piątek, 4 września 2015

62. Carol Cassella "Złączeni"



Wydawnictwo Prószyński i S-ka kusi kobiety powieściami o trudnych wyborach i życiowych problemach. Dla fanek tego typu literatury obyczajowej jest to nie lada gratka. Warto sięgać po tytuły z logo Klubu Kobiety to Czytają, bo znajdziemy wśród nich prawdziwe perełki. Najnowsza powieść "Złączeni" może nie jest rewelacyjna i nie podbiła mojego czytelniczego serducha, ale z pewnością jest godna uwagi.

Do szpitala trafia ofiara wypadku. Sprawca zbiegł, więc identyfikacja dziewczyny jest bardzo trudna. Opiekę nad nią sprawuje lekarka Charlotte, ze wszystkich sił stara się ustalić dane pacjentki. Tymczasowo personel szpitala nazywa ją NN, lecz pomimo braku danych każdy z lekarzy stara się utrzymać przy życiu kobietę. Wkrótce okazuje się, że w niedaleko miejsca wypadku znaleziono rzeczy osobiste, bez dokumentów. Ubrania pasowały rozmiarem do NN więc prawdopodobnie należały do niej. Czy chciała gdzieś wyjechać, czy może przed czymś uciekała? Tego lekarze niestety nie wiedzą. Stan dziewczyny się pogarsza a czasu na identyfikację jest coraz mniej. Zaangażowana a całą sprawę Charlotte nie przypuszcza, że NN okaże się jej bliższa niż się wydaje. Powoli zostają odkryte kolejne karty, a to kim jest tajemnicza pacjentka sprawi, że życie pani doktor nabierze innego wymiaru.

"Złączeni" to powieść o lekarzach, ich rozterkach, pracy i zaangażowaniu. Jest to także książka obyczajowa, opowiadająca historię Raney. Obie zgrabnie łączą się w pewnym momencie książki dając historię ciekawą, wciągającą i trzymającą w napięciu. Niestety zabrakło mi tego czegoś, co sprawiło, że powieść Carol Cassella zaliczyłabym do świetnych. Narrację z punktu widzenia Charlotte uwielbiałam czytać, wciągała mnie do reszty, sprawiała, że czekałam na te rozdziały jak na nic innego. Nie mogę tego samego napisać o opowieści Raney, ta nudziła mnie i to właśnie przez nią ocena książki będzie nieco niższa. Miałam wrażenie, że autorka nie rozwinęła tematu w taki sposób jak można było to zrobić. Nie poczułam absolutnie żadnej więzi z bohaterami powieści, poza Charlotte. To jedynie jej osoba sprawiła, że ciekawiło mnie czytanie a strony na czytniku znikały niemal w błyskawicznym tempie.

Carol Cassella napisała powieść o trudnych wyborach lekarzy ze szpitala w Seattle. Jak można odzielić życie zawodowe od prywatnego? Czy granice pomiędzy nimi jest rzeczywiście taka cienka? W pewnym momencie Charlotte zdała sobie sprawę, że nawet jeśli będzie uciekała przed łączeniem ich obu, to kiedyś i tak ten problem ją dopadnie. Prawdziwy lekarz z powołania potrafi umiejętnie zawalczyć o swoje, nie raniąc pacjenta, rodziny i siebie. Ten trudny, wymagający zawód niesie ze sobą wiele wyrzeczeń, ale także satysfakcji. Charlotte została przedstawiona w powieści jako wrażliwa, pełna empatii młoda lekarka, której nie dało się nie lubić.

Najważniejszym tematem książki było to, czy  lekarze mają prawo decydować o czyimś życiu? Kiedy nie ma rodziny, nikogo, kto by odwalił za nich "czarną" robotę i powiedział jaka jest wola pacjenta, czy wtedy, w tej sytuacji można pobawić się w Boga? Jakimi wtedy stajemy się ludźmi? Kiedy lekarz jest tylko lekarzem a przestaje być człowiekiem? Czy w ogóle jest to możliwe? Takie pytania nasuwają się w trakcie i po lekturze "Złączonych".

Zakończenie jest ciekawe, ale nie wbiło mnie w fotel, odebrałam je jakoś bez większych emocji. Całość momentami mnie nudziła, ale i tak uważam, że książka jest godna uwagi z powodu historii Charlotte. To kolejna dobra, lecz nie rewelacyjna, powieść klubowa i ja zachęcam Was do lektury.

Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu:

Moja ocena -5/6

5 komentarzy:

  1. Ja chętnie ją przeczytam, bo ją nawet mam u siebie, tylko pytanie kiedy znajdę na te wszystkie książki czas :) Teraz czekam na Arosie aż będzie dostępna "Śnieżynki" i zrobię zamówienie.

    OdpowiedzUsuń
  2. U mnie też dzisiaj pojawiła się recenzja "Złączonych" ;).
    Mam podobne zdanie na temat tej książki ;). Za mało dynamizmu i emocji.

    OdpowiedzUsuń
  3. Książka zmusiła mnie do kilku głębszych przemyśleń...

    OdpowiedzUsuń
  4. Lubię klubowe powieści, ale ta mnie nie zainteresowała. Nie żałuję, bo widocznie brakuje jej "tego czegoś".

    OdpowiedzUsuń
  5. Podobała mi się, jak większość klubowych, ale ostatnio niestety obserwuję w nich spadek jakości. Każdej kolejnej od jakichś trzech miesięcy czegoś brakuje. Zobaczymy co da wrzesień!

    OdpowiedzUsuń