Pełno w nich duchów, bóstw, stworków, każdy z nich jest za coś innego odpowiedzialny a wiele tradycji przetrwało do dziś, np. noc świętojańska czy topienie Marzanny.
Pewnego dnia piesek sióstr znika i pomimo wielu prób odszukania go, nie znajduje się. Dziewczynki postanawiają odnaleźć kwiat paproci by wypowiedzieć życzenie, są przekonane, że wtedy ich ukochany pies się odnajdzie. Będą tez potrzebowały pomocy Jagi i jeszcze kogoś...
Czy historia skończy się happy-endem? Zapraszam do lektury!



Bardzo ciekawa książeczka, warta uwagi dzieci w wieku szkolnym. Historia dwóch sióstr spodoba się dzieciom lubiącym fantazję w literaturze. Wiedźma Jaga tym razem nie jest uosobieniem zła a źródłem cennych informacji a jak potrzeba przyjaciółką. Dzięki niej sporo dowiadujemy się o słowiańskich wierzeniach, o których tak rzadko się teraz mówi czy pisze. Całość wzbogacona cudnymi ilustracjami Olgi Inglot, które bardzo mi i córce przypadły do gustu. Warto jeszcze wspomnieć o formacie książki, jest tak niewielki (ale ma twardą oprawę!), że z powodzeniem zmieści się w każdej torebce czy plecaku. Przygody Dominiki i Partycji możemy bez trudu zabrać na wakacje, wycieczkę czy gdzie tylko chcemy.
Serdecznie polecam, razem z córką byłyśmy mile zaskoczone zarówno treścią, jak i wydaniem!

Za egzemplarz serdecznie dziękujemy Wydawnictwu Skrzat!




Nasza ocena 5/6


czwartek, 5 listopada 2015

77. Jonathan Kellerman "Diabelski walc"



Jonathan Kellerman to nazwisko znane przede wszystkim czytelnikom ceniącym thrillery psychologiczne. Autor jest psychologiem i pedagogiem dziecięcym, więc ta tematyka nie jest mu obca. Dzięki swojej wiedzy i doświadczeniu stworzył książki cenione przez tysiące czytelników i krytyków literackich. Jak to się stało, że ja fanka tego gatunku, dopiero teraz zapoznałam się z jego twórczością? Muszę nadrobić zaległości, chociaż mój debiut w postaci "Diabelskiego walca" nie urzekł mnie tak jak się tego spodziewałam to mam ochotę poznać resztę, a przynajmniej część książek Kellermana.

Mała Cassie trafia do szpitala z powodu ciężkiego stanu, nie jest to pierwszy raz, kiedy dziewczynka wraz z matką jedzie do szpitala. Nikt nie potrafi jej zdiagnozować a za każdym razem dziewczynka cierpi na coś innego. Doktor prowadząca małą pacjentkę prosi o konsultację Alexa Delawarea, psychologa dziecięcego. Podejrzewają u Cassie zespół Münchausena per procura, który polega na wywoływaniu choroby u dzieci, najczęściej przez matki. Na pierwszy "rzut" pod baczną obserwację idzie właśnie mama Cassie, przejawia ona pewne objawy świadczące o tym, że może w jakiś sposób niekorzystnie wpływać na dziewczynkę. Sprawa się komplikuje, bo okazuje się, że młodszy braciszek Cassie zmarł, niby była to śmierć łóżeczkowa, ale jednak rzuca to pewien cień na rodzinę. Alex bierze sprawy w swoje ręce i zaczyna swoje prywatne śledztwo. Rodzina Cassie jest dość wpływowa i niestety utrudnia to ustalenie faktów na temat rzekomego wywoływania choroby. Kto chce skrzywdzić pacjentkę i robi to w tak wstrętny sposób? Im więcej Alex się dowiaduje, tym bardziej zagdaka jest trudna do rozwiązania. Na światło dziennie wychodzą coraz to nowe sekrety i niewygodne fakty a czas ucieka...

