środa, 27 kwietnia 2016

25. Magdalena Majcher "Jeden wieczór w Paradise"- przedpremierowo







Magdalena Majcher napisała bogatą, życiową opowieść o tym, co może się stać, gdy w życie małżeństwa wkradnie się rutyna. Szara codzienność, obowiązki i problemy z dziećmi sprawiają, że kochający się ludzie zaczynają dostrzegać w sobie więcej wad niż zalet. Kiedy do tego dochodzi brak zrozumienia swoich potrzeb, często do rozstania już tylko kilka kroków. Miłość należy pielęgnować, tego uczy nas Magda, autorka książki "Jeden wieczór w Paradise" oraz popularnego bloga "Przegląd czytelniczy".


Marianna właśnie zaczyna upragnione wakacje. Urlop od obowiązków nauczycielki to jest to, na co czekała od dłuższego czasu. Wreszcie będzie mogła skupić swoją uwagę na dorastającej córce Ani i na nieco mniejszym synu Mateuszu. Z mężem niestety Marianna nie ma zbyt ciepłych relacji, w ich małżeństwo wkradła się nuda a brak porozumienia i życia erotycznego tylko dolewało oliwy do ognia. Marianna czuła się niespełniona i samotna, dlatego gdy przypadkowo spotyka Konrada, swoją dawną miłość, niemal od razu wpada w sidła nowego uczucia. Dotychczas ciągle myślała o potrzebach Pawła i dzieci, czy to wreszcie dobry czas, by pomyślała o sobie?


"Jeden wieczór w Paradise" to niesamowicie wciągająca książka, którą pochłonęłam w dwa wieczory. Historia Mani intryguje od pierwszej strony. Magda umiejętnie i z wyczuciem dawkowała napięcie a nieoczekiwane zwroty akcji sprawiły, że czytałam z wypiekami na twarzy. Trudno mi uwierzyć, że debiut może być tak dopracowany i ciekawy pod wieloma względami. A jednak!
Magda pokazała, że potrafi nie tylko dużo czytać i profesjonalnie recenzować książki, ale umie też stworzyć powieść, którą niewątpliwie z zachwytem przyjmą czytelniczki lubiące realistyczne i pouczające powieści.
Bohaterowie tej książki to osoby z krwi i kości, a ich problemy są bliskie każdemu z nas.Brak uczucia i zrozumienia u partnera można w dzisiejszych czasach dostrzec niemal wszędzie. Na każdym kroku przecież spotyka się teraz osoby rozwiedzione lub żyjące w toksycznych związkach.
Jestem przekonana, że "Jeden wieczór w Paradise" poprzez trafioną tematykę poruszy niejedno kobiece serce, doda otuchy i nadziei na to, że warto wierzyć w lepsze jutro.
Ta powieść traktuje także o tym jak szybko i łatwo można wszystko stracić, wszystko co dotąd było istotne i najważniejsze. Jeden wieczór zmienił życie Marianny, sprawił, że odzyskała wiarę w siebie, ale w pewnym momencie straciła poczucie bezpieczeństwa. Czy odnajdzie w sobie siłę, by odzyskać to co straciła? Czy da się wybaczyć najgorsze?

Czytałam i czułam się zupełnie jak nie z książką, a z przyjaciółką przy dobrej kawie, wysłuchując jej zwierzeń. Magda właśnie w taki sposób napisała swoją debiutancką powieść. Stworzyła historię wyciągniętą z życia, którą odczuwa się wszystkimi zmysłami, przy której na światło dzienne wychodzą rozmaite emocje a fabuła osadza się głęboko w pamięci i sercu. Czy można wymagać czegoś więcej?
Gratuluję i czekam na kolejne, a Wam gorąco polecam!


Wydawnictwo Edipress Książki
Premiera: 18 maja 2016 roku
Dziękuję Wydawcy oraz Madzi za możliwość przedpremierowego przeczytania!

Moja ocena: 6/6


wtorek, 26 kwietnia 2016

24 .Agata Przybyłek "Nieszczęścia chodzą stadami"



"Nie zmienił się tylko blond" była powieścią gorąco przyjętą przez czytelniczki lubiące komedie z optymistycznym zakończeniem. Byłam bardzo ciekawa, czy Agata Przybyłek nie spocznie na laurach, pisząc jej kontynuację. Kolejna powieść z Serii z babeczką zapowiadała doskonałą rozrywkę na pochmurne kwietniowe dni, dlatego ja nie pozwoliłam jej zbyt długo czekać na półce. Potrzebowałam szybkiego "poprawiacza" humoru i udało się! Znalazłam książkę, przy której ubawiłam się do łez!

