czwartek, 16 sierpnia 2018

Co tak pachnie? Enchanted Moon Yankee Candle





Enchanted Moon to propozycja od Yankee Candle na  jesień 2018. Urzekła mnie przepiękna naklejka, tajemnicza nazwa i nietuzinkowy kolor. Przepadłam. Wiedziałam, że muszę mieć tę świecę. Przyznam Wam się, że mam totalnego bzika na punkcie księżycowych klimatów, szczególnie właśnie w świecach. Niestety często zdarza się tak, że wraz z uroczą naklejką idzie mniej uroczy koloński i męski zapach. Tym razem jednak nie jest tak i jestem z tego powodu bardzo zadowolona.




Etykieta Enchanted Moon jest dla mnie połączeniem  naklejek z zapachów Moonlight i Amber Moon. To taki trochę trzeci brat ;-) Tajemnicza, romantyczna, uwodzicielska. Tak bym krótko określiła tę naklejkę. Kojarzy mi się z urokiem letnich nocy, spacerów podczas pełni i widoku zachodzącego słońca nad morzem.  Cudo!
Zapach to także niemałe zaskoczenie. Kompozycja Enchanted nie ma nic wspólnego z męskimi nutami występującymi np. w Kilimanjaro Stars czy Midsummer Night. I chociaż Kilimanjaro bardzo lubię, to Midsummer już niekoniecznie. Bałam się, że tym razem też mój zachwyt skończy się na efekcie wizualnym. Na szczęście nic z tych rzeczy. Enchanted  jest zapachem bardzo złożonym, ciekawym i ciepłym. To jeden z tych przykładów, w którym nie potrafię jasno określić czym pachnie. Jeśli miałabym określić go jednym zdaniem, to napisałabym, że pachnie jak ciężkie, ale piękne damskie perfumy. Mnie trochę przypomina Whiskers on kittens i myślę, że wielbiciele tego zapachu nie będą rozczarowani. Księżyc jest tajemniczy, trochę słodki, trochę kwiatowy (czuć piwonię).  Całość  daje nam zapach elegancki i przede wszystkim całoroczny. Całoroczny, nie oznacza uniwersalny, bo ta kompozycja zapachowa nie jest na tyle klasyczna, by spodobała się każdemu. Nie kupiłabym jej na prezent komuś, kogo absolutnie nie znam, ale mogłabym podarować go z czystym sumieniem przyjaciółce, która lubi ciężkie perfumy, tak jak ja.



Moc jak dla mnie odpowiednia, fajnie wyczuwalny, ale nie ma nic z killera. Na szczęście mocniejszy od drugiej nowości jesinnej, którą już wkrótce zaprezentuję Wam na blogu. Rozpala się także bez żadnych większych problemów, fajnie wypełnia ciepłym zapachem cały niewielki salon. Dla mnie to połączenie jest super, piękny zapach, etykieta, która jest dla mnie chyba najładniejszą jaką widziałam wśród świec, no i moc taka w sam raz. Udał się Enchanted Moon firmie Yankee Candle.

Dziękuję Grupie Zachodniej za możliwość testowania świecy :-)

6 komentarzy:

  1. No etykieta piękna, a Twoje zdjęcia cudowne! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Te świece, to nie tylko przyjemność zapachowa, ale także uczta dla oczu. 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, zdecydowanie! Nie ma piękniejszych etykiet niż Yankee!

      Usuń
    2. Czy mogłabyś zdradzić, który z następnych zapachów jest takim słabiakiem?

      Usuń
    3. Sun kissed thistle, a taki jest na sucho piękny :-(

      Usuń