Autor stworzył prawdziwy thriller o mocnym tle i wyrazistych bohaterach. Przybliżył czytelnikom pojęcie zespołu Münchausena per procura i zrobił to w bardzo interesujący sposób. Przyznam, że po raz pierwszy w tej książce zetknęłam się z tym pojęciem medycznym. Niewiarygodne, że są ludzie , którzy umyślnie krzywdzą swoje bezbronne dziecko. wywoływanie objawów chorobowych na siłę to rzecz odrażająca i dyskryminująca  dla rodzica. W "Diabelskim walcu" ktoś faktycznie chce zrobić krzywdę dziewczynce, czy to matka czy może to zupełnie inny trop? Kellerman cały czas wodzi czytelnika za nos, funduje ostrą jazdę pomiędzy światem rodziny a polityką, pomiędzy złem a dobrem, miłością i nienawiścią. Intryga, którą zafundował nam autor, będzie gratką dla miłośników mocnego thrillera, bo jest dopracowana i ciekawie napisana. Na pewno nie będzie zawiedziony ten, kto lubi zagmatwane historie. Właśnie tu muszę wspomnieć co mnie drażniło w książce. Temat ciekawy, język książki przystępny ale...gubiłam się w fabule. W ciągu tych prawie 600 stron miałam wrażenie, że lawiruję w jakimś czytelniczym labiryncie i nigdy z niego nie wyjdę. Być może miałam gorszy dzień i trudno było mi się skupić na lekturze, ale wydała mi się bardziej skomplikowana niż sądziłam. Przez to męczyło mnie czytanie a czasami miałam wrażenie, że już nic nie rozumiem. To chyba trochę celowe ze strony Kellermana, tak zbijać z tropu czytelnika, ale za którymś razem z kolei poczułam  znużenie książką. Stąd taka, a nie inna ocena.

Polecam fanom thrillera i skomplikowanych intryg. Jeśli macie ochotę trochę więcej czasu spędzić z lekturą to warto. Ja z pewnością jeszcze sięgnę po inną książkę Jonathana Kellermana, bo sposób jaki przedstawia swoich bohaterów jest godny polecenia.

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Harper Collins!



Moja ocena 4/6

poniedziałek, 2 listopada 2015

76. Virginia C. Andrews "Pamiętnik Christophera"- recenzja przedpremierowa



Słynne "Kwiaty na poddaszu" pochłonęłam z wypiekami na twarzy, po tej książce chciałam jeszcze i jeszcze czytać o losach rodziny Dollangangerów. Im więcej tomów czytałam, tym bardziej absurdalne wydawały mi się pomysły pani Andrews, ale ciekawa tego jak skończy się historia brnęłam w to dalej. Bywało różnie, całą sagę mam w domu i pewnie kiedyś jeszcze z przyjemnością do niej wrócę. W nowościach wydawnictwa prószyński i S-ka wkrótce pojawi się kontynuacja sagi V.C. Andrews "Pamiętnik Christophera".
Czy mnie wciągnęła jak "Kwiaty na poddaszu" czy może było zupełnie na odwrót?

  Siedemnastoletnia Kristin Masterwood w ruinach Foxworth Hall znajduje pamiętnik Christophera Dollangangera. Dziewczyna jest zafascynowana nową zdobyczą i rozpoczyna lekturę wspomnień Chrisa. Ojciec Kristin nie jest zachwycony nowym zajęciem córki, ale ona nie daje za wygraną. Wkrótce okazuje się, że zmarła matka Kristin była w dziwny sposób powiązana ze starą posiadłością i jej mieszkańcami. Kristin zaczyna czytać pamiętnik i odkrywać przerażające sekrety, które kryło w sobie Foxworth Hall.

Sama nie wiem czego się spodziewałam po tej książce? Chyba podobnych emocji, jak podczas lektury innych książek Andrews. Niestety bardzo się zawiodłam. Autorka potrafiła mnie zainteresować jedynie historią Kristin, wspomnienia Christophera nudziły mnie wyjątkowo. Ileż można czytać to samo w kółko? Spodziewałam się czegoś świeżego, nowego, innego spojrzenia na sprawę a dostałam powielenie całej historii dzieci zamkniętych na poddaszu. Byłam zła i czułam ,że marnuję swój czas, bo przecież dobrze znałam losy rodziny Dollangangerów.

Virginia poprowadziła narrację z punktu widzenia zarówno Kristin jak i Christophera. Chwała jej za to, bo inaczej nie dokończyłabym tej książki na pewno.
Nie targały mną żadne emocje poza znużeniem i oczekiwaniem na finał, miałam nadzieję, że autorka tam chociaż wymyśli coś nowego i wciągającego. I tu plus, bo właśnie tak się stało. Na szczęście na samym końcu książki szerzej otworzyłam oczy i zaczęłam się interesować dalszymi losami Kristin. To pewnie z tego powodu sięgnę po kolejny tom, bardziej z ciekawości co tym razem wymyśli autorka. Mam nadzieję, że nie będę miała kolejnego uczucia "deja vu".

Czy polecam? Jeśli chcecie znów przenieść się w klimat zakurzonego poddasza i przezywać na nowo losy zamkniętych tam dzieci, to tak, jest to książka dobra do przypomnienia sobie pierwszej części. Jesli jednak szukacie nowych wrażeń, nowej chwytającej za serce historii to muszę Was rozczarować, tu jej nie znjadziecie. Być może to tylko moje odczucia, przeczytajcie i napiszcie czy Wam przypadła do ustu. Ja sięgnę po kolejny tom, ciekawe czy tym razem mnie zaskoczy?

Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu:


Moja ocena: 3/6