Halina, matka Iwonki, bohaterki pierwszej części, czuje się samotna bez dzieci i wnuków. Lekarstwem na nudę ma okazać się przyjazd jej chrześnicy Martusi. Dziewczyna wraca do Sosenek po kilkuletnim pobycie w Anglii. W tym czasie zdążyła "dorobić" się dwójki dzieci. Wszystko wydaje się być normalne, do czasu gdy synek Martusi okazuje się być czarnoskóry. Dla Haliny, która chciała przyjąć Martusię jak własne dziecko, to za wiele! Nie może przecież pokazać znajomym i mieszkańcom Sosenek, że jej chrześnica ma TAKIE dziecko. Musi zrobić absolutnie wszystko, żeby mały Krzysiu pozostał ich tajemnicą, a Marta szybko ulotniła się z ich życia. W tym celu w głowie Haliny kiełkuje szatański pomysł, musi uprzykrzyć Marcie życie. Odłącza Internet i prąd, daje jej mało smaczne posiłki a tłumacząc drogę do sklepu specjalnie miesza kierunki. Co z tego wyniknie? Cyrk na kółkach!

Ach...jak ja się świetnie bawiłam przy tej książce. Zwykle dość sceptycznie podchodzę do kontynuacji, ale w tym przypadku Przybyłek wyszła obronną ręką. Nawet miałam wrażenie, że "Nieszczęścia chodzą stadami" można z powodzeniem czytać jako samodzielną książkę. Ba! Ośmielę się napisać, że ta część jest lepsza od poprzedniej. Zdecydowanie szybciej ją "łyknęłam" a uśmiech na twarzy towarzyszył mi od początku do końca lektury.
Bohaterowie stworzeni przez Agatę potrafią rozbawić największego ponuraka. Halinka to mój numer jeden. Chociaż jej zaściankowe poglądy bardziej mnie irytowały niż bawiły, to całość sytuacji była tak przedstawiona, że nawet Halinki nie dało się nie lubić. Najbardziej żal mi było męża Halinki, oj biedny musiał się namęczyć z jej dyktatorskim charakterkiem.
Czytając tę książkę na pewno rozbawią Was sytuacje stworzone przez Autorkę, ale nie zabranie też kilku momentów, w których książka nabiera nieco innego wyrazu. Nie jest to bowiem tylko lekka komedia, historia Marty, Halinki i całej reszty to także powieść  z której łatwo można wyciągnąć wnioski, zastanowić się nad mentalnością ludzi oraz zobaczyć, że nie warto podążać ślepo za innymi. Czasem trzeba szeroko otworzyć oczy, żeby dostrzec, że to co inne nie znaczy gorsze, a uprzedzenia należy schować głęboko w kieszeń.

Macie ochotę na lekką historię z ogromną dawką humoru? Proszę bardzo, Agata Przybyłek dopracowała swoje najnowsze dzieło, włożyła w niego dużo serca i oto jest książka, przy której aż chce się spędzić czas. Wciągająca, zabawna i z morałem. Dokładnie czegoś takiego ostatnio potrzebowałam.

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu:


Moja ocena: 5/6

piątek, 22 kwietnia 2016

Benjamin Chaud "Żegnaj, Skarpetko!"


Kiedy zobaczyłam na stronie Zakamarków okładkę tej książki pomyślałam, że będzie to zabawna historyjka chłopca, któremu ciągle ginęły skarpetki. Wszak pojedyncze skarpetki to standard w wielu domach i my także dobrze znamy ten problem. Stop. Ta książka nie jest o znikających częściach garderoby, to wspaniała, pięknie wydana i mądrze przedstawiona lekcja odpowiedzialności za zwierzątko. Poznajcie królika, któremu na imię Skarpetka.


Skarpetka to królik rasy bawół, swoje imię zawdzięcza oklapniętym uszom, które wcale nie chcą stać. W dodatku zwierzątko jest wyjątkowo niemrawe, nie umie bawić się w Indian i zupełnie nie spełnia oczekiwań swojego małego opiekuna. Chłopiec zdecydowanie bardziej woli bawić się z kolegami niż opiekować nudnym królikiem, dlatego przy najbliższej okazji zabiera go na spacer do lasu. Nie będzie to jednak zwykły spacer, przyjemny dla obu stron. Chłopiec przywiązuje Skarpetkę do drzewa i odchodzi, ot tak sobie, zwyczajnie zostawia niepotrzebne zwierzę w lesie. Po chwili jednak wyrzuty sumienia tak bardzo zaprzątają myśli chłopca, że postanawia on zawrócić po królika. Jednak Skarpetki już nie ma, pozostał tylko kawałek sznurka. Gdzie się podział? Odsyłam do lektury.


"Żegnaj, Skarpetko!" to książka z niesamowitym morałem, działa na psychikę dziecka, uczy poprawnego zachowania i traktowania zwierząt. Kiedy czytałam dzieciom tę książkę w momencie gdy chłopczyk zostawiał Skarpetkę w lesie moje dzieciaki miały oczy pełne smutku i strachu. Córka nawet zapytała "ale jak to możliwe, zostawi go tam?". No właśnie. Życie to nie bajka, ne zawsze ludzi są cudownymi przyjaciółmi dla zwierząt, chociaż one dla nas właściwie zawsze. Nie można wziąć zwierzaka i potem ot tak sobie zwyczajnie do oddać, wyrzucić czy zaniedbać. Mieć zwierzątko to znaczy podjąć się opieki do końca jego życia, bez względu na nasz humor czy warunki w jakich się znajdziemy. Uczę dzieci szacunku do istot żywych, mówię im, że miłość czworonoga często jest jedną z najbardziej bezwarunkowych miłości na świecie. Nie kocha się na chwilę, dlatego zawsze każdą decyzję o nowym przyjacielu rodziny należy przemyśleć, a nie spełniać tylko swoje chwilowe zachcianki.



Pięknie wydana, w dużym formacie, gdzie ilustracje zachęcają do oglądania i czytania razem z dzieckiem. Wartościowa, mądra i z morałem. Absolutnie polecam, jestem ogromną fanką takich książek, które wywołują emocje w dziecku, uczą poprawnego zachowania i spojrzenia na sprawy oczywiste z innej strony.

Za egzemplarz bardzo dziękuję Wydawnictwu Zakamarki!

Moja ocena: +5/6

niedziela, 17 kwietnia 2016

23. Anna Kańtoch "Łaska"



Jak to jest nie pamiętać rzeczy, które są tak straszne, że spokojnie mogłyby być historią niejednego koszmaru? Łaska zapomnienia jest błogosławieństwem wtedy, gdy chroni nas przed własnymi wspomnieniami. Bywa tak, że podświadomość wyrzuca z pamięci straszne zdarzenia, a ich przywołanie jest boleśniejsze niż nam się wydaje. Czasem nie pamiętać, to znaczy mieć szansę normalnie żyć. Tak było w przypadku Marii, bohaterki nowej książki Anny Kańtoch.

Kilkuletnia Marysia znika na parę dni w lesie, nikt nie wie co się z nią działo, gdzie była ani co było powodem zniknięcia dziewczynki. Mija 30 lat, dorosła już Maria wraca do rodzinnej miejscowości by uczyć w tutejszej szkole. Podczas sprawdzianu jaki piszą jej uczniowie dochodzi do dziwnego zdarzenia. Jeden z chłopców oddaje Marii pracę z rysunkiem przypominającym zdarzenie z lasu sprzed kilkudziesięciu lat. Maria jest zaniepokojona tym faktem, lecz nie chce naciskać na ucznia. Wszystko się komplikuje gdy chłopiec, który był autorem rysunku zostaje znaleziony powieszony na gałęzi w pobliskim parku. Wszystko wskazuje na samobójstwo, ale Maria ma wątpliwości. Kolejne śmierci młodych ludzi rozpętują lawinę zdarzeń a Maria będzie musiała zmierzyć się z demonami przeszłości.

Kiedy zobaczyłam "Łaskę" w zapowiedziach od razu czułam, że może to być czytelniczy strzał w dziesiątkę. Chociaż jest to lektura dość specyficzna, to jestem przekonana, że znajdzie spore grono fanów. Książkę można zaliczyć do gatunku thrillera. Przeskoki czasowe pomiędzy przeszłością a teraźniejszością powodują, że czytelnik ma zapewniony doskonały wgląd w wydarzenia jakie miały wpływ na główną bohaterkę. Maria, bo to o niej mowa, to kobieta, która skrywa w zakamarkach umysłu swoją mroczną przeszłość. To, co wydarzyło się podczas jej zniknięcia w lesie jest tak głęboko schowane w jej głowie, że Maria nie jest w stanie jasno odpowiedzieć na pytanie co się wtedy wydarzyło.
Autorka poza wątkiem kryminalnym, oraz ciekawą fabułą, pełną tajemnic i atmosfery strachu ukazała także schemat wypierania tragicznych wspomnień. Ludzki umysł jest tak skonstruowany, że w przypadkach kryzysowych potrafi "zapomnieć" o traumatycznych zdarzeniach. Łaska zapomnienia, to stan, który ma pomóc wykreowanej przez autorkę bohaterce w codziennym życiu i normalnym funkcjonowaniu.
"Łaska" jest książką, która wprowadza czytelnika w mroczne czasy PRL-u, gdzie tajemnice nawarstwiają się z każdą przewróconą kartką a atmosfera gęstnieje coraz bardziej, im bliżej do końca.

Polecam Wam kryminał Anny Kańtoch, tym bardziej jeśli lubicie wielowątkowe historie wywołujące dreszcze emocji. Jestem pewna, że wciągniecie się w historię Marii z wypiekami na twarzy, tak jak ja. "Łaska" to pozycja godna uwagi, pełna zwrotów akcji, ciekawych bohaterów i zaskakującego zakończenia. Nie ma mowy o nudzie!

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Czarne!

Moja ocena: 5/6