czwartek, 14 sierpnia 2014

Sara Connell "Surogatka. Jak moja mama urodziła mi syna"


Przy każdej możliwej okazji piszę, że uwielbiam książki pisane przez życie, tym lepiej jeśli są o tematyce macierzyństwa, problemów,rodziny.
"Surogatkę" miałam na oku już od jakiegoś czasu. Dzięki Iwonce miałam możliwość jej szybkiego przeczytania. Czułam, że to poycja literacka wprost stworzona dla mnie.
Sara i Bill to małżeństwo szczęśliwe i kochające.Bardzo chcą mieć dziecko, dlatego wykorzystują wszelkie metody mecycyny by osiągnąć upragniony cel. Po serii akupunktury i bolesnych zastzyków Sara zachodzi w wymarzoną ciążę. Wszystko jest w najlepszym porządku, dlatego małżonkowie nie posiadają się ze szczęścia. Niestety...w piątym miesiącu ciąży kobieta rodzi martwe bliżnięta.To straszne przeżycie dla nich obojga ale dzięki wzajemnemu wsparciu i ogromnej sile miłości decydują się na kolejne próby.Tym razem pada na in vitro. Ich radość znów nie trwa długo, ponieważ Sara roni w piątym tygodniu ciąży.Zdecydowanie małżonków jest tak silne, że wciąż nie poddają się. Pragnienie dziecka jest tym czego chcą najbardziej na świecie i ja, jako mama, doskonale to rozumiem.
Po latach Sara nawiązuje bliską relację ze swoją matką. Nic tak nie zbliża dwóch kobiet jak rozterki macierzyńskie. Kiedy mama Sary wychodzi z propozycją zostania surogatką na początku jest to wielki szok a potem ogromna szansa by mieć ukochane maleństwo.Bill i Sara przystają na propozycję i tym sposobem Kristine zachodzi w ciążę w wieku prawie sześćdziesięciu lat!
Ciąża jest wynikiem zapłodnienia In Vitro i wywołuje u Kristine sporo niedogodności. Ale czego się nie zrobi by uszczęśliwić córkę? Przez całą książkę zadawałam sobie to pytanie...czy ja zdobyłabym się na taki krok?

Niesamowita historia! Wzrusza, zaskakuje i sprawia, że zaczynamy wierzyć w niemożliwe. Mnóstwo w niej miłości, nie tylko matki do córki i matki do nienarodzonego dziecka ale też kobiety i mężczyzny. Bill i Sara to przykład świetnego związku gdzie wzajemny szacunek i uczucie jest ponad wszystkie przeciwności losu. Czyż nie na tym polega prawdziwa miłość?
Polecam!
Moja ocena +5/6

I jeszcze mój nowiuteńki nabytek:



















Długo się zapierałam, że nie kupię, nie lubię, nie będę czytać...a jednak mam i nie mogę się doczekać kiedy zacznę :-)
Dzięki wsparciu finansowym mężuśka jestem posiadaczką Kindle 5.Jego zakup był spowodowany wieloma dobrymi opiniami oraz brakiem miejsca na półce na kolejne zbiory. Będę nadal kupowała papierowe wersje ale tylko to, co muszę koniecznie mieć. Reszta na czytnik :-))))

5 komentarzy:

  1. A to super Malwinka, że masz sprzęt do czytania ;) mnie na razie zupełnie nie ciągnie, do takich wynalazków, ale może mi się kiedyś zmieni ;) p.s. ciekawe jakie tym razem tytuły dostaniesz do poczytania i recenzji :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Książka czeka na swoją kolej na mojej półce jak już pisałam w poprzednim poście.Czytnika bardzo gratuluję:) Zapewniam,że się w nim zakochasz Malwinko:)

    OdpowiedzUsuń
  3. To musi być świetna książka. Zapisuję na listę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. A na takie nowości na czytniku, to chyba trzeba dłużej czekać, tak? Ja też zaczęłam "Dobrego ojca" i już mnie wciągnęła ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej :) Wpadam z kawą ;) Jak Malwinka czyta ci się na nowym sprzęcie? :) Skończyłam dzisiaj "Dobrego ojca". Teraz zastanawiam się co czytać dalej ;)

    OdpowiedzUsuń