wtorek, 29 kwietnia 2014

J.T. Ellison "Umarli nie kłamią"

2014-04-29
 Egzemplarz recenzyjny od wydawnictwa Mira Harlequin, dziekuję!






Ciekawy opis oraz tajemnicza okładka książki sprawiły że to właśnie ją wybrałam do receznji na marzec 2014. nie zawiodłam się, ale mam kilka uwag co do książki.
Na pewno nie można jej zarzucić że jest przewidywalna i nudna, bo nie jest. Specyficzne szkockie krajobrazy i opisy zamku sprawiają że powieść J.T. Ellison jest bardzo klimatyczna. Ma swój urok i na pewno znajdzie się wielu ulubieńców takich mrocznych zagadek.
Głowna bohaterka powieści to Taylor Jackson, detektyw wydziału zabójstw która regeneruje siły i utracony głos po postrzale. Lekarze obiecują że gdy tylko odetnie się od otaczających ją wspomnien wszystko wróci do normy .Kiedy nadarza się okazja Taylor przyjmuje propozyjcę wyjazdu do szkockiego zamku. Właścicielem posiadłości jest dawny przyjaciel Taylor, Memphis. Pani detektyw skuszona obietnicą spokoju i ciszy godzi się na wyjazd. W tym czasie Mamphisa ma nie być w okolicy, wyjeżdża do Londynu aby zapewnić Taylor chwile intymności. Podczas samotnych dni w zamku Taylor nartafia na dziwne domumenty Mamphisa które mogą świadczyć o tym iż zamordował swoją żonę. Pierwotna wersja jest taka że kobieta popełniła samobójstwo. Jest jenak coraz więcej niedomówień a na dodatek w zamku zaczynają dziać się dziwne rzeczy, Taylor zostaje prześladowana przez duchy i wydaje się że traci kontrole nad sobą. Czy uda jej się rozwikłać zagadkę śmierci żony Memphisa? Czy sama wyjdzie cało w pobytu w szkockim zamku?
Po odpowiedzi odsyłam do książki.
Mnie osobiście powieść przypadła do gustu ale jak wspominałam na początku ma ma minus. Szkoda że akcja na dobre rozkręca się dopiero grubo za połową. Długo autorka karze czekać na rozwój wydarzeń.
Zdziwiłam się także czytając w internecie info że jest to 7 część przygód o pani detektyw Taylor.
Szkoda że wydawnictwo nie wydało poprzednich części, bo książki wydają się obiecujące. A ja chętnie bym przeczytała poprzednie tomy.


Moja ocena +4/6

piątek, 25 kwietnia 2014

Książki upolowane z gazet

Jakiś czas temu, przez zupełny przypadek doczytałam w gazecie że co 2 tygodnie z czasopismem"Pani Domu" będą dodawane powieśc z wydawnictwa Prószyński.
Co 2 tygodnie miały być inne ksiażki do wyboru, w opisanej ofercie książek miało byc sporo i duzy wybór.Niestety...jak to w zyciu bywa książki były wręcz nieosiągalne.
Domyslam się, że popyt na powieści był spory ze względu na bardzo atrakcyjna cenę 8,99 zł za pełnowartościowy egzemplarz.
Do sieci typu Kolporter "Pani Domu" wcale nie przychodziła z dodatkiem.Na szczęście zalazłam 2 stare kioski Ruchu gdzie przesympatyczne panie obiecały mi odkładac nowe numery gazety z dodatkiem.
Tym sposobem zdobyłam 6 książek. Co prawda "Kruche szczęście" czytałam ale zawsze można sprzedac bądz wymienić się.



