wtorek, 26 marca 2019

Jodi Picoult "Iskra światła"



Ci, którzy czytają mnie od początku widzą, że moja pasja czytania w wieku dorosłym zaczęła się od powieści Jodi. To jej styl, jej pomysły i sposób przedstawienia sytuacji sprawiły, że pokochałam czytanie i stało się dla mnie prawdziwym nałogiem. W dorobku Picoult chyba tylko nie podeszła mi "Z innej bajki". Reszta to prawdziwy literacki majstersztyk.

Ciepły jesienny ranek. Klinika pełna ludzi z problemami i uzbrojony napastnik. Strach, przerażenie i walka o każde życie. Kto wyjdzie cało, a kto stanie się ofiarą szaleńca? Jakie problemy skłoniły bohaterów, by właśnie tego pechowego dnia zjawili się w klinice?

Za "Iskrę światła" zabrałam się dość szybko i z pełnym zaciekawieniem. Byłam pewna, że pochłonie mnie od pierwszej strony i, jak to bywało wcześniej, skończę powieść w tempie ekspresowym. Tak się nie stało. Czy znaczy to, że tego tytułu nie polecam? Nie. Znaczy to, że jest to książka inna, ale tak samo dobra. Potrzebowałam po prostu więcej czasu i przede wszystkim wielkiego skupienia, by odnaleźć się w fabule. Autorka tym razem zastosowała zabieg odwrócenia chronologii zdarzeń, czyli poznajmy zakończenie, by pomału, podczas czytania, dowiadywać się jak do tego doszło. Tym sposobem było mi ciężko wdrożyć się i zrozumieć pierwsze rozdziały. Zanim się połapałam co i jak musiałam robić przerwy, a czasem nawet wracać kilka stron wstecz.Nie zniechęciłam się jednak, aż w pewnym momencie wszystko ładnie zaczęło się ze sobą łączyć i tworzyć przepiękną, wzruszającą historię. Picoult poruszyła ważny temat, jakim jest niechciana ciąża, nie osądzając przy tym nikogo. Sprawiła, że czytelnik sam ocenia sytuację poznawanych bohaterów i wyrabia sobie własne zdanie. Aborcja dla jednych jest grzechem, złem i czynem niewyobrażalnym, a dla innych jedynym wyjściem z trudnej sytuacji. Jestem zdania, że punkt widzenia, zależy od punktu siedzenia. Staram się nie oceniać nikogo, jeśli nigdy nie byłam w podobnej sytuacji. Chwała autorce za to, że również nie narzuciła swojego zdania, pozwalając na to by czytelnicy odnieśli się sami do problemu usuwania ciąży.

Powieść jak zawsze przepełniona emocjami, poruszająca życiowe problemy, dotykająca tematów tabu. Napisana w troszkę niestandardowy sposób, ale nie przerażajcie się. Dajcie sobie czas na jej "przetrawienie", zapewniam, że historia opisana w "Iskrze światła" Was wciągnie na dobre. Zdecydowanie warto jej dać szansę, bo to ciągle ta sama wspaniała Jodi. Śmiało mogę stwierdzić, że z niecierpliwością czekam na kolejne wydane w Polsce jej powieści, ponieważ jest to ciągle moja ulubiona autorka obyczajowa. Ogrom emocji jakie nam funduje to prawdziwy literacki rollercoaster!

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka.

środa, 20 marca 2019

Co tak pachnie? Yankee Candle Seasie Woods | Recenzja

Dziś przedstawię Wam zapach z wiosennej kolekcji Yankee Candle. Jest to nowość, którą możecie kupić w formacie malej, średniej, dużej świecy, a także w wosku. Seaside Woods na pierwszy rzut oka przywołuje wakacyjne wspomnienia i zapowiada się bardzo świeżo i lekko. Czy tak faktycznie jest? Zapraszam na kilka słów o tym zapachu.

Wygląd świecy to według mnie bardzo bezpieczne połączenie koloru wosku ze spokojną, harmonijną naklejką. Całość wygląda bardzo efektownie i obiecująco. Beżowy, "ciepły" kolor wosku przypomina mi nadmorski piasek, a przy tym pasuje do prawie każdego wnętrza. Etykieta Seaside Woods również jest według mnie bardzo klimatyczna, nawiązująca do nut zapachowych, oraz całego wydźwięku świecy. Spokojne, stonowane kolory, ale jednocześnie wakacyjny, trochę morski akcent sprawia, że będzie to doskonały wybór dla miłośników świeżych, lekko morskich zapachów.


Co do zapachu, to muszę przyznać, że jednocześnie było to dla mnie coś nowego, a z drugiej strony Seasde Woods przypominał mi znaną z kolekcji 2017 roku, świecę Driftwood. Zapach lekko morski, ciepły, z wyczuwalną nutą drzewa charakteryzuje oba te zapachy. Dla mnie jednak tę bitwę wygrywa Seaside, ponieważ jest subtelniejszy w odbiorze, bardziej lekki i wakacyjny. Pokuszę się o stwierdzenie, że daleko w tle nawet odrobinę męski. Nie ma to jednak nic wspólnego z nutą kolońską, która zazwyczaj wywołuje u mnie migrenę.



Producent opisuje zapach jako mieszankę cytrusów (pomarańcza), kwiatów (kwiat akacji, smagliczka) z nadmorskim drewnem. Poza drewnem i nutą morskiego powietrza ciężko mi wyodrębnić kolejne nuty zapachowe. Nie czytając opisu raczej sama nie wpadłabym na to, że w świecy użyto aromatu kwiatów czy cytrusów. Zapach jest naprawdę bardzo ciekawy, lekki, ale jednocześnie otulający. Jestem niemal pewna, że znajdzie wielu zwolenników.


Moc bardzo dobra. Już podczas pierwszego palenia zapach pięknie rozszedł się po pokoju.Nie miałam zastrzeżeń, że jest zbyt mocny, albo że nie czuję go wcale. Jako zapach na lato, sprawdzi się świetnie. Nie ma przecież nic gorszego, niż upalny, duszny dzień i mocna świeca w pomieszczeniu. Basen pojawił się po godzinie od rozpalenia, oczywiście wspomagany Illumą. Kolejne palenie wymagało trochę dłuższego czasu roztopienia wosku, ale nie mogę narzekać. Świeca prezentuje się naprawdę bardzo dobrze, pachnie intrygująco i jest dobrze wyczuwalna. Skusicie się chociażby na wosk?
Możecie je kupić np tu:

https://yankeehome.pl/szukaj?submit_search=&controller=search&orderby=position&orderway=desc&search_query=seaside+woods

Za egzemplarz dziękuję Grupie Zachodniej!