Każdy z nas marzy o szczęściu.
Szczególnie w okresie świąt bożego Narodzenia marzymy o tym, by
wszelkie nasze plany się spełniły. Składamy sobie nawzajem
życzenia i głęboko pragniemy ich realizacji. Wigilia to przecież
magiczny czas, kiedy wszystko się może zdarzyć, prawda?
Jedni szczęściem nazywają wartości
materialne, planują budowę domu, kupno nowego samochodu, zmianę
pracy na lepszą lub marzą o wygranej w totka. Są też tacy, którzy
chcieliby być „tylko” kochani czy zdrowi. Każdy jest inny i
inaczej wyobraża sobie bycie spełnionym.
Co tak naprawdę znaczy bycie
szczęśliwym? Czy to wielkie uczucie, do które go każdy z nas dąży
nie znajduje się w drobiazgach? Trzeba chwytać chwilę, śmiech
dziecka, dobre słowo sąsiada, czuły gest męża. To wszystko
sprawia, że czujemy się potrzebni, szczęśliwi. Umiejętność
cieszenia się z drobiazgów jest bardzo cenna w dzisiejszych
czasach, kiedy pogoń za karierą czy prześciganie się oto co mają
inni a czego nie mam ja, jest taka wielka. Musimy się zatrzymać i
docenić każdy dzień, który jest nam dany. O tym właśnie jest
„Podarunek” Krystyny Mirek.
Kiedy zaczęłam czytać książkę
nawet do głowy mi nie przyszło, że tak mnie wciągnie bez reszty.
Czytałam i czytałam aż okazało się że po godzinie jestem prawie
w połowie powieści. Nie chciałam się rozstawać z bohaterami
„Podarunku” a jednocześnie moja ciekawość nie pozwalała mi
odłożyć książki na dłużej niż chwilę. Tym sposobem
przeczytałam ją w ciągu doby.
Marta nie jest szczęśliwa w
małżeństwie z Krzysztofem. Mieszkają razem, mają dwójkę
udanych dzieci a jednak ciągle są osobno. Wydawało się, że
wszelkie problemy w ich małżeństwie są spowodowane ciągłymi
nieporozumieniami między Martą a matką Krzyśka, Eleonorą. Marta
miała za złe teściowej, że ciągle ją upomina i wtrąca się w
każdy szczegół ich życia. Nie wytrzymała długo mieszkać u niej
i już od wielu lat prowadzą osobne życie, co nie przeszkadza nadal
toczyć spory między nimi. Z punktu widzenia Marty, Eleonora była
typową teściową z dowcipów, wredną i jędzowatą. Takie były
moje początkowe uczucia wobec starszej bohaterki. Im więcej stron
przewracałam, tym bardziej lubiłam i rozumiałam także Eleonorę.
Samotna kobieta bardzo pragnęła mieć kogoś bliskiego, a tak
naprawdę mogła jedynie liczyć na swoją przyjaciółkę Marysię.
Córka wyjechała i jakiś taki średni kontakt miały a Krzysiek,
ukochany syn, buntowany przez Martę również nie miał zbyt wiele
czasu dla matki. Nikt nie domyślał się nawet, że staruszka skrywa
w sobie pewną tajemnicę sprzed lat, która sprawiła, że całą
miłość przelała właśnie na Krzyśka. Może poniekąd zazdrość
o syna sprawiła, że Eleonora nie polubiła Marty? Jak to jest,
kiedy obca kobieta „zabiera” nam ukochane dziecko? Chyba nie
lekko :-)
Marta w przeddzień Wigilii prosi los,
aby te święta były wyjątkowe, aby coś w jej życiu się zmieniło
na lepsze. Marzy, by zwrócił na nią uwagę jej szef, który jest
od jakiegoś czasu obiektem westchnień Marty. Kobieta nie ma
pojęcia, że jej prośba zostanie nie tylko wysłuchana, ale tez
spełniona, tylko w zupełnie nieoczekiwany sposób. Trzeba przyjąć
podarunek od życia, prawda?
Kaja jest przyjaciółką Marty,
chociaż obie bardzo różnią się od siebie to łączy je
pragnienie szczęścia. Marta ma rodzinę a Kaja jest samotna z
mnóstwem długów na koncie. Nieco egoistyczna, materialistka tez
czuje potrzebę bycia z kimś na dobre i na złe. Żeby odszukać
prawdziwego przyjaciela, trzeba beczkę soli zjeść, ale też
szeroko oczy otworzyć. Coś, co wydaje nam się odległe, czasem
jest na wyciągnięcie ręki.
Krystyna Mirek stworzyła bardzo ciepłą
i życiową historię. Bohaterowie są tak realni, że miałam
wrażenie, że czytam powieść o kimś mi bardzo bliskim. Nie ma
przesłodzonych tekstów, czy wyidealizowanych postaci, wszystko tak
jak w życiu, problemy, rozterki, samotność, nawet w domu pełnym
ludzi. Przepięknie przedstawiony motyw rodzącej się więzi
pomiędzy synową a teściową. Dwie kobiety, dwa różne światy, a
przecież te same problemy. Wystarczy tylko chcieć się dogadać a
wszystko staje się lepsze, widziane w jaśniejszych barwach życia.
Tak niewiele nam trzeba do szczęścia, a szukamy tak daleko...
Nie spodziewałam się wiele po
„Podarunku” a zawrócił mi w głowie i ciągle myślę o tej
historii Marty, Krzyska i Eleonory. Dziękuję Iwonce, za pożyczenie
mi książki do przeczytania, ale trochę mi żal, że jej nie mam na
swojej półce.
Na uwagę także zasługuje piękna i
dopracowana w każdym calu okładka. Wydawnictwo Filia wydaje piękne
książki, zastanawiało mnie tylko jedno...czemu dziewczyna na
okładce na na głowie wianek z róż, chociaż większość akcji
dzieje się w okresie zimowym? Dopóki nie przeczytacie, też Was
będzie to nurtować. Świetne przesłanie dla czytelnika :-)
„Szczęście jest nadpobudliwe.
Dziś jest tu, jutro gdzie indziej. Przysiądzie w jakimś
miejscu, potem leci dalej. Trzeba je łapać na każdym kroku, łowić
najmniejsze okruszki w każdej chwili życia. Żeby potem nie
żałować. Kto raz się nauczy, jak szukać powodów do radości,
potem widzi je wszędzie.”
„Kiedy człowiek jest młody,
gna do przodu i patrzy wyłącznie przed siebie. Z czasem coraz
częściej ogląda się wstecz, aż wreszcie zupełnie się
zatrzymuje i dopiero wtedy widzi, co było naprawdę ważne”
Moja ocena 6/6
"Podarunek" mile mnie zaskoczył :) Wydawnictwo Filia zaraz po Prószyńskim zaliczam do tych ulubionych. p.s. Malwinka z bluzkami zróbmy tak jak ci pisałam :) Zaraz zmykam dzieci odprowadzić do szkoły a później praca... A wiesz co zaczęłam sobie kolekcjonować? Czasopisma z wnętrzami. Moje ulubione to " Moje mieszkanie " ;)
OdpowiedzUsuńJak ci się czyta " Dante na tropie " ? A ty tak wcześnie ja dostałaś do poczytania?, bo premiera dopiero chyba w lutym jakoś, tak? :) Do mnie przyszła paczka z Arosa i nie wiem co wybrać najpierw ;) Jeszcze i tak kończę " Autorkę ".
OdpowiedzUsuń