Niestety już teraz książek z Prószyńskiego nie ma...a szkoda. Co 2 tygodnie sledzę jakie ksiazki maja być w "Pani domu" ale narazie nie ma nic dla mnie interesującego.

wtorek, 22 kwietnia 2014

Diane Chamberlain "W słusznej sprawie"



To już moja czwarta bardzo dobra powieść pani Diane Chamberlain. Każda na swój sposób zachwyca, zaskakuje czytelnika i porusza jego uczucia. Każda jest o innym problemie ale tak samo trudnym czy ważnym dla bohaterów, a może i czytelnika?
Jeszcze nie dawno uważałam Jodi Picoult za mistrzynię skomplikowanych powieści dla kobiet. Była dla mnie idolką psychologicznych schematów i trudnych rozwiazań a także zaskakujących zakończeń. Śmiem twierdzić że pani Diane jest jej ogromną konkurencją, bo zdarzyło mi się nudzić przy ksiażce Picoult („Zagubiona przeszłość” oraz „Czarownice Z Salem Falls”) a jej konkurentce jeszcze się to nie przytrafiło. Cieszyć się mogę tylko z faktu, że kolejna ulubiona autorka „rozrasta” mi się na pólkach.
W najnowszej powieść Chamberlain „W słusznej sprawie” bohaterki są dwie – Ivy oraz Jane. Jane to świeża pracownica opieki społecznej.Dziewczyna nie boi się wyzwań i skrupulatnie przykąłda się do swoich nowych obowiazków, z czego nie jest zadowolony jej mąż.
Ivy to młodziutka piętnastoletnia dziewczyna z bardzo biednej rodziny, mieszka ze swoją babką, siostrą i jej synkiem którego nazywają Dzidziusiem (urocze, prawda?).Kobiet żyją w skrajnej nędzy, brakuje im jedzenia, podstawowych środków czytosci oraz ubrań. Na małe „co nie co” mogą liczyć z tzw. darów opieki społecznej. Na domiar zlego siostra Ivy, Mary Ella, ma zaburzenia psychiczne i zupełnie nie radzi sobie w opiece nad Dzidziusiem. Przez poprzednią opiekunkę z OP została w nieświadomy dla niej sposób poddana operacji wysterylizowania. Wladze rządowe uznały za konieczność pozbawiania kobiet do nardzin w przypadkach gdy miały zaburzenia psychiczne, epilepsję lub gdy zwyczajnie dobro dziecka było zagrożone. Mary Ellę nawet nikt nie zapytała o zdanie oraz nie poinformował jej że nigdy nie urodzi już kolejnego dziecka. Strasznie trudne to do wyobrażenia...co z tego, ze chora, że biedna. Czy nie miała prawa chociaż wiedzieć o tak intymnym zabiegu znacznie ingerującym w jej dalsze życie?Jakie skutki przyniesie powiedzenie Mary Elli prawdę?
To samo czeka Ivy, ona ma powtórzyc los siostry. Chociaż dziewczyna znacznie przekracza IQ Mary Ellę to jej problemem jest padaczka i nędza w jakiej żyje. To sprawia że rusza kolejny proces za który odpowiedzialna jest Jane. To ona jako opiekunka społeczna dziewczyny ma przygotować wniosek do sterylizacji. To ona, pomimo dręczących wyrzutów sumienia ma się nie złamać i wypełnić swoje obowiązki służbowe. Cóż...kiedy serce czuje co innego, co zrobić? W Jane krew się burzy na sama myśl jaką krzywdę zrobi Ivy. Wie, że nie może pozwolić sobie na chwilę słabości a jednocześnie nie chce zostawić podopiecznej samej sobie. Jane i Ivy - chociaż zupełnie różne kobiety to połączyło je pragnienie sprawiedliwości. Obie chcą tego samego, dobrej i godnej przyszłości. Takiej na jaką zasługuje każdy człowiek. Nie ważne czy bogaty czy biedny, czarny czy biały, inteligentny czy prosty...
Piękna książka. Mądra, życiowa, zaskakująca. Az zal że to już po wszystkim...już ją przeczytałam :-(

Moja ocena 6/6

niedziela, 20 kwietnia 2014

Kevin i Alex Malarkey "Chłopiec, ktory wrócił z Nieba"

Ksiązka z biblioteki:



Kiedy zobaczyłam tytuł i przeczytałam krótki opis na końcu książki wiedziałam że właśnie tą powieść muszę przygarnąć z biblioteki i koniecznie przeczytać zanim oddam z powrotem.

O tym wypadku pisały wszelkie media...telewizja, prasa, internet. Wszyscy interesowali się chłopcem który „Wrócił z nieba”. Aby przybliżyć nam, zwykłym ludziom to zdarzenie Kevin Malarkey wraz z synem postanowili spisać swoje wspomnienia i przeżycia na kartach ksiazki. W ten sposób powstała powieść „Chłopiec, który wrócił z nieba”.
W tym spisie wspomnień poznajemy na przemian relacje ojca i syna. Pewnego listopadowego dnia 2004 roku tuz po niedzielnej mszy zdarzył się straszny wypadek. Kevin przejeżdzając przez skrzyżowanie nie zauważył najdjeżdżającego auta. Jego obrażenia były znikome natomiast sześcioletnego Alexa do szpitala zabrał helikopter ratowniczy. Chłopczyk był nieprzytomny, jego czaszka została oderwana od rdzenia kręgowego, w stanie śpiączki i pod aparatura podtrzymującą życie spędził ponad 2 miesiące.
W tym czasie Alex był w stanie śmierci klinicznej która szczegółowo nam opisuje. Widział „z góry” moment gdy Aniołowie wyciągają jego ojca z wraku samochodu oraz przenoszą go z bezpieczne miejsce. Sam Kevin nie pamięta jak to się stało że wyszedł z auta.
Chłopiec pomimo stanu śpiączki opisuje dokładnie załogę ratowniczą oraz to co się z nim działo podczas lotu helikopterem oraz w sali szpitalnej. Kiedy wreszcie trafia do Nieba jest tam pięknie i wszystko jest doskonałe. Niebo nie jest, jak twierdzi, tam gdzieś na górze, ono jest wszędzie.Gra w nim piękna muzyka i są całe tłumy aniołów. Alex doświadczył spotkania z Jezusem oraz Bogiem. Jezus zapewnił go że to jeszcze nie ten czas i że wkrótce wróci na ziemię, z tego powodu Alex mógł zobaczyć boga tylko do wysokość szyi. Ci bowiem co umarli mogli tylko dostąpić zaszczytu ujrzenia twarzy Pana.
Niewątpliwie opowieść chłopca daje ogromna nadzieję, jedynie co mnie mało przekonało to język jakim chłopiec się posługuje. Jest on nadwyraz dojrzały i przepełniony wzniosłością. Sama jestem mamą 6 letniego synka i jest to dla mnie wręcz niewyobrażalne by małe dziecko operowało takimi zwrotami oraz taką znajomością religii.
Kolejną sprawą bardzo rzucającą się w oczy podczas pisania to opowieść Kevina. W pewnym momencie miałam wrażenie że facet jest tak nakręconym całym zdarzeniem, że nie potrafi niczego tłumaczyć sobie inaczej niż wpływem modlitwy i wiary. Faktem jest że czaszka Alexa samoistnie przyrosła do kręgosłupa bez interwencji lekarskiej i było to zunane za cud, ale Kevin każdą nawet najmniejszą rzecz przypisywał ręcę Boskiej. Niech tak mu będzie....
Książkę polecam bo napisało ją samo życie i jest to historia warta uwagi. Czy jednak nie za bardzo rozgłośniona?


Moja ocena 3/6

poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Wkrotce przeczytam...

Koniec marca obfitował jeszcze w zakupy nowych książek ale od początku kwietnia kupiłam tylko jedną...nową powieść Diane Chamberlain.Mam jeszcze do pokazania na blogu zdobycze ksiązkowe z gazet ale o tym innym razem.



