środa, 30 września 2015

69.Janis Heaphy Durham "Ślad na lustrze. Prawdziwa opowieść o miłości, tęsknocie i życiu po śmierci"



Są takie książki, które czytamy z zapartym tchem, nie ze względu na wciągającą fabułę, ale na historię, którą napisało samo życie. Nie istotne,czy wierzycie w cuda, w duchy i w znaki od zmarłych- przeczytajcie tą niesamowitą opowieść! Jestem pewna, że na długo po lekturze zagości w Was nadzieja, że życie po życiu istnieje a śmierć nie jest końcem, lecz początkiem czegoś zupełnie nowego.

Historia prawdziwa, niewiarygodna, inna niż wszystkie. Narratorką i autorką jest Janis Durham- amerykańska publicystka i dziennikarka. Po śmierci swojego 56-letniego męża zaczyna dostrzegać "znaki" jego obecności. Bicie dzwonków w ogrodzie w bezwietrzny dzień, zatrzymanie się wskazówek zegara na godzinie śmierci Maxa- to tylko początek dziwnych zdarzeń. Janis z początku próbuje tłumaczyć sobie owe znaki zmęczeniem, wyobraźnią i tym, że psychika plata jej figle. Jednak pewnego dnia, w rocznicę śmierci Maxa kobieta dostrzega coś, wobec czego nie sposób przejść obojętnie. Ślad męskiej dłoni na lustrze jest tak wyraźny, że nie znika nawet podczas robienia fotografii. Odcisk ręki widzi także syn Janis a pasierb zmarłego Maxa. Nie da się ukryć, ktoś w niewyjaśniony sposób odbił znak prawej dłoni, w jakiem celu i co chciał przekazać? W życiu Janis takich znaków pojawia się więcej, nie chcę psuć wam czytania, dlatego opisowi dalszych zdarzeń mówię STOP.
Zaintrygowani? Mam nadzieję, że rozpaliłam ta iskierkę ciekawości. Przeczytałam książkę w autobusie podczas podróży do stolicy i muszę przyznać, że wciągnęła mnie na całego.Czytałam z wypiekami na twarzy i z niedowierzaniem. Byłam zauroczona sposobem przedstawienia przez autorkę całego swojego życia, tak zwyczajnie, prosto, ale szczerze. Książka jest naszpikowana emocjami i nie sposób ich uniknąć w takiej historii. To co przydarzyło się Janis jest niesamowite! Gdy umierał Max obiecał jej, że ich miłość przetrwa wszystko i jak widać dotrzymał słowa. To przepiękna lekcja miłości dla każdego, znaki dawane z zaświatów są dowodem na istnienie dalszego bytowania. Nie mnie oceniać, czy  wszystko co przeczytałam jest prawdą, ale wierzę, że zmarli są w jakiś sposób blisko nas. To bardzo delikatny temat i tak naprawdę każdy z nas ma inne doświadczenia i zdanie.
Istotnym elementem książki jest umieszczenie fotografii śladów zostawianych przez Maxa.Janis wpadła na pomysł zrobienia zdjęć odbitym dłoniom i innym znakom o których nie będę Wam pisać, by nie zepsuć lektury. Jedyne co ja bym zrobiła na miejscu autorki, to pobrałabym próbkę substancji z której pozostał ślad. Nie dziwię się jednak, że w tym ogromnym szoku nie przyszło jej to do głowy. Zamieszczenie zdjęć jest dowodem na autentyczność tego co doświadczyła Janis i sprawia, że czytelnicy nie muszą sobie wyłącznie tego wyobrażać, ale uczestniczą w całej opowieści na sto procent. Przyznam, że byłam ogromnie ciekawa tej książki i nie zawiodłam się. Akcja książki nie biegnie w szalonym tempie, to przecież opowieść autorki o swoim życiu, poza opisami cudownych doświadczeń jest też sporo informacji z życia osobistego Janis. Czyta się ją naprawdę z ciekawością, polecam serdecznie.
To historia właściwie dla każdego, dla niedowiarków i poszukiwaczy mocnych historii z dreszczykiem a także dla zakochanych, na dowód, że miłości nie rozdzieli nawet śmierć. Dająca nadzieję książka, której się nie zapomina!

Dziękuję Wydawnictwu Literackiemu za możliwość przeczytania.
Moja ocena 5/6

1 komentarz:

  1. Historia oparta na faktach, a ja bez bicia się przyznaję, że dawno już takiej książki nie czytałam. p.s. mnie coś bierze i nie mam głowy do czytania. A jeszcze dzisiaj super zmiana w pracy 17.00-5.00... Malwinka byłaś ostatnio w stolicy? :) Gdzie cię tak wywiało? :)

    OdpowiedzUsuń