poniedziałek, 16 lipca 2018

Co tak pachnie? Yankee Candle Wildflower blooms

Letni, upalny dzień. Na łące rosną różnokolorowe kwiaty: stokrotki, maki, fiołki, rumianki. Niebo jest bezchmurne a gorące powietrze podsyca nektarowy aromat roślin. Wyobrażacie sobie taki widok? Wildflower blooms to dla mnie aromat letniej łąki zamknięty w słoiku.



Nie wiem dlaczego, ale jeszcze rok temu bałam się kwiatowych zapachów. W tym sezonie któregoś dnia "zachciało" mi się świec pachnących naturą, kwiatowych, owocowych, świeżych i lekkich w odbiorze. Tak to chyba już jest, że w ciepłe dni wybieramy woski i świeczki o bardziej subtelnych i naturalnych aromatach. Mój wybór padł m.in. na tę piękną limitkę Yankee Candle.



Wildflower blooms zachwycił mnie przede wszystkim swoim skromnym, ale jakże urokliwym designem. Pastelowy wosk i wdzięczna etykieta polnych kwiatków od razu do mnie przemówiły. Czułam, że się polubimy od samego początku.
Firma Yankee Candle w tym sezonie wypuściła na rynek wiele godnych uwagi zapachów, ale mogę Wam skromnie się przyznać, że to właśnie Wildflower stał się moim absolutnym numerem 1 wśród wiosenno-letnich świec z mojej kolekcji.
Czym on w takim razie pachnie? Tak jak napisałam we wstępie, na pewno kwiatami. Ale nie takimi z kwiaciarni, czy domowego ogródka, chociaż producent wspomina o piwonii wśród nut zapachowych. Jest to zapach letniej łąki. Sam w sobie jest dość niejednoznaczny, bo nie potrafię określić jaką rośliną pachnie konkretnie. Ale...całość jest niezwykle spójna i tworzy przepiękny i zgrany aromat.  Dlaczego zapach nie jest jednoznaczny? Ponieważ poza polnymi kwiatami wyraźnie wyczuwalne kremowe tło, które pojawia się za sprawą bursztynu i białego piżma. Dzięki temu zapach nie jest oczywisty i płaski.



Jestem zakochana! To mój faworyt ze względu na zapach, ale do rozpalania i mocy również nie mogę się przyczepić. Pali się bez oporu, ładnie robi się basen przy pomocy Illumy. Moc ma bardzo dobrą, już podczas pierwszego palenia Wildflower był mocno wyczuwalny w salonie i w korytarzu. Nie mogę mu nic zarzucić. A ponieważ jest to zapach limitowany, to poważnie zastanawiam się nad zakupem kolejnego słoja, bo na chwilę obecną bardzo ten mój egzemplarz oszczędzam.

Jeśli nie znacie tego zapachu, lub zastanawiacie się nad jego kupnem, to mam nadzieję, że moja opinia skłoni Was do tego, by chociaż gdzieś stacjonarnie go powąchać. Serdecznie polecam :-))))

Dziękuję Grupie Zachodniej za egzemplarz!


3 komentarze:

  1. Śliczne zdjęcia! :) Skusiłaś mnie, chyba rozważę jego zakup póki jeszcze jest dostępny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo lubię świece tej marki. 😊

    OdpowiedzUsuń
  3. Malwinka to jedna z moich ulubionych świec i też przeszło mi przez myśl, żeby zrobić sobie zapas tego zapachu ;) Zdjęcia śliczne :)

    OdpowiedzUsuń