Najwazniejsza jest ta pierwsza i to na nią najbardziej czekałam.
"Jezioro marzeń" kupiłam okazyjnie na allegro nową za 5 zł.
Ponieższe 3 tytuły kupiłam pod koniec marca w Matrasie w promocji 3 za 2, więc za "Samolot bez niej" zapłaciłam  1 grosz  :-)
"Małe szczęścia" zaskoczyła mnie objętością.Jest naprawdę grubiutka :-)
Ostatnia pozycja "Umarli nie kłamią" od wydawnictwa Mira Harlequin do recenzji.


Teraz zamiaruję czytac swoje zaległości ile się da.Zrywam chwilowo z bibliotekami i spędzam czas przy swoich oraz Iwonkowych ksiązkach :-))))

niedziela, 13 kwietnia 2014

Lisa Gardner "Zaginiona"

Książka z biblioteki :




  Co może oznaczać porzucony samochód na sródku drogi z zapalonymi światłami, silnikiem na chodzie oraz damską torebką w środku?Niewiele.
Czego możemy dowiedzieć się o głównej bohaterce? Rainie Conner to agentka FBI,  która walczy z alkoholizmem oraz ma problemy małżeńskie.Jej mąż to równiez agent FBI Quincy który angażuje się w poszukiwanie żony.O Rainie wiemy tyle ile mówi nam jej współmałżonek.Miała trudną przeszłość, zmagała się z wieloma ciężkimi sprawami które nie raz odbiły piętno na jej zdrowiu psychicznym.
Zaczęła popadać w alkoholizm co doprowadziło do wyprowadzki Quincego z domu.Warto równiez wspomnieć że nasza bohaterka zajmowała się  przed porwaniem pewnym trudnym chłopcem.Dougie to 7 latek z mnóstwem problemów, szuka rodziny a Rainie próbowała mu pomóc.Niestety chłopiec bardzo żle odebrał intencje Rainie i żywi do niej sporo wrogich uczuć.Jak to się ma do jej zaginięcia?
Kiedy do redakcji Sun przychodzi list z żądaniem okupu nikt nie ma wątpliwości że to nie żarty.Porywacz jest bezwzględnym psychopatą i tak naprawdę gra z policją i rodziną poszukiwanej.Tu liczy się czas.Trzeba szybko rozpracować umysł porywacza i namierzyć gdzie jest Rainie.Tym czasem zostaja porwane kolejne osoby a krąg podejrzanych stale rośnie.
Przyznaje, że Lisa Gardner znów mocno mnie zaskoczyła i to na plus.Świetnie skonstruowana fabuła, wartka akcja,ciekawi bohaterowie i zagadka trudna do odgadnięcia.Kiedy juz na 100 % wiedziałam w czyim domku została uwięziona Rainie okazałao się...że nic nie wiem.Porywaczem okazał się ktoś zupełnie inny.Lisa Gardner wodziła mnie za nos przez całą ksiażkę i takie thrillery lubię.Chyba śmiem twierdzić że nawet bardzo skupiając się nie odgadłabym naszego sprawcy.
Podsumowując...będę szukac kolejnych ksiażkek pani Gardner :-)))


Moja ocena  +5/6

sobota, 12 kwietnia 2014

Jeremy Howe "Mamotata"

Za pozyczenie ksiązki do poczytania dziekuję iwonce!



Powieść bardzo intymna, opisująca etapy żałoby po stracie ukochanej zony oraz opiekę nad dwiema córeczkami.Ksiązka napisana przez zycie.Jest to swego rodzaju spis wspomnień od chwili gdy Jeremy Howe dowiedział się o śmierci żony aż do dorosłości córek.

