sobota, 12 października 2013
Cathy Glass "Nie płacz, kochanie"
Gdy Cathy zostaje poproszona o zaopiekowanie się noworodkiem, jest podekscytowana ale i przerażona, czy poradzi sobie z takim maleństwem.
Harrison, którego zabiera ze szpitala zaledwie dzień po jego narodzinach, jest uroczym maleństwem i Cathy nie może zrozumieć, dlaczego został porzucony. Kiedy jednak w domu ogląda ubranka przygotowane przez matkę dla chłopczyka, i czyta dołączony do nich list, wie, że kobieta nie chciała oddać synka Jakie okoliczności ją do tego zmusiły i dlaczego narodziny tego dziecka są tak pilnie strzeżoną tajemnicą, że nawet opieka społeczna nie ma wszystkich informacji na jego temat?...
Tak dla odmiany sięgnęlam po coś z wydawnictwa Hachette.Książkę dostałamn 4 lipca w dniu imienin od męża.Doczekała aż do pażdziernika na mojej półce.Wszystko przez to, ze po prostu mam za dużo książek do przeczytania i zwyczajnie się nie wyrabiam.
Bardzo lubię opowieści Cathy Glass.Lubię jej styl pisania oraz to jak wypowiada się o swoich podopiecznych.Cenię ją za spokój i pokłady cierpliwości jakie posiada dla dzieci którymi się zajmuje.
Tym razem do domu Cathy trafia noworodek.Harrison ma zaledwie kilka dni i zostaje odebrany przez opiekę społeczną już w szpitalu.Matka Hrrisona z jakiś dziwnych przyczyn nie może opiekować się synkiem,chociaż bardzo chce. Cahty ma trudne zadanie,w ciągu zaledwie paru dni musi przygotować dom na przyjęcie noworodka.Dziecko nie sprawia rodzinie większych kłopotów,wręcz przeciwnie.Dzieci Cathy bardzo przywiązują się do małego Harrisona i kiedy przyjdzie im się rozstać czują wielki żal i smutek.Także sama Cahty bardzo przezywa rozstanie z dzieckiem ale mały Harrison trafia tam gdzie powienien...a gdzie?Tego nie zdradzę,dodam tylko że ksiażka kończy się happy-endem i takie lubię.
Ocena 5/6
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz