środa, 2 maja 2018

Co tak pachnie? Yankee Candle Early Spring Bloom

Wiosna w pełni, dni bardzo ciepłe, kwiaty wszędzie kwitną i zachwycają swoją urodą. Zapachy słodkie, ciasteczkowe, czy korzenne już dawno leżą zapomniane w szufladzie. Przyszła pora na coś optymistycznego, radosnego i świeżego. Zapachy kwiatowe, wodne i owocowe są najczęściej wybierane w sezonie wiosenno-letnim. Ja sama z wielką przyjemnością odpalam co wieczór jakiś lekki zapach, taki, który mnie nie zmęczy, a jedynie podkreśli świeżość wiosennego powietrza.



Early Spring Bloom to kwintesencja wiosny. Wygląda uroczo, eterycznie i zmysłowo. Można się spodziewać, że zapach będzie właśnie w takim stylu. I racja! To kompozycja w której zakochałam się, od kiedy tylko ją po raz pierwszy powąchałam. Na pierwszy rzut wybijają się kwiaty, ale nie takie ciężkie, duszące jak róża czy peonia, bardziej takie delikatne, lekkie, skąpane w porannej rosie. Czuć czysty aromat konwalii i kwiatu wiśni, producent opisuje, że pojawia się także woń przebiśniegów, krokusów i jaśminu. Całość jest tak piękna, że aż trudno mi to opisać. Przede wszystkim Early Spring Bloom pachnie jak damskie perfumy, kwiatowe, ale bardzo delikatne i eteryczne. Takie nienachalne, bardzo świeże i subtelne. Nie ukrywam, że chciałabym mieć chociażby taką mgiełkę do ciała na lato. Bardzo udany zapach, dla osób lubiących delikatne perfumowce, może to być wymarzona kompozycja na wiosnę.



Rozpala się bez żadnych problemów, wspomagana jedynie Illumą już po około dwóch godzinach dochodzi do ścianek. Early wygląda super, biały wosk i minimalistyczny kwiatek na naklejce tworzy bardzo elegancki wygląd i pasuje do każdego pomieszczenia. Mam wrażenie, że osoby, które nie znają tej świecy, mogą sobie wyobrazić jak fajnie ona pachnie. Kolor wosku, skromna naklejka idealnie odwzorowuje zapach, który nie narzuca się otoczeniu, ale nadaje pomieszczeniu elegancji i tajemniczości.


Jak już jestem przy mocy, to wspomnę, że miałam dać tej świecy spory minus. Dlaczego piszę w czasie przeszłym? Ponieważ Early Spring Bloom mnie pozytywnie zaskoczyła. Pierwsze dwa palenia i zero zapachu. No nie czułam zupełnie nic w pokoju, w którym paliła się kilka godzin. Dopiero jak nos wsadziłam niemal w płomień, to coś tam trochę poczułam.Myślę sobie, że kiepsko i że ją tak właśnie opiszę. A tu niespodzianka. Trzecie palenie i fajne tło w pokoju. Każde kolejne, tylko bardziej rozkręcało moc świeczki. Nie mogę jej zarzucić, że jest niewyczuwalna. Nie jest killerem, ale dobrze ją czuję w moim 20 metrowym pokoju. Jestem zaskoczona i mam nauczkę, by czasem dawać szansę zapachom, które wydają się słabe.

Podsumowując, świecę polecam fanom kobiecych, perfumeryjnych kompozycji. Na wiosnę, do palenia w letnie wieczory, nawet w upały, w sam raz. Nie zmęczy, nie wywoła migreny, spokojny, piękny, kwiatowy zapach.

Możecie ją kupić tu:
https://yankeehome.pl/3694-early-spring-bloom-sloik-duzy.html

Dziękuję Grupie Zachodniej za możliwość testowania zapachu :-)

8 komentarzy:

  1. Bardzo lubią produkty tej marki. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Skutecznie namówiłaś mnie na zakup tej świecy. Na razie tylko sobie na nią patrzę, ale przyjdzie pora i na jej odpalenie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wygląda świetnie, ale trochę boję się go zamówić :) jakoś nie jestem fanką kwiatowych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, że ja do tej pory też nie byłam? Ale od tej wiosny to się zmieniło :-) Early jest bardziej perfumeryjny, niż "czysto" kwiatowy :-)

      Usuń
  4. Ten kwiatuszek za mną chodzi :D Fakt faktem, nie lubię kwieciuchów, ale... ten jakoś dziwnym trafem do mnie przemawia :)
    Cieszę się, że odkryłam Twego bloga, obserwuję i zapraszam do siebie ;)

    OdpowiedzUsuń