Latem 1992 roku Lizzie zostaa zaatkaowana przez przypadkowego mężczyznę.Po prostu znalazła się w nieodpowiednim miejscu i czasie.Kiedy w nocy policjant zapukał do drzwi Jerem'ego ta straszna wiadomośc stała się początkiem nowego etapu w jego zyciu.Od tej chwili musiał zaopiekowac się dwiema córeczkami.Do tej pory dziewczynkami zajmowała się Lizzie.Jeremy musiał posklejać swoje zycie na nowo, każdy etap, każdy obowiązek który dotychczas wykonywała żona spadł na barki mężczyzny.Stał się dla swoich córek "Mamotatą".
Jeremy w swoich wspomnieniach otwarcie mówi że nie był ideałem, szukał pomocy wśród rodziny, przyjaciół, zatrudnił opiekunkę do dzieci.Nie chciał na siłę być "do wszystkiego".To duży plus jak na wdowca, przyznac sie do błędu jest przecież bardzo trudno.

Jest to opowieść o mężczyżnie który z dnia na dzien musiał wypełnić pustkę w sercach córek, a jednoczesnie zachowac pozory normalności.W takich chwilach człowiek zastanawia się jak musiało byc mu ciężko.W dzisiejszych czasach bycie samotnym ojcem jest niewątpliwie wyczynem nie dla każdego.

"Mamotatę " polecam dla osób lubiących prawdziwe historie.Mnie osobiście nie poruszyła tak jak inne książki o tej tematyce ale uważam ze jest godna uwagi.


Moja ocena + 4/6

czwartek, 10 kwietnia 2014

Nowe od Iwonki i trochę o kupowaniu...

Niedawno ucieszyła mnie kolejna paczuszka od Iwonki.Bardzo lubie wymieniać się z Nią ksiazkami, mamy podobny gust i podobne książki nam się podobają.Cieszę się z faktu że mam zaufana osobę która nie obawia się pożyczac mi swoje zdobycze.

Na początek fotka 5 powieści które chciałam przeczytać :-)



"Mamotatę" juz opanowałam,recenzja na dniach :-)

Jeszcze raz wielkie dzięki za przesyłke Iwonko!

Teraz parę słow na temat kupowania książek.Ten temat od jakiegos czasu bardzo mnie nurtuje.Kilka dni temu szperalam w necie i znalazłam forum na temat nałogowego kupowania książek.Czyli cos o mnie ;-)
Niestety wiekszość ludzi tylko potwierdziła moje obawy.To jest całkowicie bez sensu.Ja non stop dokupuje nowe ksiazki które pietrzą mi się na regale a ich nie czytam bo nie mam czasu.Kupuję nawet 2-3 krotnie więcej niz mogę przeczytać.To wszystko zaczęło się jakieś 1,5 roku temu.Najpierw kupowałam 2-3 ksiażki a potem ich suma miesięczna dochodziła nawet do 11.Dotego jeszcze przeciez w miarę regularnie odwiedzam trzy biblioteki i tez coś przynoszę.
Niestety żle się czuję z faktem że mnóstwo ksiązek które bardzo chciałam przeczytac i wręcz się ich nie mogłam doczekac leży na półce a ja nie mam na nie czasu.Powiedziałam sobie dosć.Raz, że nie mam teraz za duzo kasy na następone dokupowanie a dwa, że mnie to zmęczyło.Gdybym nie kupiła ani jednej ksiązki w tym roku to i tak bym miała co czytać.Zdałam sobie sprawę że lepiej czytac na bieżąco.Tak jak kiedyś,miałam 2 max 3 ksiażki i jak je przeczytałam to w ich miejsce kupowałam nowe.Teraz tez tak chcę.Czuje ze zwyczajnie nie potrzebnie marnuje pieniązki które mogłabym sobie odłozyc lub wydać na cos innego.to tak jakbym kupiła kolejny krem do twarzy a na pólce w łazience stałoby 10 kremów nie zużytych.
Pytanie po co???Przeciez ksiazke w każdej chwili moge kupić za jakiś czas.Gromadząc lektury za kilka lat mój pokój byłby nie do ogarnięcia.
Niestety pod koniec marca zdążyłam kupic sobie parę nowych tytułów więc w kwietniu będzie jeszcze stosik ale mam nadzieję ze ostatni.Po 10- tym kupuje nową ksiazke Chamberlain a potem tylko coś sporadycznie.Nie piszę że nie kupię nigdy nic, bo to nie realne wiadomo...ale ograniczam sie do minimum.
Kto lubi i dobrze mu z tym niech kupuję,będę podziwiac stosiki na innych blogach :-)

wtorek, 8 kwietnia 2014

Gabrielle Zevin "Gdzie Indziej"



