czwartek, 22 października 2015

75. Katarzyna Misiołek "Ostatni dzień roku"



Co czuje osoba, której zaginął ktoś bliski? Nie umarł, nie wyjechał, ale zwyczajnie zapadł się pod ziemię? Nikt nie wie gdzie jest, nie ma świadków, nie ma kontaktu. Ile można żyć w tej miażdżącej niewiedzy, czekać aż stanie się cud? Wyobraźcie sobie tą rozdzierającą niepewność i nadzieję, która każe każdego dnia szukać zaginionej osoby. Wczujcie się w rozpacz i strach osób poszukujących, którzy z każdym nowym tropem łudzą się, że są bliżej poznania prawdy. A gdy ta prawda długo nie nadchodzi, muszą nauczyć się żyć i funkcjonować od nowa. Poznajcie Magdę, która wedrze się w wasze serca swoją boleśnie szczerą historią.

To miał być ostatni dzień roku, sylwester, czas,gdy większość ludzi spędza czas na balach, prywatkach czy koncertach. Magda cieszyła się na ten dzień. Razem z Bartkiem zaplanowała wyjście i właśnie szykowała się w łazience gdy zadzwonił do drzwi dzwonek. To był Kuba, szwagier Magdy. Ta pora odwiedzin nie zwiastowała niczego dobrego, Kuba przybył z informacją, że od czterech godzin bezskutecznie poszukuje Moniki, swojej żony. Niby nic wielkiego, to tylko kilka godzin a w taki dzień jak sylwester mogła zaszyć się u znajomych, ale strach był spowodowany niedawnymi przeżyciami małżonków. Monika niedawno poroniła i załamała się tym faktem. Niby było już dużo lepiej, ale dlaczego nigdzie jej nie ma? Miała czekać w domu, zostawiła torebkę, dokumenty. Nikt nie widział żeby gdzieś wychodziła. Zwyczajnie przepadła jak kamień w wodzie. Monika natychmiast zrezygnowała z imprezy i razem z Bartkiem i Kubą próbowali wpaść na jakikolwiek trop Moniki. Niestety mijał czas a po siostrze nie było śladu. Ktoś ją porwał, zabił czy może uciekła? Miała powody a może została zmuszona? Jak o tym powiedzieć rodzicom, gdzie szukać wsparcia, komu ufać? Zapewniam, że pytań podczas lektury nasuwa się cała masa.
Jaka będzie odpowiedź, nie zdradzę, ale mogę rzec jedno: musicie poznać prawdę!

Bardzo cenię sobie te powieści w których autor/autorka sprawia, że przywiązuję się do głównego bohatera. W „Ostatnim dniu roku” pani Misiołek sprawia, że całym sercem polubiłam Magdę a opowiadana przez nią historia była dla mnie jak wspomnienia najdroższej przyjaciółki.
Magda pomimo błędów, jakie popełniła wywarła na mnie pozytywne wrażenie. Całkowicie pochłonęło ją szukanie siostry kosztem własnego szczęścia. Ucierpiała na tym jej psychika, związek z Bartkiem, studia i marzenia o dobrej pracy. W jej osobie widziałam taką siostrę o jakiej marzy chyba każda kobieta, lojalna, szczera, kochająca, oddana rodzinie. Cóż z tego ,że w pewnym momencie życia się pogubiła? Liczyło się to, by Monika się odnalazła a wszystkie sprawy Magdy schodziły na dalszy plan. Poświęcenie jakim wykazała się główna bohaterka jest godne naśladowania. Do samego końca, póki nie poznała prawdy o siostrze robiła wszystko by ją odnaleźć i ulżyć cierpieniu najbliższych.

Przedstawiona przez autorkę Magda to przykład świetnie wykreowanej postaci. To ona,a nie wbrew pozorom zaginiona Monika grała w książce pierwsze skrzypce. Czytelnik miał okazję zagłębić się w najmroczniejsze sekrety jej psychiki, poznać ukryte marzenia, plany, lęki i słabości.
Jestem pod ogromnym wrażeniem nie tylko kreacji bohaterki powieści, ale też sposobu opowiedzenia historii zaginionej dziewczyny. Temat niby znany w literaturze a wprowadza coś nowego i świeżego. Coś, co chce się czytać!
Wprost nie mam słów by opisać jak bardzo dużo emocji wzbudziła we mnie książka „Ostatni dzień roku”. Po spojrzeniu na okładkę spodziewałam się bardziej przesłodzonej, melodramatycznej opowieści idealnej do czytania w jesienne wieczory z kubkiem gorącej (mandarynkowej!) herbaty.
Niestety, jeżeli macie ochotę na słodką historię z równie optymistycznym zakończeniem to poszukajcie innego tytułu. Wybierając ten dostaniecie poruszającą do głębi i zapadającą w umysł obyczajówkę.

Autorka w powieści pokazała czytelnikom jak bardzo trudno jest żyć po stracie i ze świadomością, że nie wiadomo co przyniesie jutro. Dla rodziny Moniki liczyło się tylko to co się z nią stało. Te godziny, dni, tygodnie niepewności zabijały w nich resztki nadziei na to, że kiedyś wszystko wróci do normy. Miałam wrażenie, że chcieli poznać choćby najgorszą prawdę, nawet o śmierci Moniki, byle by tylko coś było wreszcie wiadomo.

Emocje jakie towarzyszyły mi podczas czytania były niesamowite: współczucie, lęk, strach ciekawość co dalej, to wszystko kłębiło się w mojej głowie podczas dwóch wieczorów spędzonych z książką z dłoni. Z pewnością skończyłabym dużo szybciej gdyby nie nawał obowiązków domowych. A z drugiej strony to wcale nie chciałam szybko jej kończyć. Było mi żal, bo zdawałam sobie sprawę, że czytam jedną z najlepszych powieści obyczajowych 2015 roku.
„Ostatni dzień roku” zostanie w mojej pamięci i sercu na długi czas. Ta wspaniała i uczuciowa książka, sprawiła, że nie mam ochoty czytać nic innego. Doprawdy nie wiem, czy jeszcze jakaś lektura w najbliższym czasie tak bardzo mnie wciągnie i tak mi się spodoba. Nie miejcie ani odrobiny wątpliwości, czy pędzić do księgarni po nową książkę Kasi Misiołek. Warto!

Za egzemplarz dziękuję Polacy Nie Gęsi i Swoich Autorów Mają oraz Wydawnictwu Muza



Moja ocena: 6/6

7 komentarzy:

  1. Ależ zaciekawiłaś mnie tym tytułem :) Pewnie kiedyś sięgnę po tą książkę, bo i twoja ocena zapowiada wciągającą historię.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ileż emocji w jednej książce! Niesamowite! Już się nie mogę doczekać lektury :). Mam nadzieję że i dla mnie książka okaże się porywająca.

    OdpowiedzUsuń
  3. Malwinka przeczytałam "Mamifest". Chcesz ją przeczytać? :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Co u was słychać Malwinka? Co czytasz? :)

    OdpowiedzUsuń
  5. O Malwinka, świetnie, że byłaś na targach. Napisz jak było, kogo widziałaś? :) Poszalałaś wśród książek? :) Łoch.. to się przytrafiło twojej babci paskudne złamanie...

    OdpowiedzUsuń
  6. Zaskoczyłaś mnie książką, którą teraz czytasz. Nie wiedziałam, że jest dalszy ciąg losów tym razem ducha Christophera ;)

    OdpowiedzUsuń