Ksiązka z biblioteki:
Kiedy zobaczyłam tytuł i przeczytałam krótki opis na końcu książki
wiedziałam że właśnie tą powieść muszę przygarnąć z biblioteki i
koniecznie przeczytać zanim oddam z powrotem.
O tym wypadku pisały wszelkie media...telewizja, prasa, internet.
Wszyscy interesowali się chłopcem który „Wrócił z nieba”. Aby przybliżyć
nam, zwykłym ludziom to zdarzenie Kevin Malarkey wraz z synem
postanowili spisać swoje wspomnienia i przeżycia na kartach ksiazki. W
ten sposób powstała powieść „Chłopiec, który wrócił z nieba”.
W tym spisie wspomnień poznajemy na przemian relacje ojca i syna.
Pewnego listopadowego dnia 2004 roku tuz po niedzielnej mszy zdarzył się
straszny wypadek. Kevin przejeżdzając przez skrzyżowanie nie zauważył
najdjeżdżającego auta. Jego obrażenia były znikome natomiast
sześcioletnego Alexa do szpitala zabrał helikopter ratowniczy.
Chłopczyk był nieprzytomny, jego czaszka została oderwana od rdzenia
kręgowego, w stanie śpiączki i pod aparatura podtrzymującą życie spędził
ponad 2 miesiące.
W tym czasie Alex był w stanie śmierci klinicznej która szczegółowo nam
opisuje. Widział „z góry” moment gdy Aniołowie wyciągają jego ojca z
wraku samochodu oraz przenoszą go z bezpieczne miejsce. Sam Kevin nie
pamięta jak to się stało że wyszedł z auta.
Chłopiec pomimo stanu śpiączki opisuje dokładnie załogę ratowniczą oraz
to co się z nim działo podczas lotu helikopterem oraz w sali szpitalnej.
Kiedy wreszcie trafia do Nieba jest tam pięknie i wszystko jest
doskonałe. Niebo nie jest, jak twierdzi, tam gdzieś na górze, ono jest
wszędzie.Gra w nim piękna muzyka i są całe tłumy aniołów. Alex
doświadczył spotkania z Jezusem oraz Bogiem. Jezus zapewnił go że to
jeszcze nie ten czas i że wkrótce wróci na ziemię, z tego powodu Alex
mógł zobaczyć boga tylko do wysokość szyi. Ci bowiem co umarli mogli
tylko dostąpić zaszczytu ujrzenia twarzy Pana.
Niewątpliwie opowieść chłopca daje ogromna nadzieję, jedynie co mnie
mało przekonało to język jakim chłopiec się posługuje. Jest on nadwyraz
dojrzały i przepełniony wzniosłością. Sama jestem mamą 6 letniego synka i
jest to dla mnie wręcz niewyobrażalne by małe dziecko operowało takimi
zwrotami oraz taką znajomością religii.
Kolejną sprawą bardzo rzucającą się w oczy podczas pisania to opowieść
Kevina. W pewnym momencie miałam wrażenie że facet jest tak nakręconym
całym zdarzeniem, że nie potrafi niczego tłumaczyć sobie inaczej niż
wpływem modlitwy i wiary. Faktem jest że czaszka Alexa samoistnie
przyrosła do kręgosłupa bez interwencji lekarskiej i było to zunane za
cud, ale Kevin każdą nawet najmniejszą rzecz przypisywał ręcę Boskiej.
Niech tak mu będzie....
Książkę polecam bo napisało ją samo życie i jest to historia warta uwagi. Czy jednak nie za bardzo rozgłośniona?
Moja ocena 3/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz