piątek, 2 listopada 2018

ChillBox | Edycja pazdziernik 2018

Kochani, kolejny raz chcę Wam przedstawić pudełeczko, które co miesiąc trafia w moje ręce i sprawia, że jesienne dni są bardziej przyjemne i relaksujące. Oto ChillBox, który umilał mi czas od połowy października.







A co konkretnie znalazłam w pudełku? Przedstawiam po kolei całą zawartość:


1.Dwufazowy peeling solny do ciała Quin.






Po raz pierwszy w życiu miałam okazję wypróbować peeling solny. Zazwyczaj były to produkty na bazie cukru. Muszę stwierdzić, że jestem bardzo, bardzo zaskoczona...na plus! Kosmetyk jest bardzo przyjemny w użyciu, trochę trzeba się pobawić z tym, aby warstwy się ładnie połączyły, ale reszta to już czysta radość stosowania. Scrub jest drobnoziarnisty, ale cudownie sobie radzi ze zdzieraniem martwego naskórka. W połączeniu z oleistą bazą pozostawia skórę aksamitnie gładką i miękką. Mam wrażenie, że nie potrzeba już stosować później żadnego balsamu do ciała. Wypróbowałam dwa razy na całe ciało, kilka razy na same dłonie i za każdym razem zachwycam się efektem. Muszę wspomnieć też o pięknym, perfumowanym zapachu peelingu.  Jestem tym produktem zachwycona!


2.Regenerujący balsam do ust Fresh&Natual


Balsamik do ust, to kolejne cudo tego boxa. Lubię wszelkie naturalne produkty, a jeśli występują one w produktach do pielęgnacji ust, to tym bardziej chętnie po nie sięgam. Jesienią i zimą takich rzeczy nigdy dość, staram się nie rozstawać ze smarowidełkami do warg, mam je w każdej kurtce, torebce i na stoliku nocnym.  Ten bardzo przyjemnie miętowo pachnie, nawilża i zmiękcza usta. Produkt godny polecenia :-)

3.Maseczka do twarzy Bania Agafii.



Nie po raz pierwszy mam do czynienia z produktami tej marki, tym razem trafiła mi się maseczka w formie jaką najbardziej lubię, czyli taką zwykłą kremową, do nałożenia pędzlem. Nie przepadam za bawieniem się maskami algowymi, a peel-off nie lubię chyba od zawsze. Na szczęście ta sprawiła mi mnóstwo przyjemności. Łatwo się nakłada, skóra po jej użyciu jest gładka, dobrze nawilżona i jasna. Maseczka dobrze odżywiła moją suchą skórę i z pewnością będę w tym sezonie często po nią sięgać.

4.Kokosowa maska do włosów Organic Shop



Nie testowałam jej jeszcze, ponieważ na półce prysznicowej mam dwa inne podobne produkty, które aktualnie używam. Natomiast nic się nie dzieje, że mam takich kosmetyków mały zapas. Używam ich ja, moja mama i moja córka, także trzy pokolenia kobiet raz dwa się rozprawią z nadmiarem odzywek i masek do włosów. Nie miałam nigdy produktów z Organic Shop, więc z przyjemnością sprawdzę jak mi się spodobają. Opakowanie póki co sprawia wrażenie bardzo fajnego kosmetyku.

5.Serum pod oczy Be Organic

Tutaj również za wiele nie opiszę o działaniu, ponieważ serum jest schowane głęboko w szafie i czeka na swoją kolej. Mam otwarte inne serum i krem pod oczy i czekam, aż tamte produkty mi się wykończą. Jestem zadowolona z tego, że takie rzeczy pojawiają się w pudełkach subskrybcyjnych, ponieważ ja bardzo stawiam na pielęgnację twarzy. Z każdego serum, kremu czy maseczki jestem bardzo zadowolona. Lubię wypróbowywać nowości, sprawdzać czy mi pasują i patrzeć jak moja skóra chłonie z nich cenne składniki.



6. Herbatka kwitnąca



Miałam już kiedyś z nią do czynienia i pamiętam, że bardzo mi smakowała. Tym razem miała z tego niezłą radochę moja córcia. Herbatka po zalaniu gorącą wodą utworzyła kwiat, w smaku była delikatna, pozbawiona cierpkości czy goryczki. Fajna alternatywa dla miłośników herbat. Lubię wszelkiego rodzaju napoje i przekąski dodawane do boxów, umilają czas i przy okazji poprawiają nastrój.

7. Pokrywka do zaparzania herbaty.




Jak wspominałam w poprzednim poście dotyczącym ChillBoxa, jego ekipa zawsze dba, by pudełko które trafia w nasze ręce było spójne. Jest kwitnąca herbatka, więc jest także silikonowa pokrywka do jej zaparzania. Super pomysł, mała rzecz a cieszy. Zimą sprawi, że Wasz gorący napój idealnie się zaparzy i szybko nie wystygnie, a latem żaden nieproszony owad nie wpadnie Wam do soczku (czy drinka).

8.Baton Feel Fit Energy 


 
Był pyszny, hi hi...musicie uwierzyć na słowo. Nawet zdjęcia nie mamy, bo zjadłyśmy z córcią zaraz po otworzeniu pudełka. Fajny, mało słodki, pożywny, idealny jako przekąska do plecaka czy torebki. Będę się za nim rozglądać w sklepach :-)

Oczywiście stałym i głównym elementem Chillboxowego pudełka jest książka, tym razem wybrałam sobie kryminał, który zapowiada się bardzo ciekawie:
James Oswald "Z przyczyn naturalnych"


Jak Wam się podoba zawartość? Skusicie się na tą, lub kolejną edycję? Ja z niecierpliwością czekam na pudełko listopadowe, a jeszcze bardziej na grudniowe!

Więcej o ChillBoxie pisałam w pierwszym poście na ten temat, TUTAJ

ChillBoxa możecie zamówić TU

Do następnego!

4 komentarze:

  1. Maseczka do włosów Organic Spa wygląda fajnie :) Ciekawe, czy pachnie kokosem.. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No własnie nie bardzo, przynajmniej na sucho nie czuję kokosa, tylko gumę balonową:-)

      Usuń