środa, 27 lutego 2013

Moja ulubiona Jodi Picoult

Tym razem trochę o mojej ulubionej pisarce Jodi Picoult.Pierwszy raz spotkałam się z tym nazwiskiem juz kawałek czasu temu na blogu mojej koleżanki Iwonki :-) ona bardzo polecała jej ksiązki.Pewnego dnia,gdy kupowałam przybory szkolne mojej córci zobaczyłam w księgarni "Kruchą jak lód".Była to pierwsza powieść Picoult jaką połknęłam w 24 h.Pewnie zrobiłabym to krócej,gdyby nie fakt posadania dwójki małych dzieci :-)
Pamiętam do dziś jakie piorunujące wrażenie zrobiła na mnie jej ksiązka a raczej zakończenie.Pamiętam,ze płakałam,podobnie jak przy wiekszosci powieści Picoult.
Nie ma sensu teraz opisywać każdą,jaką znam,bo średnio pamiętam odczucia przy poszczególnych.Wiem,że średnio podobały mi się "Zagubiona przeszłość" oraz "Przemiana" bo zwyczajnie była zerżnięta z Zielonej Mili.Resztę ubóstwiam :-)
Przeczytałam:
"Krucha jak lód"
"W imię miłości"
"Zagubiona przeszłość"
"Tam gdzie Ty"
"Bez mojej zgody"
"Pół życia"
"Głos serca"
"Karuzela uczuć"
"Dziewiętnaście minut".

Na półce wciąż czeka "W naszym domu".Mam chrapkę w najbliższej przyszłosci na "Jak z obrazka" oraz "Linia życia".
Lubię Picoult za styl,prosty,lecz niebanalny język.Historie w jej ksiązkach wciągają bez granicznie,człowiek zatraac sie na całego w czytaniu,ciągle chce więcej a jak skończy,nie może uwierzyć ze to już...
Jej powieści są w tematyce społeczno-obyczajowej.Często poruszają kontrowersyjne tematy jak in-vitro czy molestowanie przez księży.W każdej książce jest jakiś ciekawy,ludzki problem i bohaterowie w niego uwikłani.W każdej jest też zaskakujące zakonczenie,takie,ze kiedy wydaje się juz wszystko wyjaśnione Picoult potrafi na ostatniej stronie napisać coś z czym czytelnik nie może sobie wewnętrznie poradzić,z czym potem nie może zasnąć...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz