poniedziałek, 28 marca 2016

22.Hanni Münzer "Miłość w czasach zagłady" - recenzja przedpremierowa

  

Miłość i wojna, to dwa tematy bardzo często poruszane przez autorów w literaturze. Nie przepadam za takim połączeniem, ponieważ z reguły nie czytam książek z wątkami historycznymi w tle. Nigdy nie przepadałam za historią, jednak tym razem, urzeczona opisem i piękną, klimatyczną okładką, dałam się porwać w podróż po czasach wojny. Czy była to udana wyprawa i czy byłam zadowolona z lektury? Postaram się odpowiedzieć na te pytania.

Elizabeth jest spełnioną kobietą, robi karierę jako śpiewaczka operowa a prywatnie jest szczęśliwą żoną Gustava. Wkrótce na świat przychodzi ich ukochana córka Deborah a potem synek Wolfgang. Dzieci są spełnieniem marzeń obojga i dziedziczą talenty rodziców. Jednak sielskie życie Gustava i Elizabeth szybko się kończy, wojna niszczy wszystkie nadzieje na dobrą przyszłość dla ich rodziny a żydowskie pochodzenie Gustava sprawia, że Elizabeth stanie przed wieloma trudnymi wyborami.

Felicity usilnie poszukuje swojej matki, która nagle zniknęła w tajemniczych okolicznościach. Wszelkie tropy prowadzą do Rzymu, gdzie, jak się okazuje faktycznie przebywa Martha, która zaś pragnie dowiedzieć się czegoś więcej o swojej matce a znalezione zapiski mają pomóc w odnalezieniu prawdy. Felicity i Martha odkrywają tajemnicze zapiski Debory i dowiadują się, czego doświadczyła w czasach prawdziwej zagłady.

Hanni Münzer  stworzyła opowieść o pokoleniu kobiet, które naznaczyło piętno wojny. Ukazała losy kobiet, które walczyły w najtrudniejszych latach, przy okazji będąc matkami, żonami i kobietami pracującymi. Każda z bohaterek wniosła w powieść świeżość, intrygowała i poruszała swoją historią. Felicity, Martha, Deborah, Elizabeth, to bohaterki książki Hanni Münzer , które żyją na kartach jej książki i pokazują czytelnikom trudy wojny, jej bezwzględność, okrucieństwo i determinacje tych, którym przyszło jej spojrzeć w oczy. "Miłość w czasach zagłady" jest książką, wobec której na pewno nie można przejść obojętnie, mocna, poruszająca i wciągająca fabuła z pewnością zapadnie w pamięci nawet tym, którzy nie lubią wątków wojennych. Autorka w sposób bardzo sugestywny ukazała cienką granicę pomiędzy miłością i nienawiścią, dobrem i złem, wojną i pokojem.
Byłam zafascynowana opowieścią Elizabeth, z wypiekami na twarzy czytałam wspomnienia Debory i jednocześnie czekałam na zakończenie wątku Felicity i Marthy. Wszystkie bohaterki miały w sobie ogrom emocji do przekazania czytelnikom, nie mogłam się oderwać od tej pięknej historii.

Bałam się, że książka ze względu na fabułę osadzoną w latach dwudziestych, nie spodoba mi się. Na szczęście sposób w jaki autorka przedstawiła swoje bohaterki okazał się bardzo interesujący i wciągający. Powieść traktuje o trudnym macierzyństwie w czasach, gdzie śmierć czaiła się za rogiem, o sile drzemiącej w kobietach tamtych czasów i ogromnym poświęceniu dla dziecka. Warto wspomnieć też o postaci samego Adolfa Hitlera, bo także o nim przeczytamy w 'Miłości w czasach zagłady". Wielopokoleniowy wątek sprawia, że książkę czyta się jednym tchem i niema tu miejsca na nudę. Druga wojna światowa to temat trudny i bolesny, ale wpleciona miłość pomiędzy bolesne wydarzenia sprawia, że bohaterki stworzone przez autorkę stają się kobietami z krwi i kości. Takim historiom mówię zdecydowane TAK.

Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Insignis oraz AIM Media.

A tu możecie posłuchać fragmentów powieści:
Fragment 1
Fragment 2
Fragment 3
Fragment 4

Moja ocena: 5/6


5 komentarzy:

  1. Książka bardzo w moim guście i kręgu zainteresowań. Jeśli się nadarzy okazja to na pewno przeczytam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja podchodzę z lekką rezerwą do powieści, których tłem są wydarzenia historyczne. Być może kiedyś skuszę się na jej przeczytanie. p.s. laptop na razie działa, ale i tak kiepsko u mnie z czytaniem ostatnio ;) Milej pracy Malwinka.

    OdpowiedzUsuń
  3. Malwinka co słychać? Pewnie w pracy dzisiaj byłaś? Ja też. A pogoda taka fajna dzisiaj była.. Miałam na 6.oo. Czytanie idzie mi strasznie. Dzieci dopadło wirusisko ( Jarka też ). Wymiotowali całą noc. Wrrr... Chyba mnie też taka atrakcja nie minie... Teściowa też załapała wirusa, bo była u dzieci w piątek. Masakra.

    OdpowiedzUsuń
  4. Co Malwinka słychać u Ciebie?

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam w planach tę powieść!

    OdpowiedzUsuń