niedziela, 18 stycznia 2015

4.Krystyna Mirek "Podarunek"


Każdy z nas marzy o szczęściu. Szczególnie w okresie świąt bożego Narodzenia marzymy o tym, by wszelkie nasze plany się spełniły. Składamy sobie nawzajem życzenia i głęboko pragniemy ich realizacji. Wigilia to przecież magiczny czas, kiedy wszystko się może zdarzyć, prawda?
Jedni szczęściem nazywają wartości materialne, planują budowę domu, kupno nowego samochodu, zmianę pracy na lepszą lub marzą o wygranej w totka. Są też tacy, którzy chcieliby być „tylko” kochani czy zdrowi. Każdy jest inny i inaczej wyobraża sobie bycie spełnionym.
Co tak naprawdę znaczy bycie szczęśliwym? Czy to wielkie uczucie, do które go każdy z nas dąży nie znajduje się w drobiazgach? Trzeba chwytać chwilę, śmiech dziecka, dobre słowo sąsiada, czuły gest męża. To wszystko sprawia, że czujemy się potrzebni, szczęśliwi. Umiejętność cieszenia się z drobiazgów jest bardzo cenna w dzisiejszych czasach, kiedy pogoń za karierą czy prześciganie się oto co mają inni a czego nie mam ja, jest taka wielka. Musimy się zatrzymać i docenić każdy dzień, który jest nam dany. O tym właśnie jest „Podarunek” Krystyny Mirek.

Kiedy zaczęłam czytać książkę nawet do głowy mi nie przyszło, że tak mnie wciągnie bez reszty. Czytałam i czytałam aż okazało się że po godzinie jestem prawie w połowie powieści. Nie chciałam się rozstawać z bohaterami „Podarunku” a jednocześnie moja ciekawość nie pozwalała mi odłożyć książki na dłużej niż chwilę. Tym sposobem przeczytałam ją w ciągu doby.

Marta nie jest szczęśliwa w małżeństwie z Krzysztofem. Mieszkają razem, mają dwójkę udanych dzieci a jednak ciągle są osobno. Wydawało się, że wszelkie problemy w ich małżeństwie są spowodowane ciągłymi nieporozumieniami między Martą a matką Krzyśka, Eleonorą. Marta miała za złe teściowej, że ciągle ją upomina i wtrąca się w każdy szczegół ich życia. Nie wytrzymała długo mieszkać u niej i już od wielu lat prowadzą osobne życie, co nie przeszkadza nadal toczyć spory między nimi. Z punktu widzenia Marty, Eleonora była typową teściową z dowcipów, wredną i jędzowatą. Takie były moje początkowe uczucia wobec starszej bohaterki. Im więcej stron przewracałam, tym bardziej lubiłam i rozumiałam także Eleonorę. Samotna kobieta bardzo pragnęła mieć kogoś bliskiego, a tak naprawdę mogła jedynie liczyć na swoją przyjaciółkę Marysię. Córka wyjechała i jakiś taki średni kontakt miały a Krzysiek, ukochany syn, buntowany przez Martę również nie miał zbyt wiele czasu dla matki. Nikt nie domyślał się nawet, że staruszka skrywa w sobie pewną tajemnicę sprzed lat, która sprawiła, że całą miłość przelała właśnie na Krzyśka. Może poniekąd zazdrość o syna sprawiła, że Eleonora nie polubiła Marty? Jak to jest, kiedy obca kobieta „zabiera” nam ukochane dziecko? Chyba nie lekko :-)

Marta w przeddzień Wigilii prosi los, aby te święta były wyjątkowe, aby coś w jej życiu się zmieniło na lepsze. Marzy, by zwrócił na nią uwagę jej szef, który jest od jakiegoś czasu obiektem westchnień Marty. Kobieta nie ma pojęcia, że jej prośba zostanie nie tylko wysłuchana, ale tez spełniona, tylko w zupełnie nieoczekiwany sposób. Trzeba przyjąć podarunek od życia, prawda?

Kaja jest przyjaciółką Marty, chociaż obie bardzo różnią się od siebie to łączy je pragnienie szczęścia. Marta ma rodzinę a Kaja jest samotna z mnóstwem długów na koncie. Nieco egoistyczna, materialistka tez czuje potrzebę bycia z kimś na dobre i na złe. Żeby odszukać prawdziwego przyjaciela, trzeba beczkę soli zjeść, ale też szeroko oczy otworzyć. Coś, co wydaje nam się odległe, czasem jest na wyciągnięcie ręki.

Krystyna Mirek stworzyła bardzo ciepłą i życiową historię. Bohaterowie są tak realni, że miałam wrażenie, że czytam powieść o kimś mi bardzo bliskim. Nie ma przesłodzonych tekstów, czy wyidealizowanych postaci, wszystko tak jak w życiu, problemy, rozterki, samotność, nawet w domu pełnym ludzi. Przepięknie przedstawiony motyw rodzącej się więzi pomiędzy synową a teściową. Dwie kobiety, dwa różne światy, a przecież te same problemy. Wystarczy tylko chcieć się dogadać a wszystko staje się lepsze, widziane w jaśniejszych barwach życia. Tak niewiele nam trzeba do szczęścia, a szukamy tak daleko...

Nie spodziewałam się wiele po „Podarunku” a zawrócił mi w głowie i ciągle myślę o tej historii Marty, Krzyska i Eleonory. Dziękuję Iwonce, za pożyczenie mi książki do przeczytania, ale trochę mi żal, że jej nie mam na swojej półce.
Na uwagę także zasługuje piękna i dopracowana w każdym calu okładka. Wydawnictwo Filia wydaje piękne książki, zastanawiało mnie tylko jedno...czemu dziewczyna na okładce na na głowie wianek z róż, chociaż większość akcji dzieje się w okresie zimowym? Dopóki nie przeczytacie, też Was będzie to nurtować. Świetne przesłanie dla czytelnika :-)


Szczęście jest nadpobudliwe. Dziś jest tu, jutro gdzie indziej. Przysiądzie w jakimś miejscu, potem leci dalej. Trzeba je łapać na każdym kroku, łowić najmniejsze okruszki w każdej chwili życia. Żeby potem nie żałować. Kto raz się nauczy, jak szukać powodów do radości, potem widzi je wszędzie.”


Kiedy człowiek jest młody, gna do przodu i patrzy wyłącznie przed siebie. Z czasem coraz częściej ogląda się wstecz, aż wreszcie zupełnie się zatrzymuje i dopiero wtedy widzi, co było naprawdę ważne”



Moja ocena 6/6

2 komentarze:

  1. "Podarunek" mile mnie zaskoczył :) Wydawnictwo Filia zaraz po Prószyńskim zaliczam do tych ulubionych. p.s. Malwinka z bluzkami zróbmy tak jak ci pisałam :) Zaraz zmykam dzieci odprowadzić do szkoły a później praca... A wiesz co zaczęłam sobie kolekcjonować? Czasopisma z wnętrzami. Moje ulubione to " Moje mieszkanie " ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak ci się czyta " Dante na tropie " ? A ty tak wcześnie ja dostałaś do poczytania?, bo premiera dopiero chyba w lutym jakoś, tak? :) Do mnie przyszła paczka z Arosa i nie wiem co wybrać najpierw ;) Jeszcze i tak kończę " Autorkę ".

    OdpowiedzUsuń