Książkę jakiś czas temu pożyczyła mi Iwonka, za co serdecznie dziękuję!

Chyba nie ma wśród nas takiego człowieka który chociaż raz w życiu nie zastanawiał się co jest po drugiej stronie życia.Jak to jest po śmierci, czy istnieje jakieś życie, czy powracamy na ziemię w innym wcieleniu?
Czy faktycznie widzimy "tam z góry" naszych bliskich?
Ja często myslę o tym, szczególnie gdy odchodzi ktoś bliski bądż oglądam jakies tragedie w tv.Jestem katoliczką a to pozwala mi wierzyć w Niebo.Ufam że dobry Bóg przyjmuje ludzi do swego Krolestwa i tam spotykają się ze swoimi bliskimi.Wyobrażam sobie,  że jest to piękny ogród pełen kwiatów, zwierząt,nie ma w nim łez, smutku ,człowiek nie odczuwa ból i tęksnoty.

Przyznam,  że czytając "Gdzie Indziej" moje wyobrażenie zostało trochę przekształcone.
Autorka bowiem przestawia życie po tamtej stronie jako krainę do której płynie sie statkiem, gdzie owszem można spotkac bliskich którzy zmarli ale tych pozostających przy zyciu mozna oglądać tylko z Tarsów Widokowych.Jest to miejsce które ma swoje zasady i trzeba je skrupulatnie przestrzegać. Nie wolno się kontaktować z rodziną na ziemi ponieważ to zakłóca ich spokój.
Lizzy główna bohaterka powieści trafia do Gdzie Indziej ponieważ zginęła w wypadku. Na początku ma wrażenie że to sen i zupełnie nie może się donaleśc w nowej rzeczywistości. Szybko jednak orientuje się w zasadach jakie tam panują.Lizzy nie może jednak przestać mysleć o najbliższych których zostawiła i za wszelką cenę chce do nich wrócić lub chociaż się z nimi skontaktować.
Chociaz książka pokazuje nam, że nawet z Gdzie Indziej umarli powracają (bo młodnieją i jako noworodki schodzą na żiemię) to mnie ta ksiażka troche napawała smutkiem. Byc może dlatego że głowna bohaterka wcale nie była tam bardzo szczęśliwa, tęskniła za rodziną, czuła się na początku osamotniona i zagubiona.Moja wyobrażnia działała nieco inaczej...że TAM gdzies wysoko wszyscy są zadowoleni, nie czują przykrych emocji,nie tęsknią bo trafili do Domu Ojca...
Pomysł na fabułę bardzo interesujacy.Czytałam z zaciekawieniem oraz z przyjemnoscią.Mimo że to ksiażka troche fantasy a ja nie przepadam za takim gatunkiem to tę czytalam z milym zaskoczeniem.A ze wywołała smutek w moim sercu? To tylko świadczy o tym, że wpłynęła na moje uczucia a to duży plus, bowiem wczułam się w rolę Lizzy jak tylko mogłam.


Moja ocena +4/6

poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Wera Gorczyńska "Dlaczego nie poczekałas"



Historia matki i córki, dwóch podobnych do siebie kobiet a jednocześnie tak bardzo się różniących.Córka od lat pała nienawiścią do matki, uciekła z domu mając szesnaście lat i od tamtej pory nie utrzymywała kontaktu z mamą.Kiedy matka umiera na raka przychodzi pora na uporządkowanie domu rodzinnego.Pośród różnych pamiątek rodzinnych dziewczyna odnajduje dariusz pisany przez wiele lat przez matkę.Jest on masą wspomnień, także tych bardzo tragicznych i bolesnych.
Dzięki temu odkrywane są poszczególne tajemnice z życia matki co może tłumaczyć wiele zachowań które nie zostały jasno wyjasnione.Pojawia sie  w książce także motyw sponsoringu,  który działał na mnie jak płachta na byka, ponieważ było go za dużo.
Długo biłam się z myślami,  jaką opinię dać książce.Z jednej strony wiem i rozumiem wszystkie pozytywne recenzje.Powieść daje do myślenia,wpływa na czytelnika i ma swego rodzaju przekaz jaki zawarła autorka.Ale...ja chyba jestem za staroświecka na takie historie.Wulgarny język i opisy tego jak kobiety zarabiają swoim ciałem było dla mnie po prostu za odwazne.Nie lubie i nie chcę czytac kilku przekleństw na każdej kartce.Drażniące to i denerwujace.Ja wiem, że bardzo młodym ludziom to sie podoba ale mnie nie przekonuje do niczego.Że niby tak wymowniej???Oczywiście ksiażka zapada w pamięć , ma swój styl, swoje znaczenie, jednak ja wolę ksiązki przy których sie mniej stresuję.

Moja ocena  -3/6

środa, 2 kwietnia 2014

Sonali Deraniyagala "Tsunami"



Chyba każdy z nas slyszał o potężnej dziewięciometrowej fali jaka uderzyła w południową część Sri Lanki w grudniu 2004 roku.To co się oglądało w telewizji było dla nas niewyobrażalne.Fala głęboko wdarła sie w ląd zabierając ze sobą wszystko co stanęło jej na drodze.
Sonali Deraniyagala wybrała się na Sri Lankę by spędzić wraz z całą rodzina święta Bożego Narodzenia.Miał to byc dla nich magiczny czas a także okres odpoczynku od pracy i obowiązków.Gdy sonali zauważyla falę była z mężem i synami w pokoju holtelowym.Próbowali uciec,sonali nie zdążyła nawet ostrzec swoich rodziców, czego potem bardzo załowała.Razem z rodziną pędziła co sił w nogach by ocaleć.Niestety przezyła tylko ona.Tsunami razem z mężem, dwoma synami oraz rodzicami zabrało jej też nadzieję.Nadzieję że kiedykolwiek będzie umiała zyć dalej bez nich,że się pozbiera i wróci do normalnośći.
"Tsunami" jest pamiętnikiem tego co działo się po potężnej fali.Jest całą masą wspomnień Sonali o mężu, dzieciach, rodzicach.To ksiazka o odnajdywaniu w sobie siły, wiary pomimo tego że wydaje się że nic nas nie podniesie.Podobało mi się w jaki sposób autorka opisuje swoje przezycia...tak bardzo szczerze beż absolutnie żadnych upieknszeń.Nie probuje też czytalnika na siłę wzruszyć.Wręcz przeciwnie - wprost opisuje że ma żal do siebie ze nie zawołała rodziców, nie szukała pod wodą synków tylko ratowała siebie, ze od razu czuła ze oni wszyscy umarli.Nie karmiła serca złudna nadzieją że może ktoś ocalał.Według mnie taka postawa to swego rodzaju terpia.Sonali nie szukała pocieszenia, tylko sama próbowała uporać sie z tym co przyniósł jej los.
Dla mnie, zwykłej czytelniczki ta tragedia wydaje się czymś nieprawdopodobnym.Nie umiem i nie chcę sobie wyobrażać siebie na miejscu autorki...

"...wzdrygam się na samą myśl, że przeżyłam coś, czego ludzie nie potrafią sobie wyobrazić...choć czasem sama się zastanawiam czy to wszystko jest prawdą"

Moja ocena 5/6